Test sprzętu i – a jakże – Columbia. Tym razem buty o tajemniczo brzmiącej nazwie „Conspiracy”. To trailówki, odchudzone, ale o klasycznym dropie; wygodne i wściekle żółte. Testowałem je od lata zeszłego roku i zrobiłem w nich kilkaset kilometrów. Początkowo traktowałem jako buty treningowe, a startowałem w lżejszych butach od konkurencji. Wszystko do czasu. Biegnąc Wawrzyńca w butach minimalistycznych obiłem sobie pięty o kamienie. Wtedy doceniłem Columbia Conspiracy, które choć nieco cięższe lepiej izolowały stopę od podłoża. Na szybkich zbiegach to jedna z kluczowych cech, bo jeśli izolacji nie ma, a są kamienie to bieg prędzej czy później zamieni się w drogę krzyżową. Taką drogą krzyżową był dla mnie Bieg 7 Dolin, dlatego następny długi bieg górski, ultra-maraton bieszczadzki pobiegłem w Columbia Conspiracy a nie w lżejszych, ale ryzykownych butach minimalistycznych. Dobrze mi się w nich biegło, przybiegłem na czwartej pozycji. Z czystym sumieniem polecam Columbia Conspiracy, i do treningu i do ścigania na długim dystansie w górach.
[LINK] do relacji z testu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz