poniedziałek, 24 listopada 2014

II Dycha do Maratonu Lubelskiego - fotorelacja i inspiracja


Stanisław Marzec wbiega na metę
Byłem w Lublinie w ostatnią niedzielę, gdzie odbywał się bieg uliczny na 10 kilometrów ale nie biegłem. Jeszcze mi się nie zagoiła do końca kontuzja Achillesa. Miałem sporą przerwę w bieganiu, teraz truchtam po 10-20 kilometrów co drugi dzień. Nic mocniejszego nie biegam to i nie ma po co startować, tym bardziej, że kontuzja mogłaby się odnowić.

Nie biegłem ale bawiłem się w fotoreportera Festiwalu Biegowego. Zrobiłem fotorelację, którą można przejrzeć na stronie Festiwalu.

[LINK] do fotorelacji.

Imprezę ukończyło ponad 1000 osób. To rekord frekwencji. Bieg wygrał Michał Wojciechowski, niesłyszący biegacz z Tarnobrzega (31:57). Dla mnie bohaterem tego biegu nie był jednak zwycięzca ale niejaki Stanisław Marzec. Nie słyszałem o nim wcześniej i byłem bardzo zaskoczony, gdy stojąc przy mecie zauważyłem, że po ścisłej czołówce młodych, żwawych i wysportowanych jako szósty (na 1000!) wpada jakiś bosy "dziadek", w oldschool'owym, żeby nie powiedzieć lumpiarskim stroju, z porwanymi Asics'ami w ręku. 

- Nie no, nie może być - pomyślałem niczym Pawlak w jednej z polskich komedii - Jaja sobie gość robi. To nie były żadne jaja ale czysta rzeczywistość. Stanisław Marzec, biegacz z kategorii M50 przybiegł 6 OPEN i wykręcił czas 34:10. Nie mogłem wyjść z podziwu dlatego jeszcze wczoraj zacząłem szukać o nim informacji w sieci. 

Okazało się że Stanisław Marzec z Nałęczowa to zawodnik biegający najchętniej boso, szalenie szybki, bardzo doświadczony, legenda polskiego biegania. W 2008 został Mistrzem Świata w kat 45 lat w biegu przełajowym na 8000 m. (czas: 25:05) [LINK]. W wieku 48 lat potrafił przebiec dychę poniżej 31 minut [LINK]. Szok. Bardzo inspirująca postać, w takim wieku TAKIE wyniki. Normalnie polski Marco Olmo. Aż mam ochotę zrobić z Nim wywiad choć mój blog ma nieco inny profil.

Michał Smalec napisał o Panu Stanisławie na swoim blogu:

"Wzorem zawsze będzie dla mnie Stanisław Marzec, bosonogi biegacz z Nałęczowa, co niejednemu dobrze ubranemu chłopczykowi (mi także) dorąbał boso i w porwanych spodenkach bermudach i koszuli flanelowej z podwiniętymi rękawami."

Dalej  Michał zauważał:

"A poza tym  już od najmłodszych lat jak startowałem na przełajach zauważyłem prawidłowość – im lepiej ubrany zawodnik, tym gorzej biega. Braki w swoim organizmie łatamy makijażem, perukami, butami na 500zł itp."

Sporo w tym spostrzeżeniu prawdy ale to już temat na inny wpis.

Cóż mogę więcej napisać: 

PANIE STANISŁAWIE - Z MOJEJ STRONY WIELKI SZACUNEK!

Na podium

2 komentarze:

Emilas pisze...

Kurczę, naprawdę ciekawa postać! Widać, że pod tym aż nazbyt skromnym (i trzeba przyznać: zużytym, żeby nie powiedzieć zabieganym lub zajechanym...) stroju kryję się nieźle wyżyłowany (i wychudzony) biegacz. Ciekawe swoją drogą, jakie czasy wykręca np. na maratonie. Piękna sprawa tak biegać przez całe swoje życie i osiągać takie czasy mając już trochę lat na karku. Oby mi też tak było dane... :) Fajnie by było, jakby Ci się udało zrobić z nim kiedyś jakiś wywiad! Btw. czemu trzymał te Asicsy w rękach? Biegł w nich trochę, ale uznał że mu zawadzają? :P

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Hej Emila,

Ponoć Stanisław Marzec biega tylko dychy i piątki, nie zamula się dłuższymi biegami. Patrząc po wyniku z dychy można szacować, że 2:40 powinien złamać lekko.

Wywiad może kiedyś zrobię, zawsze jak spotkam ciekawą postać to mam ochotę zapytać o parę spraw, porozmawiać. Zobaczymy.

Dlaczego miał Asicsy w rękach? W jakimś innym wywiadzie chyba powiedział: bez butów lepiej biegać bo biega się szybciej. Może chciał jeszcze docisnąć na finiszu? A może były niewygodne? Na innym, lepszym zdjęciu widziałem zdaje się całkiem spore dziury w tych Jego butach. Może już mu się całkiem rozsypały po drodze. Nie wiem.

Pozdrawiam