poniedziałek, 9 lipca 2018

Lavaredo Ultra Trail – Wyścigo-wycieczka



Ostatni duży start zamykający mój sezon w pierwszej połowie 2018 roku. Lavaredo Ultra Trail - 120 km we Włoskich Dolomitach, 5800 metrów plus. Duża impreza na której nigdy nie byłem i w której chciałem wystartować.

Zapisałem się z dużym wyprzedzeniem a takie zapisywanie ma ten feler, że do dnia zawodów może się dużo zmienić. U mnie może nie zmieniło się dużo ale im bardziej się zbliżał termin startu, tym bardziej wątpiłem w trafność podjętej decyzji. Raz że moje treningi nie były treningami pod 120 km w wysokich górach. Często biegałem po 8-10 km a nie jak kiedyś po 16 km. Skupiłem się bardziej na szybkości pod krótkie biegi a nie na budowaniu wytrzymałości i siły tak potrzebnej w górach. Druga sprawa to czerwiec, miesiąc dla nauczycieli dosyć intensywny. Zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja, kończy robić staż. Trzecia sprawa to niemożność przyjazdu na kilka dni przed startem – z powodów zawodowych zmuszony byłem wylecieć z Polski tego samego dnia, którego był start. No i ostatnia rzecz: środek lata i południe Europy – duża szansa na upał, w którym ja biegać nie lubię.

Cóż, klamka zapadła. Start był opłacony, bilety na samolot kupione. Pocieszałem się, że jak sportowo nie wyjdzie, to choć turystycznie będzie fajnie. Podobno Dolomity są przepiękne a po biegu zaplanowałem dwa dni w Wenecji.

Przyjechałem i powalczyłem przez większość trasy. Potem mając problemy z żywieniem wypsztykałem się energetycznie, wywróciłem kilka razy usiłując biegać po kamieniach na miękkich z braku energii nogach i jeszcze skręciłem kostkę. Tylko raz i zdaje się lekko, ale potem opuchniętą kostkę miałem jeszcze wiele dni po zawodach. Nie dobrze – coraz częściej skręcam w górach stopę, niezależnie od tego, czy biegnę w „słoninowcach” Altra czy w dosyć niskich i stabilnych INOV-8. Stopa po każdym skręceniu robi się coraz bardziej podatna na kolejne skręcenia?

Na ostatnich 40 kilometrach z wyścigu przeszedłem w zwiedzanie. Szczegóły opisałem w relacji dla Festiwalu Biegowego. Zapraszam.

[LINK] do relacji

Brak komentarzy: