wtorek, 25 lutego 2020

Jak biegać biegi długodystansowe radzi... Karol May

[K. May, Winnetou, T. 1-3, Qes Agency 2016]

Spośród przeczytanych lub przesłuchanych w ubiegłym roku książek około 30% to rzeczy stare. Klasyka z XIX lub I połowy XX wieku. Wśród nich sporo rzeczy przestarzałych, zupełnie niemodnych. Między nimi trafiły się trzy tomy „Winnetou” autorstwa Karola Maya. O pisarzu tym i jego barwnym życiu pisałem już jakiś czas temu recenzując wielotomową powieść brukową „Ród Rodrigandów” w wersji audio [recenzja TUTAJ].


„Winnetou” Maya chyba nigdy nie czytałem, a w każdym razie dziś jej nie pamiętam. Wydana jeszcze w końcu XIX wieku to klasyka literatury młodzieżowej. Trochę się obawiałem, że treść będzie zbyt infantylna a bohaterowie zbyt płascy, zbyt czarno-biali. Nie było jednak tak źle. Dobrze mi się słuchało i długo, gdyż wszystkie trzy tomy to opowieść na blisko 50 godzin.  Warszawski wydawca – „Qes Agency” – chwali się na okładce, że jest to pierwsze pełne wydanie „Winnetou” w Polsce. Lektorem jest Piotr Balazs – absolwent psychologii po UJ-ocie i dziennikarz radia TOM FM. Czyta zupełnie znośnie. Trochę czasem jakby wesoło, z uśmiechem – do powieści dla młodzieży to pasuje a i zdarzają się z rzadka fragmenty humorystyczne.

Jedno Pióro zaprowadził mnie na powrót do drzewa śmierci i tam przywiązał. Nie skąpił mi przy tym pochwał i rozpływał się z wdzięczności, oczywiście na sposób indiański.
-  Sprawimy ci jeszcze większe męki przy palu, aniżeli to pierwotnie postanowiono – zapewniał. Nikt jeszcze dotychczas tak nie cierpiał. Uczynimy to po to, abyś w Wiecznych Ostępach myśliwskich był największą i najdostojniejszą z Bladych Twarzy, którym będzie wolno tam wejść.
-    Dziękuję – pomyślałem sobie w duchu. (T. 3, odcinek 62, 06:43)

 
Treść z grubsza pewnie wszyscy znają. W kulturze popularnej Dziki Zachód i Indianin Winnetou ze swoim białym przyjacielem Old Shatterhandem byli przez dziesiątki lat co najmniej tak obecni, jak dziś Andrzej Sapkowski i CD Project ze swoim „Wiedźminem”. Mamy więc u Maya dwóch „Wiedźminów” sprzed stu lat: Apacza i białego Niemca. Krążą głównie po południowej części dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, przy granicy z Meksykiem. Są nad Rio Grande, przemierzają pustynię Liano Estacado. Fajnie jest słuchając wrócić do domu i sprawdzić w Internecie, gdzie te miejsca są i jak współcześnie wyglądają. Na swojej drodze spotykają innych westmanów. Są nimi przykładowo Sam Hawkens, Old Death, Old Firehand. Spotykają też zbójów wszelakiej maści, zarówno białych złodziei i morderców, których na pograniczu nie brakowało, jak i okrutnych Indian. Walczą z nimi przeważnie zwycięsko, choć są też ofiary po dobrej stronie barykady. Postacie kobiece pełnią w książce rolę drugoplanową.

Po ukończeniu uznałem, że książka choć leciwa nadal bawi a dla młodzieży ma też walory wychowawcze. May, choć pokazuje mężczyzn uzbrojonych i czasem polujących na zwierzynę podkreśla jednocześnie wartość braterstwa białych i czerwonoskórych; potępia nieuczciwość, kłamstwo, wszelakie zbójectwo, tchórzostwo i kombinatorstwo. Główny zbój Santer ostatecznie ginie, gdyż pochłania go żądza złota. Czyż dziś, gdy tak gonimy za bogaceniem się, nie jest to wszystko nadal aktualne?

Obraz Indian nie jest jednostronny: Z jednej strony dają się nabierać i są zabobonni; z drugiej strony bronią swojej ziemi przed najazdem białych osadników. Autor w usta Indian wkłada słuszne zarzuty o dwulicowości „bladych twarzy”: tu mówią o Chrystusie i miłości a chwilę później oszukują, mordują i wypierają rdzennych mieszkańców z ich ziemi. May pokazuje inną drogę: drogę dzielnego, męskiego chrześcijanina Old Shatterhanda, który jest przyjacielem Indian, nie jest rządny krwi i jest szanowany przez tubylców. Nie zmusza młodego Apacza siłą do przyjęcia swojej religii, ale swoją szlachetną postawą i mądrą rozmową sprawia, że Winnetou tuż przed swoją śmiercią nawraca się na chrześcijaństwo. Ładnie i mądrze jest to wszystko pokazane, pomimo ponad stu lat od powstania. Gdyby usunąć z książki elementy łowieckie, które dziś - po przetrzebieniu zwierzyny i zniszczeniu środowiska przez człowieka - są już mocno passé to reszta wartości: prawda, odwaga, przyjaźń, honor, chrześcijaństwo, odrzucenie kultu pieniądza, docenianie piękna przyrody, umiejętność władania bronią czy obrona swojej ojczyzny przed masowym napływem intruzów – jest aktualna także dziś.

Jak biegać?

Lubię, gdy przy okazji słuchania czegoś przypadkowo natrafię na elementy związane z bieganiem. Tak było i tu. Otóż Karol May, opisując scenę, Gdy Old Shatterhand ściga bandziora Santera ujawnia „sekret” ekonomicznego biegu. Pisze następująco:

[Old Shatterhand] „Biegłem tak długo i szybko, jak nigdy dotąd lecz wytrzymałem, ponieważ nauczyłem się od Winnetou, jak się zachowywać w biegu, by nie stracić tchu i nie zmęczyć się za prędko. Należy mianowicie opierać cały ciężar ciała zawsze tylko na jednej nodze, a w razie znużenia przenosić go na drugą. W ten sposób można bez wielkiego natężenia kłusować godzinami. Trzeba tylko mieć silne płuca.” (T. 1, odcinek 50, czas 2:27)

Cóż tu dużo pisać. Karol May miał wyobraźnię bujną, zapewne nie tylko dotyczącą Dzikiego Zachodu. Wiemy, że gdy pisał a czegoś nie wiedział to improwizował zmyślając. Może spędzając 10 lat w więzieniu nie miał za bardzo okazji wypróbować, jak to jest biec długo to na jednej, to na drugiej nodze. Osobiście polecam traktować ten przykład jako literacką ciekawostkę - nie receptę na sukces w biegach. Przypuszczalnie jest to wybitnie skrótowa droga prowadząca do kontuzji :)

1 komentarz:

ćwiczenia na nogi pisze...

Ciekawe podejście do biegania pana Karola May :)