poniedziałek, 31 grudnia 2012

Starty 2012 - podsumowanie


DATA
NAZWA
DYSTANS
RODZAJ
CZAS
MIEJSCE
14 stycznia
XXV Rajd na Orientację „Orient”
8,5 km
BnO
66:40
14 na 35
20 stycznia
Ełcka Zmarzlina – trail.pl (Mistrzostwa Polski w PMnO)
100 km
Piesza setka
13:45
3 na 41
11 luty
III Półmaraton Komandosa
21 km
Terenowy bieg militarny z plecakiem 10 kg
1:45:43
16 na 162
18 luty
XI Ekstremalna Impreza na Orientację Skorpion
100 km
Piesza setka
24:50
2 na 25
22 luty
„Warszawa Nocą” – etap 4 – „Oblężenie Sejmu”
3,4 km
BnO
DQ
Dyskwalifikacja
10 marca
Grand Prix Warszawy – bieg 2
10 km
Bieg trailowy, płasko
36:09
17 na 451
11 marca
VI Zimowy Puchar Góry Kalwarii – runda 1
7,3 km
BnO
95:22
14 na 15
14 marca
„Warszawa Nocą” – etap 5 – „Wielki Finał”
2,1 km
BnO
32:07
55 na 77
16 marca
V Rajd Dolnego Sanu
100 km
Piesza setka
14:11
3 na 35
25 marca
7 Półmaraton Warszawski
21 km
Bieg uliczny
(pacemaker na 1:30)
1:29:38

452 na 7174
5 maja
9th European Rogaining Championships - Lithuania

(24 h)
Rogaining
(BnO)
18:00:36
223 na 455
6 lipca
Transjura
164 km
Bieg trailowy, ultra
24:52
6 na 112
21 lipca
Świder Trail Marathon
42,2 km
Maraton trailowy
3:31:28
6 na 65
11 sierpnia
Chudy Wawrzyniec
85 km
Bieg górski, trailowy
10:00:09
3 na 74
8 września
Bieg Siedmiu Dolin
100 km
Bieg górski, trailowy
10:48:08
12 na 293
30 września
34 Maraton Warszawski
42 km
Bieg uliczny (pacemaker na 3:30)
3:28:57
795 na 6796
14 października
XIII Bieg Sobiborski
12,5 km
Bieg uliczno-terenowy, płasko
47:18
13 na 72
20 października
28. Supermaraton Kalisia
100 km
Bieg uliczny, ultra
9:15:57
18 na 87
15 grudnia
XI Ekstremalny Rajd na orientację „Nocna Masakra”
100 km
Piesza setka
17:26
1 na 43


W 2012 roku zaliczyłem 19 startów, o 4 mniej niż w poprzednim roku. Stosunkowo mało było biegów krótkich; tylko 5 startów na dystansie 10 km lub krótszym. Prawie połowa, bo 9 biegów odbyła się na dystansie ultra. Część biegów na dystansie do maratonu włącznie traktowana była przeze mnie jako mocne treningi (półmaraton i maraton warszawski gdzie pełniłem funkcje pacemakera – zająca) lub trening biegu na orientację. Największe znaczenie mają dla mnie biegi na dystansie powyżej 42 km; wszystkie krótsze traktuję raczej jako przygotowanie pod ultra. Nie znaczy to, że nie chciałbym poprawić swoich życiówek na dystansie 10 km, 21 km i 42 km. Chciałbym, gdyż są one środkiem do uzyskania lepszych wyników w biegach ultradystansowych. 

Jak minął mi 2012 rok od strony sportowej? Zacznijmy od tego, co cieszy, czyli od sukcesów. W mijającym roku wystartowałem w 4 pieszych maratonach na orientację i zawsze kończyłem zajmując miejsce na pudle. Najbardziej cieszy 3 miejsce na „Ełckiej Zmarzlinie” będącej mistrzostwami Polski w pieszych maratonach na orientację oraz niedawna wygrana pieszego maratonu na orientację „Nocna Masakra” na dystansie 100 km. Sukcesy te tylko po części są efektem mojego wzrostu mocy; po części wpływ na nie miała słabsza obsada zawodów przez najmocniejszych zawodników. Drugim polem, na którym wiodło mi się nienajgorzej są ultradystansowe biegi górskie. Cieszy niewątpliwie 3 miejsce w Chudym Wawrzyńcu oraz 12 miejsce i dobry czas w bardzo mocno obsadzonym Biegu Siedmiu Dolin. Ostatnim startem, którym warto się pochwalić jest poprawa życiówki na dystansie 10 km. Przebiegłem go w czasie 36:09. Szkoda, że trasa nie jest atestowana i życiówka nie może być oficjalna. Tyle, jeśli chodzi o sukcesy. 

Teraz część mniej przyjemna, czyli porażki. Pierwsze miejsce zajmuje tu niewątpliwie mój start w Mistrzostwach Europy w Rogainingu na Litwie. Poodparzałem sobie stopy i zeszliśmy z partnerem do bazy przed czasem. Słabe miejsce, słaby czas. Częściowo usprawiedliwia mnie kontuzja, którą złapałem przed zawodami, ale i tak nędza straszna. Inne porażki to niedawny, słaby start w supermaratonie w Kaliszu oraz w zasadzie wszystkie krótkie biegi na orientację w Warszawie i okolicach. Tymi biegami na orientację się za bardzo nie przejmuję, bo to tylko treningi. Raczej nie będę w tym dobry gdyż to dla mnie za krótki dystans, jestem za wolny, za ciężki i za słabo nawiguję. Tu na sukcesy się nie nastawiam. Za to porażka na 100 km w Kaliszu trochę bolała. Porażki częściowo usprawiedliwiają drobne kontuzje z wiosny i jesieni, przez które musiałem przerwać bądź ograniczyć treningi.

Ogólnie zaliczam ten rok do udanych. Pięć razy na pudle i nieoficjalna nowa życiówka na 10 km. Nie jest źle, jest dobrze, na pewno lepiej niż w poprzednim roku. Chciałbym, by nadchodzący rok był co najmniej równie udany. Jak będzie, to zobaczymy. Szczegółów planów na przyszły rok nie zdradzę, bo po pierwsze sam ich jeszcze nie znam a po drugie jestem zabobonny i nie chcę zapeszyć. Na pewno będę chciał w przyszłym roku troszkę pobiegać.



Brak komentarzy: