niedziela, 14 stycznia 2018

Krótki wpis o książkach - Na tropie zbrodni


Gilbert Keith Chesterton - Człowiek, który był Czwartkiem. audiobook, wydawnictwo "Aleksandria" 2010, czas 7 godzin i 21 minut, czyta Eryk Wróbel. 


Staroświecki kryminał - pierwsze wydanie: 1908 rok. Są to czasy w których postrachem - tak jak dziś terroryści islamscy - byli anarchiści i rewolucjoniści. Bali się ich głównie wielcy ówczesnego świata, gdyż próbowali w sposób radykalny obalić stary porządek konserwowany przez bogaczy, książąt, królów i cesarzy. Co robili? Na przykład podrzucali delikwentowi bombę do karocy czy też faszerowali go znienacka ołowiem wystrzelonym z ukrytego za pazuchą rewolweru. Takie zamachy dokonywane przez anarchistycznych radykałów,  rewolucjonistów lub niepodległościowców niejednokrotnie się udawały. Ba, także Polacy odegrali w nich niepoślednią rolę. Wymienię choćby zamach na cara Aleksandra II w roku 1881 dokonany przez polskiego rewolucjonistę Ignacego Hryniewieckiego, udaremniona próba zamachu na cara Aleksandra III z 1887 roku, w którą zamieszani byli bracia Piłsudscy czy zabójstwo Prezydenta USA Williama McKinleya z 1901 roku dokonane przez polskiego emigranta, zwolennika anarchizmu Leona Czolgosza. O kilkanaście lat późniejsze zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie dokonane tym razem przez serbskiego nacjonalistę z "Czarnej Ręki" - Gavrilo Principa - jest dobrze znane bo przyniosło dalekosiężne skutki dla całego świata.


W tych czasach gorącej walki ideologicznej starego z nowym powstał kryminał Chestertona. Jest to rzecz jasna książka na miarę swojej epoki. Nie ma tu zatrważającej zbrodni i soczystego opisu zmasakrowanego ciała młodej dziewczyny znanej z frymarczenia swym wstydem, którą jacyś okultyści postanowili porwać a następnie ukrzyżować. Coś takiego moglibyśmy znaleźć we współczesnych retro-kryminałach Marka Krajewskiego. Tu jest inaczej.

Jest Anglia na początku XX wieku. Są dystyngowani panowie, lokaje, kapelusze, honor, maskarada i pojedynki. Główny bohater nazywa się Gabriel Syme (czyt. Sajm). To gentleman, poeta, człowiek honorowy i elegancki, zatrudniony w charakterze tajnego pracownika Scotland Yardu. Rolę czarnego charakteru odgrywa budzące grozę sprzysiężenie Centralnej Rady Anarchistów planujące zbrodnie i przewroty. Anarchistów jest siedmiu, każdy zakonspirowany pod pseudonimem nazwy jednego z dni tygodnia. I już mamy wyjaśnienie tytułu: nasz główny bohater, wtyka Policji w przestępczym światku anarchistów zostaje przyjęty do grona jako "Czwartek". Szefem fanatyków jest tajemniczy i budzący grozę także potężną posturą "Niedziela". Rolą Syme'a jest rozbicie od środka niebezpiecznej organizacji.

Tyle wstępu. Dalszego biegu wydarzeń a tym bardziej zakończenia zdradzać nie zamierzam. Napiszę tylko, że słuchając audiobooka spodziewać się należy wielu zaskakujących zwrotów akcji przybierających niejednokrotnie zabawną formę.

Kryminał Chestertona byłby być może jednym z wielu i nie byłby tak znany gdyby właśnie nie Chesterton. Otóż pisarz ten, jednocześnie dramaturg i filozof, konwertyta z anglikanizmu na katolicyzm w swoich książkach opisując na przykład kryminalną zagadkę przy okazji "sprzedaje" czytelnikowi swoje przemyślenia na tematy społeczne, ekonomiczne, polityczne i religijne. Sporo w tym wszystkim filozofii a jako, że Chesterton znany jest jako pisarz katolicki, podobnie jak jego rodak J. R.R. Tolkien przeto dziwić się nie należy, że jest lubiany i ceniony zwłaszcza w kręgach katolickich. Ciekawe, że cytaty z jego książek są nadal żywe i dziś trafiają na przykład do tworów popkultury takich jak... gry komputerowe. Poniżej jako przykład screenshot z cyberpunkowej gry „Deus Ex”, którą kiedyś ukończyłem.



Mnie osobiście bawił przesłuchany kryminał ale jeszcze bardziej zainteresowała postać autora a zwłaszcza jego poglądy ekonomiczne. Chesterton, syn londyńskiego kupca jest współtwórcą teorii dystrybucjonizmu będącego czymś pośrednim, pomiędzy socjalizmem a kapitalizmem. Dystrybucjonizm opiera się w skrócie na prywatnej własności, funkcjonowaniu całej masy drobnych wytwórców, rzemieślników oraz dużej samorządności.

Przyznam w tym miejscu otwarcie, że na współczesnej ekonomii się nie znam, nie prowadziłem firmy i o finansach mogę trochę dyskutować co najwyżej z perspektywy historycznej lub zdroworozsądkowej. Nie zamierzam tu nikogo przekonywać ani nawracać na jedynie słuszny pogląd gdyż nie mam tu doświadczenia ani pełnego przekonania, co tak naprawdę jest słuszne.

Chestertonowski dystrybucjonizm jest według mnie pozytywnie interesujący choć może nazbyt utopijny oraz anachroniczny z dzisiejszego punktu widzenia. Nie wyobrażam sobie jak miałyby powstawać np. komputery jeśli nie siłą potężnych, międzynarodowych korporacji. Stawianie na nauczanie domowe zamiast powszechnego chyba też byłoby dziś trudne do przyjęcia. Trudno się dziwić, idee mają już sto lat. Musiałyby być w niektórych miejscach zmodyfikowane. Ale poza tym jest ciekawie. Dystrybucjonizm z jednej strony potępia komunizm i socjalizm - w moim odczuciu te ideologie oprócz tego, że są zwyczajnie ekonomicznie nieefektywne (patrz przypadek np. ZSRR, NRD a RFN a ostatnio Wenezuela) to jednocześnie promują miernotę i nieróbstwo prowadząc do pogłębiania społecznych patologii (na przykład dziedziczne bezrobocie). Z drugiej strony dystrybucjonizm sprzeciwia się plutokracji czyli rządom finansowych magnatów, którzy koncentrując w swych rękach lwią część kapitału wykorzystują przy tym masy zadłużonych w bankach pół-niewolników, bojących się utraty pracy i zabezpieczeń socjalnych. Sporo się ostatnio mówi o niebezpiecznej potędze wielkich korporacji więc temat jest jak najbardziej na czasie. W ten sposób omawiana filozofia ekonomiczna nabiera cech idei mogącej przyciągać zwolenników z zupełnie różnych środowisk. Wydaje się być atrakcyjna zarówno dla zwolenników ekonomicznej lewicy walczącej z bezdusznymi korporacjami i magnatami tego świata jak również dla ekonomicznej prawicy niechętnej upaństwawianiu, nadmiernym regulacjom i ograniczaniu prywatnej inicjatywy.

Mi się te idee wydają ciekawe tym bardziej, że nie przekonywał mnie nigdy ani proponowany np. przez Korwina-Mikkego skrajny liberalizm prowadzący do olbrzymiego rozwarstwienia społecznego ani równający w dół socjalizm. Dźwięczą mi w uszach słowa wybitnego rodaka Chestertona, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla który podobno przemawiając w 1945 roku w Izbie Gmin trafnie zauważył: 

"Naturalną wadą kapitalizmu jest nierówny podział bogactwa. Naturalną zaletą socjalizmu jest równy podział biedy".

Zostawiam tu linka do artykułu przybliżającego poglądy Chestertona w sprawach ekonomii. Kogo temat interesuje niech sam wyrobi sobie zdanie. Jego obserwacje wydają się tym bardziej ciekawe, że z perspektywy blisko 100 lat które minęły możemy napisać, że wiele prognoz okazało się nadzwyczaj trafnych.

Audiobook, jest krótki, trwa ponad 7 godzin. Treść podzielono na 35 odcinków. Lektor, Eryk Wróbel to profesjonalny aktor teatralny. Czyta poprawnie, choć nie jakoś wybitnie.

Polecam.

Fragmentu powieści posłuchać można w radiowej „Dwójce”. Czyta Wiktor Zborowski [LINK – Poznajcie człowieka, który był „Czwartkiem”].

Agata Christie, Niespodziewany gość, Spotkanie w Bagdadzie, Dom nad kanałem, A.B.C, Morderstwo odbędzie się..., Pora przypływu, Randez-vous ze śmiercią, Tajemnicza historia w Styles, Morderstwo na plebanii, Zło czai się wszędzie, Trzecia lokatorka, Wydawnictwo OMEGA, cop. 2009. Czytają: Wojciech Malajkat, Marcin Hycnar, Maciej Słota, Artur Dziurman.



Christie – cesarzowa kryminału. Któż o niej nie słyszał? Osiemdziesiąt powieści na koncie, do tego opowiadania, sztuki teatralne. Miliard wydanych książek po angielsku, drugi miliard tłumaczony na sto języków. To robi wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że pod względem wydawniczej popularności ustępuje tylko Biblii i Szekspirowi. Z biogramu wynika, że autorka miała ciekawe życie, choć niekoniecznie usłane różami. Porzucenie przez męża i rozpad małżeństwa, czasowa utrata pamięci, potem wyjazd na Bliski Wschód, uwiedzenie o 14 lat młodszego archeologa i towarzyszenie mu na wykopaliskach. Ten archeologiczny epizod w biografii Christie sprawia, że już czuję do niej sympatię.

W Polsce kryminały Brytyjki były i są nadal bardzo popularne choć miały kiedyś pod górkę gdyż podpadły ludowym cenzorom. Książki Agaty Christie podobnie jak omawiane w poprzednim wpisie Karola Maya w 1951 roku wpisano na komuszy „wykaz książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu” z bibliotek. Znowu nie rozumiem dlaczego. Jest to literatura staroświecka, burżuazyjna, owszem, ale nie ma tam treści jawnie antysocjalistycznych. W każdym razie dziś ponownie możemy się cieszyć kreowanymi przez Christie historiami. 

Wersje dźwiękowe jej kryminałów wydało między innymi krakowskie Wydawnictwo OMEGA. Po nie właśnie sięgnąłem. Wersja rozprowadzana przez OMEGĘ jest bardzo ładna: to mini-książeczka z płytą CD zawierającą pliki mp3. W książeczce znajdziemy: biografię autorki, streszczenie powieści, sylwetki głównych bohaterów, bibliografię Cristie oraz biogram lektora. 

Zawartość dźwiękowa płyt zazwyczaj nie odstaje wysokim poziomem od papierowego opakowania. Powieści czytane są przez profesjonalnych aktorów teatralnych, użyczających także swych głosów w dubbingowanych filmach. W jednym tylko przypadku trafiłem na lektora, który czytał z przesadną egzaltacją i miejscami brzmiał komicznie (Morderstwo na plebanii). Bardzo fajnym elementem są dźwiękowe dżingle – krótkie podkłady dźwiękowe z podobną do używanej w filmach muzyką orkiestrową. Pojawiają się one na początku i  końcu rozdziału lub w decydujących momentach, to potęgując wrażenie tajemniczości, to znowu dodając dramatyzmu finałowej scenie.

Treść to staroświecki kryminał, a więc bez znanych z dzisiejszej literatury makabry, zboczeń, wulgarności i nieogolonych detektywów z problemem alkoholowym i małżeńskim. Akcja dzieje się zwykle w dosyć ograniczonym środowisku. Zwykle około ośmiu osób, służba, wytworne panie i gentlemani. Są tajne skrytki, tajemnicze obrazy, trucizny, zaszyfrowane wiadomości. Nagle okolicą wstrząsa zbrodnia. Tym, kto szuka sprawcy jest zwykle albo wścibska babcia – panna Marple albo belgijski, wąsaty detektyw – Herkules Poirot. 

Cała zabawa w kryminałach Agaty Christie polega na rozwiązaniu zagadki – kto zabił? Autorka jest tu chytra niczym żmijka. Warto oczywiście zadać sobie powtarzane w takich przypadkach pytanie „Cui bono?” ale i tak wytypować sprawcę wcale nie jest łatwo. Na pewno należy zwrócić baczną uwagę na kwestię pieniędzy, gdyż często to one są motorem zbrodni.

Po pierwszych kryminałach, gdy trochę już poznałem styl Christie wymyśliłem swój sposób na przebiegłą Brytyjkę, który poniżej podam. Trzeba robić tak: słuchasz początku kryminału. Czekasz do momentu, gdy autorka wyprowadzi na scenę wszystkich aktorów dramatu i każdego przedstawi. Wtedy spośród wszystkich poznanych wybierasz sobie osobę najmniej prawdopodobną i ją obstawiasz jako sprawcę. Nie daj się odwieść i trzymaj obstawionej postaci kurczowo: Chrisie będzie w trakcie narracji wodziła kościstym paluchem po scenie sugerując: „to ten!”, „nie, to ten!”, „a może jednak ten?”. Ostatecznie jest spora szansa, że owym szukanym czarnym charakterem okaże się ten początkowo najmniej podejrzany.

Jest to jakiś sposób ale sukcesu nie gwarantuje. Miałem po wielokroć tak, że obstawiałem tego lub tą, a finałowej sceny słuchałem już z mało inteligentną miną dowiadując się, że oto jednak zabił ktoś zupełnie inny. Babcia Christie znowu wystrychnęła mnie na dudka.

Kryminały z OMEGI mają jeszcze trzy plusy o których warto wspomnieć. Pierwszy to czas. Książka jest dosyć krótka: 5-8 godzin. Jest duża szansa, że przesłuchasz ją zanim zacznie cię nudzić. Gdy biegałem więcej kilometrów lubiłem zabrać Agatę Christie na długie wybieganie. Bywało, że jak trafiłem na krótszą książkę to przesłuchiwałem całość w ciągu jednego treningu. Idealnie.

Plus drugi: sporo kryminałów Christie jest zekranizowanych. Po ukończeniu książki (A.B.C., Morderstwo odbędzie się..., Zło czai się wszędzie) znajdowałem w Internecie ekranizację i zagłębiałem się w historię jeszcze raz, tym razem głównie ciesząc oczy scenografią i np. modą z epoki. Niestety, kinowe wersje są często nie tylko skrócone lecz też istotnie zmienione w porównaniu do książkowego pierwowzoru, co bywa irytujące.

Cena – też jest zachęcająca. Co prawda cena okładkowa to 24,90 ale w Internecie można kupić dużo taniej. Ja kupowałem swoje książki w taniej książce „Dedalus” która jest np. w Warszawie na Chmielnej. Jeden kryminał po 8 zł. Warto!

Plusów dodatnich mają kryminały Christie jak widać sporo, czy są jakieś plusy ujemne? Czasem miałem problem z połapaniem się, kto jest kim. Działo się tak wówczas, gdy autorka w stosunkowo krótkim czasie wyprowadzała na scenę 8-10 osób i przedstawiała je. Wtedy nie raz się gubiłem a niestety audiobook nie jest tak wygodny jak książka, gdy trzeba cofnąć się o kilka akapitów aby coś sprawdzić lub sobie przypomnieć.

Minus drugi: zdarzają się fragmenty mało wiarygodne. Na przykład przypadkowe spotkania na irackiej pustyni albo w ludnym niczym kolonia mrowisk Bagdadzie. Albo dokonywanie zbrodni z jednoczesnym wmówieniem komuś innemu, że to on je dokonuje. Nie wiele jest takich miejsc ale znalazłbym kilka, powiedzmy trochę naciąganych.

To jednak drobne mankamenty, które nie rzutują na ogólnie bardzo dobrą ocenę audiobooków Agaty Christie. Polecam.

C.D. chyba N.

Brak komentarzy: