środa, 27 listopada 2019

Florencja w 3 dni (cz. 2)

Historia i zabytki


Jednym z głównych celów wyjazdu do Florencji było zwiedzenie zabytków i muzeów tego miasta. Inspiracją był słuchany wcześniej audiobook Bożeny Fabiani „Gawędy o sztuce. XIII-XV wiek”. Jego recenzję zamieszczę wkrótce. Tymczasem jeszcze o zabytkach i muzeach.

Il Duomo

W stolicy Toskanii, pełnej muzeów i starych świątyń pod względem wizualnym na czoło wybija się katedra. W tłumaczeniu polskim nosi wezwanie Matki Boskiej Kwietnej. W ścianach znajdziemy charakterystyczne dla gotyku rozety zaś na szczycie imponującą kopułę. Kojarzone ze stylem gotyckim ostre łuki są dostrzegalne, lecz nie są tak wyraźne, jak choćby w toruńskim Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. „Duomo” (wł. katedra) budowano od końca XIII do I połowy XV wieku. Usytuowana jest w samym jądrze miasta, niczym ratusz na Starym Mieście w Toruniu czy Zamek Królewski w starej Warszawie.

Z zewnątrz katedra imponuje wielkością jak i misternymi zdobieniami całych ścian. W elewacji dominuje biało-zielony marmur, natomiast cała powierzchnia pokryta jest płaskorzeźbami. Wygląda to tak, jakby ktoś się nad tym wszystkim solidnie napracował. Wokół kręcą się tłumy turystów z aparatami i telefonami, usiłujących bezskutecznie wejść w posiadanie oryginalnego zdjęcia z Florencji.

Była niedziela. Wszedłem do środka na mszę zaspokajając jednocześnie dwie potrzeby: duchową i turystyczną. W święta jest tam odprawianych pięć mszy. Wchodzi się z boku. Na wejściu strażnik pytał mnie, w jakim celu wchodzę. Powiedziałem, że na mszę więc mnie wpuszczono. Najwidoczniej straż katedralna ma za zadanie odsiać turystów, którzy mogliby zakłócać celebrację Mszy Świętej. 

Wewnątrz tłumów nie było. Pozostało dużo wolnych ławek co robiło przygnębiające, acz spodziewane wrażenie. Grupa białych, najpewniej Włochów oraz jacyś Azjaci. Czarnoskórych nie zauważyłem. Przypuszczalnie wspomniany wcześniej przydworcowy „Mozambik” to głównie muzułmanie.

Źródło: Wikipedia
Wnętrze katedry zaskoczyło mnie in minus. Widząc budynek z zewnątrz spodziewałem się przepychu również w środku. A guzik. Ściany są dziwnie puste. Jedyne, na co zwróciłem uwagę to malarskie zdobienie przeogromnej kopuły usytuowanej nad moją głową. Jej projektantem jest Filippo Brunelleschi,  tuziemiec, architekt, jeden z mistrzów renesansu. Malowidła na kopule przedstawiające Sąd Ostateczny stworzył m.in. Giorgio Vasari. To potomek garncarzy, florencki malarz, ale też autor sławnych „Żywotów” renesansowych artystów wydanych po raz pierwszy w połowie XVI wieku. Bożena Fabiani wielokrotnie powołuje się na „biografa nad biografami” Vasariego prowadząc swoje „Gawędy” o włoskim renesansie.

Malowidło zbudowane jest jakby z pięciu pierścieni, ku górze coraz węższych. Od patrzenia kręci się trochę w głowie. Dolny, najszerszy pierścień to jak się łatwo domyśleć – piekiełko. Im wyżej, tym bliżej nieba. Logicznie. Najwyższy punkt kopuły to oktagon, z którego dochodzi światło. Malarze fajnie ukazali postacie, którym nawet nogi zwisają z „okien” nieba. Robi to ciekawe, przestrzenne wrażenie.

W „Urzędach”

Najbardziej znanym florenckim muzeum jest Galeria Uffizi. To jedno z najstarszych muzeów w Europie, skarbiec sztuki antycznej, renesansowej i barokowej. Na trzech piętrach znajdziemy tam rzeźby starożytne, Cimabue, Tycjana, Boticellego, Michała Anioła, Rubensa, Rembrandta, Berniniego i inne sławy znane z kart podręczników do historii. Budynek projektował wspomniany już Vasari. Pierwotnie miał być przeznaczony dla administracji i sędziów. Stąd jego dzisiejsza nazwa „urzędy” (urząd - wł. ufficio). Już w końcu XVI wieku w budynku zgromadzono kolekcję dzieł. Dziś rozrosła się tak, że na jej dokładne obejrzenie jeden dzień z pewnością nie wystarczy. Pani Fabiani – powtórzę się – wielokrotnie wspomina o florenckiej galerii Uffizi.

Zanim o wnętrzu – trzeba jeszcze napisać o wejściu i o kwestiach bezpieczeństwa. Zacznę od tego drugiego.

Tym, co turyście ze środkowo-wschodniej rzuci się w oczy to wojsko uzbrojone w broń długą maszynową, pilnujące najważniejszych atrakcji turystycznych. Nie za dużo, ale trochę jeżdżę po Europie i widywałem już ludzi z pistoletami maszynowymi na lotnisku w Genewie i na statku wycieczkowym w Wenecji. Jest to oczywiście efekt wzrostu zagrożenia terrorystycznego po przyjęciu przez zachodnią Europę muzułmańskich „gości”.

We Florencji sprawa wygląda podobnie. Zarówno przed katedrą, jak i przed Galerią Uffizi stał samochód opancerzony a przy nim czworo umundurowanych strażników z bronią maszynową. Trzej mężczyźni i kobieta. Wchodzący, zarówno do katedry jak i do galerii są kontrolowani na bramkach wykrywających potencjalne materiały niebezpieczne. Coś takiego występuje też u nas, w żydowskim muzeum POLIN w Warszawie.


Mój czytelnik mógłby się w tym momencie spodziewać, że także wzmożone środki bezpieczeństwa we Florencji powiążę z zagrożeniem islamskim dżihadem. Rzeczywiście, pewnie ma to także z nim związek, aczkolwiek – co ciekawe – dotychczasowe doświadczenia terrorystyczne miasta nie są powiązane z radykalnym islamem.

W 1993 roku przed galerią Uffizi wybuchł samochód-pułapka. Zabił 6 osób, ponad 20 ranił. Częściowo uszkodził muzeum i zgromadzone w nim zbiory. Sprawców nie wykryto; podejrzenia padły na bliżej nieokreślonych „terrorystów” i na mafię.

Drugi przypadek terrorystycznego aktu miał miejsce zaledwie przed kilku laty. Dokonał go radykalny prawicowiec. Nie, nie islamski. Rodzimy, włoski. Był podobnie wściekły na zalew miasta przez islamskich imigrantów jak Oriana Fallaci lecz ten przeszedł od słów, do rękoczynów. Zastrzelił z pistoletu dwóch czarnoskórych Senegalczyków, kilku innych ranił, po czym popełnił samobójstwo. Zabójstwa przypadkowych imigrantów wywołały oburzenie wśród innych imigrantów przebywających we Florencji. Zmobilizowali się i urządzili swoją demonstrację pod katedrą. Ich wrzenie ustało dopiero, gdy ujrzeli trupa zamachowca.

Aby wejść do galerii „urzędów” podobno najlepiej kupić bilet przez Internet, na określony dzień i określoną godzinę. Nie można tak sobie po prostu kupić biletu w kasie i wejść, kiedy się chce. Co już wcześniej pisałem - w mieście jest mrowie turystów azjatyckiej i zachodniej proweniencji. Gdyby tak wszystkich wpuścić, nawet w te obszerne korytarze tłok byłby nie tylko nieznośny, ale i niebezpieczny. Władze galerii postanowiły ściśle dozować ilość zwiedzających. Zgodnie z prawem podaży i popytu, duże zainteresowanie przekłada się na cenę biletu. Za wejście do mniej znanego florenckiego muzeum – Bargello - zapłaciłem 9 euro. Galeria Uffizi to koszt 20 euro, plus dodatkowe 4 euro za rezerwację.

Kolejka przed wejściem do Uffizi

Do Uffizi da się wejść bez rezerwacji ale trzeba rano wstać, mieć mocne nogi i cierpliwość. Wstałem o 6 rano, gdzieś po 7 byłem przed galerią. Już przed wejściem stał „ogonek”, długości jakichś 50 metrów. To ludzie bez rezerwacji, których obsługa stopniowo wpuszcza, gdy jest jeszcze miejsce po wejściu mających pierwszeństwo wycieczek z rezerwacją. Postałem pół godziny, pooglądałem chińskie i niemieckie rodziny stojące tuż przede mną, przypatrzyłem się żołnierzom strzegącym wejścia i po pół godzinie – voila! Byłem w środku. Sprawdzili mi zawartość wnoszonych rzeczy, zapłaciłem 20 euro i mogłem przystąpić do zwiedzania.

Zwiedzanie zaczynamy od II, najwyższego piętra i stopniowo schodzimy coraz niżej. Na początku mamy wielki korytarz ze starożytnymi rzeźbami - bardzo często to popiersia cesarzy - i obrazy. Z korytarza wejścia prowadzą do bocznych komnat zawierających malarstwo mistrzów, których imion nie będę po raz drugi przywoływał.

Polonica w galerii podsufitowej w Uffizi. II piętro
Podniecony faktem, że oto jestem w sławnej „Galerii Uffizi” postanowiłem dzielnie oglądać, robić zdjęcia co ciekawszych eksponatów i skrupulatnie czytać podpisy. W słabo niestety wyeksponowanej części podsufitowej, wśród portretów osób wybitnych dostrzegłem jakże miłe dla oka polonica. Jest portret Batorego, Zamoyskiego i Zygmunta III. Są też podobno inni, ale najwidoczniej część przeoczyłem. Niestety obrazy te są małe i uwieszone wysoko pod sufitem, po obu stronach korytarza. Pół biedy, jeśli obrazy wiszą naprzeciw okien. Daleko, ale coś widać. Gdy wiszą wysoko nad oknami – ogląda je się fatalnie. Szkoda. 

Minęły 4 godziny a ja właśnie kończyłem zwiedzać…. II piętro. Byłem już zmęczony, a gdzie jeszcze czas i siły na I piętro i parter? Nie było rady: dwa dolne piętra obskoczyłem już dużo szybciej i pobieżnej. Wyszedłem zmordowany po 5 czy 6 godzinach, ale z głową napakowaną widokiem obrazów i rzeźb. Czy wszystkie obiekty wyzwalały moje „ech i ach”? Niekoniecznie. Obeznany z kolekcją historyk sztuki mógłby pewnie przystanąć przy każdym obrazie, rzeźbie; opowiedzieć o autorze, o tym kto i dlaczego jest tam przedstawiony i dlaczego w taki a nie inny sposób. Ja nie jestem historykiem sztuki i w konsekwencji na zebraną kolekcję nie patrzyłem jak historyk sztuki, tylko jak historyk i archeolog. Moją uwagę przyciągała bardziej kultura materialna niż ogólna wymowa dzieła. Przyglądałem się ubraniom, obuwiu, wyglądowi tarczy od środka a nawet modzie na wiązanie ogonów u konia. Wszak ikonografia to znakomite źródło dla historyka i dla archeologa.

Polecam Uffizi, to przeogromna kolekcja ikon historii sztuki. Wielkie nazwiska stoją tam i wiszą, obok siebie. Zwiedza się wygodnie, tłoku na salach nie ma. Jak każde duże muzeum do gruntownego przejrzenia wymaga kilku dni, nie godzin. Z przyjemnością wróciłbym tu kiedyś, tym razem poświęcając większą uwagę dolnej części ekspozycji.

Rzeźby w budynku policji


Muzeum pierwszym do którego się udałem, zupełnie przypadkowo gdyż - jak wcześniej pisałem - nie zrobiłem odpowiedniego rozeznania przed przylotem do Florencji, było Muzeum Bargello. Jest to muzeum mniejsze niż Uffizi. Mniej popularne i o połowę tańsze. Jego nazwa pochodzi od nazwiska prefekta policji, który pierwotnie zajmował budynek. Dziś mieści się w nim florenckie Muzeum Narodowe utworzone w XIX wieku. Jego zbiory, to głównie renesansowe rzeźby, w tym „Dawid” i „św. Jan” Donatella oraz prace Michała Anioła.

Naoglądałem się tam marmurowych rzeźb, najpierw na niewielkim dziedzińcu, później we wnętrzach. W rzeźbach uwagę zwracały nadzwyczaj często utrącone… hmm..., męskie części intymne. Czy w sposób zamierzony, czy przypadkowy – Trudno dociec. Figlarna wyobraźnia podpowiadała mi przedziwne przyczyny tego stanu rzeczy. Może zostały urwane na pamiątkę przez wyposzczone samotne panny? Może przez oburzone bezwstydną śmiałością artysty lokalne wcielenia Carry Nation? Nie wiem. 

W Bargello oprócz dominujących rzeźb występuje malarstwo, które przyciągało szczegółem a zwłaszcza kulturą materialną z epoki renesansu. Wszak twórcy XV czy XVI wieku mieli mgliste pojęcie o wyglądzie ludzi w starożytności stąd, gdy malowali sceny biblijne to „morderców Chrystusa” ubierali w stroje XVI wiecznych żołdaków. Znajdziemy tam ponadto zabytki archeologiczne, w tym pięknie zdobione fibule, sztukę islamską, bajecznie kolorową ceramikę, misternie rzeźbione cacka z kości słoniowej, relikwiarz podobny do naszego, grunwaldzkiego, z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie oraz niewielką kolekcję uzbrojenia. Obiekty na ekspozycji militarnej są zbliżone do obiektów z Muzeum Wojska Polskiego. Są zbroje turniejowe, gotyckie, XVI i XVII-wieczne oraz piękny pancerz paradny, bogato rzeźbiony, z hełmem w kształcie głowy wilka (?). Jest broń biała i palna z różnego typu zamkami: kołowym, skałkowym i kapiszonowym. Jest wszelaka broń drzewcowa, są oryginalne w kształcie i tworzywie malajskie krisy wykute po części z meteorytów, niemieckie windy do kusz oraz bogato zdobione prochownice. Z ciekawostek, na które zwróciłem uwagę, a których wcześniej nie widziałem, wymienię nietypowe miniaturowe kusze i  kusze ze specyficzną cięciwą, może nie na bełty, lecz na małe kulki (?).

Muzeum Bargello jest niewielkie ale bardzo przyjemne. Można je dosyć dokładnie obejrzeć w ciągu jednego dnia.

(C.D.N.)
Attyla, "Bicz boży". Postrach Europy V w.


Męka Chrystusa osadzona w realiach XV-XVI w.
Rękojeść rapiera z ricassem
Misternie rzeźbione szkatuły z kości słoniowej
Biblijna Judyta morduje śpiącego wodza asyryjskiego, Holofernesa
Płaskorzeźba z Bargello. Zwraca uwagę muskularne przedramię kobiety i szarpiący ubranie pies.
Ukrzyżowanie św. Piotra. W przeciwieństwie do Jezusa - głową w dół
Grzebień z kości słoniowej
Rząd koński i "fryzura" końskiego ogona (fragment obrazu)
Ciekawe buty (fragment obrazu)
Ozdobne fibule - zapinki do ubrań
Bajecznie kolorowa ceramika
Zbroja paradna

Brak komentarzy: