wtorek, 11 lipca 2017

Jaszczur – Kresowe Bagna

W tym roku biegam głównie krótkie biegi krótkie bo nie czuję się na siłach, aby biegać dłuższe. Ale gdy mam pieszy maraton na orientację prawie pod domem, tylko 50 km od Wisznic – żal nie skorzystać.  Tym bardziej, że wyścigi z mapą i kompasem w garści ciągle bardzo lubię.

Pojechałem w końcu na ten „wyścig”, który z wyścigiem miał tak naprawdę niewiele wspólnego. Pierwszy raz byłem na „Jaszczurze” a jest to maraton trochę specyficzny. Dlaczego – o tym w poniższej relacji.

A. Skoczyński i R. Trocha - zwycięzcy TP 50
 Finalnie sklasyfikowano mnie na 7 miejscu z około 34 zawodników z mojej trasy. Tylko 34, aż tak kameralnie? – zapyta ktoś. Tak, mało było osób ale było fajnie. Co ciekawe ujęto mi punkty za rzeczy nie związane stricte ani z bieganiem, ani z orientacją w terenie. Poległem na przykład przy określeniu gatunku drzewa. Różnorakie pomyłki przy punktach kontrolnych lub zadaniach były tam bardzo powszechne. Nawet organizator się pomylił bo pozamieniał opisy punktów a nawet nie pamiętał ile ich dokładnie ustawił w terenie. Sprawiło to, że przynajmniej ja zrobiłem trochę dodatkowych kilometrów.

O pomyłki i szukanie lampionu w trzcinach tam, gdzie go nie było nie mam pretensji bo po pierwsze, jak to mówią: "errare humanum est" a po drugie organizator ostatecznie zachował się bardzo uczciwie, bo nie ujmował ludziom punktów za to, co sam narozrabiał. 

Ogólnie bawiłem się dobrze i generalnie na luzie. „Jaszczur” to w moim odczuciu impreza bardziej turystyczna niż sportowa i jeśli jeszcze będzie kiedyś niezbyt daleko, to chętnie znowu wezmę udział.

Tymczasem zapraszam do relacji opublikowanej na portalu Festiwal Biegowy.

[Jaszczur – Kresowe Bagna. Relacja]

Brak komentarzy: