niedziela, 3 lutego 2019

MiG-iem po lesie

Nazwa zawodów: XI Mistrzostwa Gminy Garbów w Marszach na Orientację
Data: 17 listopada, sobota
Miejsce: Wola Przybysławska koło Lublina
Formuła zawodów: rogaining, 20 PK, 90 minut.
Mapa: 1:10.000, czarno-biała, częściowo aktualizowana.
Startujących w kategorii TS (seniorzy) – 11
Mój wynik: 1 miejsce, 4750 punktów, 20 PK zaliczonych w tym 2 stowarzysze.
Czas na trasie: 77 minut.
Pogoda: sucho, bez śniegu, słonecznie, lekki mróz. Dobre warunki do biegania.

Wrażenia

Już miałem nie startować, tylko biegać dla siebie, co trzeci dzień. W bieganiu chyba szczyt możliwości mam za sobą, 41 lat na karku. Jest tyle innych aktywności, fajnych; takich, w których wiek nie działa wbrew tobie.

Już w październiku powoli odpuszczałem ale skusiłem się jeszcze na małe zawody w biegu na orientację, które współorganizuje Sławomir Juraszewski, kolega z Lublina. Miałem coś załatwić w Lublinie więc w sumie było po drodze.

Przyjechałem, pogoda była świetna. Las piękny, jesienny. Słonecznie. Start był interwałowy. Dostałem mapę, zaplanowałem przebieg i poleciałem. Wariant wybrałem chyba dobry, żadnego punktu dłużej nie szukałem. Generalnie fajnie się biegło. Znowu poczułem ten „flow” gdy się leci po lesie, po przebieżnym lesie - to jeszcze fajniej, mapa się zgadza, punkty stoją a ja jeszcze mam moc, potrafię w miarę szybko biec.

Zamiast po 1,5 godziny przybiegłem wcześniej po 1:17. Miałem wszystkie punkty ale i dwa stowarzysze: niepoprawnie wziąłem PK 21 i PK 34. W wyniku końcowym liczyła się przede wszystkim liczba punktów a nie czas dlatego czekałem w niepewności, czy ktoś nie przybiegnie po mnie i nie będzie miał kompletu, bez błędów. Nie było kogoś takiego. Wygrałem.

Było to wszystko na tyle fajne, że postanowiłem jeszcze przez jakiś czas regularnie trenować. Może nie do takich wyryp jak Łemkowyna 150 km bo na to nie mam czasu ale biegi na 10-50 km – jak najbardziej. Jednak fajne to jest i ciężko jest zrezygnować z biegania.

Brak komentarzy: