poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Grossglockner Ultra Trail – relacja

Zdjęcie: sportograf.com
Niestety, poszło słabo. Miał to być mój najważniejszy bieg górski w tym roku, wakacyjna wisienka w torcie, ale sprawę pokpiłem. Pod względem wyścigowym, bo i sama impreza i cały wyjazd były bardzo fajne. Wyścig poszedł mi jednak słabo, ukończyłem na odległym 23 miejscu na około 240 startujących. Co dziwne to podczas pierwszej połowy wyścigu byłem wykończony. W drugiej odżyłem i napierałem całkiem sprawnie. Zwykle jest odwrotnie: ludzie umierają pod koniec trasy, nie na początku. Ja w drugiej połowie czułem się zupełnie dobrze. Cóż z tego, skoro odżyłem za późno i po blisko półtoragodzinnej drzemce na półmetku. Było już pozamiatane. Przypuszczam, że zawaliłem część żywieniową. Po prostu za mało zjadłem przed startem. Chyba to było przyczyną klęski. Ostatecznie wróciłem na tarczy. Dobrze, że nie bez tarczy, mało brakowało a bym zrejterował już na półmetku. Przełamałem się jednak i dobiegłem do końca.

Kto chce poczytać – relacja ukazała się na portalu festiwalbiegowy.pl. Na końcu dołączyłem mini-wywiad z kolegą, Piotrem Kłosowiczem, który zajął świetne, 8 miejsce.

[LINK] do relacji

Kilka uwag technicznych dla wybierających się w następnych latach

Jak dojechać?


Ja wybrałem opcję autokarową. Z Białej Podlaskiej do Salzburga i z powrotem zapłaciłem 419 zł, ale dosyć późno kupowałem bilet. Pewnie wcześniej byłoby taniej. Najtańsza opcja to pewnie wyjazd samochodem osobowym w kilka osób. Przy Salzburgu jest lotnisko ale tanie linie z Polski chyba tam nie latają.

W Salzburgu nie ma oddzielnego, głównego dworca autobusowego. Trzeba pojechać z pod głównego dworca kolejowego najpierw do Zell am See (autobusy co kilka godzin - koszt kilkanaście euro), a stamtąd do Kaprun (autobusy co około 30 minut – koszt kilka euro). Nie znalazłem bezpośredniego połączenia Salzburg – Kaprun.

Nocleg w Kaprun


Ja wybrałem opcję budżetową – camping. Jest bardzo fajny camping niedaleko centrum, nazywa się Camping zur Muhle. Prowadzi go bardzo sympatyczny brodacz z równie miłą blondynką. Za namiot 1-osobowy i 1 osobę zapłaciłem 13 euro za dobę. Są prysznice, łazienka, pralnia; nie ma kuchni gdzie można zagotować wodę. Biuro campingu to też bar, gdzie można zamówić kawę, herbatę, piwo. Można też za darmo dostać mapę okolicy z przebiegiem szlaków. W cenie pobytu jest darmowy basen odkryty, który znajduje się po drugiej stronie ulicy. Camping użytkuje go na spółkę z hotelem. Jest czysto i przyjemnie.

Inne rzeczy


W centrum są hipermarkety stąd nie ma problemów z zakupem żywności. Jest kościół, gdyby ktoś chciał skorzystać. Wszyscy tam raczej mówią po angielsku, niemieckiego znać nie trzeba. Interesujących rzeczy do zwiedzania oprócz gór wiele nie ma: jest mały zamek, można się tam wybrać na biegową przebieżkę przed zawodami, to kilka kilometrów od campingu.

Termin przyszłorocznego biegu już ustalono: 22-23 lipca 2016. Warto pilnować terminów opłat startowych i załapać się na najtańszą opcję. Ja ją przegapiłem i musiałem zabulić chyba 20 euro więcej. Żadnych badań lekarskich jak na UTMB nie wymagają. Trzeba jednak i warto mieć ubezpieczenie.


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Fajna broda :)


Krzysztof

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Dzięki Krzysztof, to miała być "broda mocy" ale mocy mi nie dodała. Może muszę ją przystrzyc ;)

Pozdrawiam :)

blasbike pisze...

Gratuluję słusznej decyzji na półmetku :)
Fajna relacja :)

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Dzięki, pozdrawiam również :)