sobota, 4 czerwca 2011

Napisał ktoś...


Poniżej kilka cytatów z książek, z artykułów z wywiadów. Takich, które w jakiś sposób wiążą się z tematyką bloga a które uważam za ciekawe i warte przytoczenia. Pierwotnie tekst był dłuższy ale jako że od czasu do czasu słyszę prawie bezpodstawne ;) oskarżenia, że piszę za długo to całość podzieliłem na odcinki. Dziś odcinek pierwszy.


Kompania


Początek będzie trochę w duchu militarnym. Czytam i czytałem sporo o wojsku, z powodów zawodowych i zwykłej ciekawości. Jakiś czas temu w jednym z numerów miesięcznika „Komandos” znalazłem artykuł zatytułowany „Kompania”*. Nie wchodząc w szczegóły są to wspomnienia jednego z oficerów radzieckiej 15 Samodzielnej Brygady Specjalnego Przeznaczenia GRU. Wspomniany oficer dowodził jedną z kompanii stacjonujących w Uzbekistanie w ZSRR. Rzecz dzieje się w latach 70-tych ubiegłego wieku. Stodieriewskij pisze tak:


„Ludzie byli dobrze dobrani, tak oficerowie jak mi żołnierze. Najlepszych z najlepszych zebrałem w grupie Rafika Łatypowa i to ona przez dwa lata zajmowała pierwsze miejsce we współzawodnictwie grup zwiadowczych. W boksie też byliśmy pierwsi. Kompania biegała crossy na takie odległości, na jakie nie biegał żaden pododdział brygady.


Jesienią 1977 roku naradziwszy się w kompanii, wyszedłem do wydziału politycznego brygady z propozycją, aby wykonać szybki marsz do Ałma-Aty. Długość trasy 850 km. Dlaczego do wydziału politycznego i dlaczego w 1977 roku? Kraj przygotowywał się do świętowania 60-lecia Rewolucji Październikowej. Rozumiałem, że po prostu biec na taki dystans nikt nie zezwoli. Ale jeśli to uzasadnić politycznie, to być może coś z tego wyjdzie. Zaproponowaliśmy, że będziemy przebiegać po 50 km dziennie. Wydział polityczny powinien zabezpieczyć nam w miejscach noclegów pełne zaopatrzenie. W trakcie tego szybkiego marszu mogliby prowadzić pracę agitacyjną. Po naradzie odesłali mnie do diabła. Może to było słuszne.”


Dalej jest ciekawiej:


„W oddziale specjalnym każdy oficer starał się robić coś najlepiej. Jura Cyganow mógł przebiec cross długości, po prostu nie uwierzycie, 125 km. On kupował bilet na autobus Taszkent – Czymkent, zostawiał tam rzeczy a sam biegł do Czymkentu”.


Nieźle biegali ci sowieci, co? I to lata 70-te, jakiś koniec świata w byłym ZSRR. Dziś biegi ultra się rozwijają, ludzie coraz częściej sięgają poza dystans maratonu. Kupują dobry sprzęt, świetne buty, plecaki z camelem…


* I.J. Stodieriewskij, Kompania, tłum. Kazimierz Kraj, „Komandos”, nr 5, 2010, s. 46-53.


p.s. Ta dziwna czcionka której nie mogę powiększyć i to, że nie wyświetlają się zdjęcia to niestety jakieś problemy z blogspotem :( Powiększona mapa Taszkent - Czymkent jest tutaj.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobre dobre, chce więcej.
Maki

borman pisze...

Uwielbiam taki klimat. Kiedyś pobiegłem sobie z Głogowa na Śnieżkę ;). Co prawda wymiękłem ma 125 km z powodu zdartych do mięsa stóp, ale i tak było pięknie...

Anonimowy pisze...

Czekam na następne odcinki
hiu