czwartek, 4 stycznia 2018

Sylwester na biegowo

Nazwa: XXIII Bieg Sylwestrowy Nałęczów – Sao Paulo
Miejsce: Nałęczów, park zdrojowy.
Data: 31 grudnia 2017/1 stycznia 2018
Start: niedziela, godzina 23:55
Dystans: 6 km, 4 pętle po 1500 m.
Atest: nie
Podłoże: alejki parkowe, mostki drewniane, krótki podbieg po gruncie.
Suma podbiegów: 36m
Warunki: wilgotno ale ciepło, 6 stopni na plusie.
Miejsce OPEN: 8 na 73
Miejsce w kat. M40: 1 na 10.
Zwycięzcy: Andrej Starzynski (18:58) i Iryna Masnyk (UKR) (24:22)

Wrażenia

Bieg organizuje Stanisław Marzec, legenda biegania na Lubelszczyźnie. Z wyglądu niepozorny ale prawdziwy biegowy wymiatacz. Były mistrz świata w biegach przełajowych. Zrobiłem z nim kiedyś krótki wywiad [LINK]. W nazwie biegu występują dwie miejscowości – Nałęczów i Sao Paulo. Dlaczego Nałęczów to wiadomo, a dlaczego Sao Paulo? W brazylijskim Sao Paulo, w 1925 roku odbył się pierwszy taki bieg sylwestrowy. Jadąc nastawiałem się raczej na przyjemnego Sylwestra i krótką wycieczkę niż na wielkie bieganie. To było raczej dodatkiem.

Z celebrytą Bolkiem Prusem. Zbrązowiał, jak mnie poznał.
Nałęczowska impreza to – jak się przekonałem – zawody w starym stylu. Symboliczna opłata startowa, zapewniony nocleg w dawnym szkolnym internacie, ręczny pomiar czasu a kolejność na mecie ustalana wg karteczek, które każdy biegnący winien oddać sędziom po ukończeniu biegu. Średnia wieku zawodników jakby wyższa niż na typowych biegach ulicznych. Brak wypasionych pakietów startowych, pamiątkowych koszulek, napojów POWERADE, itp. Ale nagrody finansowe i rzeczowe dla najlepszych w OPEN i kategoriach wiekowych. Medal jest rozdawany zawodnikom jeszcze przed startem. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Kameralna, przyjazna atmosfera. Po zawodach impreza sylwestrowa z posiłkiem. Nałęczowski bieg, pod względem klimatu przypominał mi nieco etapówkę w Zamościu [LINK].

Zdjęcie: naleczow.net
Biegło się dobrze. Było ciepło i nie było ślisko, czego się obawiałem. Nie wiedziałem jakie będzie podłoże. Zabrałem X-Talony 212 i nie był to zły wybór, choć równie dobrze mogłem zabrać startówki szosowe. Najpierw odespałem ze 3 godziny, następnie wychodząc do pobliskiego parku na start ubrałem na górę dwie warstwy na długi rękaw. Na miejscu okazało się, że jest na tyle ciepło, że choć grudzień i północ, to można pobiec w jednym, długim rękawie. 

Trasa była dobrze oznaczona zawieszonymi regularnie faworkami. Nie było z tym problemów, zwłaszcza, że z pętlą zapoznałem się jeszcze przed startem. Na trasie jeden krótki podbieg na skarpę, ze dwa mostki a poza tym asfalt. W miarę równy. Jako, że była sylwestrowa północ to z trasy biegu zapamiętałem dwie sceny. Pierwsza: para młodych ludzi całuje się przy trasie składając sobie życzenia na Nowy Rok. Druga a właściwie drugie, bo było ich wiele: Fajerwerki! Strzały! Rozbłyski! Cały dźwiękowy i wizualny festiwal. Odgłosy wybuchów skojarzyły mi się z warszawskim Biegiem Powstania Warszawskiego [LINK], gdzie organizator budował klimat walczącej Warszawy nadając z głośników dźwięki wybuchów i terkot karabinów maszynowych.

Siły rozłożyłem w miarę równo, bieg był krótki i bez kryzysów. Nie ścigałem się z nikim na końcówce. Ani nie widziałem nikogo, kogo mógłbym dojść, ani ten za mną nie był blisko. Z wyniku ciekawe jest to, że gdy wbiegłem na metę okazało się, że wyprzedziło mnie dwóch zawodników z kategorii M50 ale nikt z M40. Taki szczęśliwy dla mnie zbieg okoliczności.

Zdjęcie: naleczow.net
Wśród tych szybkich dwóch 50-latków był Marek Dzięgielewski – Mistrz Europy Weteranów w Lekkiej Atletyce, który w sierpniu 2017 mając 55 lat pobiegł 10.000 metrów w 33 minuty i 56 sekund. To także złoty medalista Mistrzostw Świata Weteranów w Biegach Górskich. Osobiście bardzo lubię czytać o takich „polskich Marco Olmo” jak Stanisław Marzec czy Marek Dzięgielewski. Te historie zwykłych ludzi, a jednak Mistrzów Świata mnie inspirują. Pozytywnie nakręcają. Zwłaszcza, gdy myślę, że mając 40 lat to już nie ma co, że trzeba rzucić te bieganie. A jednak okazuje się, że można. I do wymiatania w biegach górskich też góry nie są niezbędne. Marek Dzięgielewski jest z płaskiego Mazowsza zaś Stanisław Marzec z Nałęczowa. 

Bieg wygrał Andrej Starzynski, mocny biegacz często wygrywający biegi na wschodzie Polski. Uzyskał wynik 00:18:58. W ogóle w tym roku ponoć obsada była wyjątkowo mocna gdyż 5 pierwszych pokonało trasę szybciej, niż zeszłoroczny zwycięzca.

M40

Brak komentarzy: