sobota, 14 stycznia 2012

Orient 2012


Impreza: XXV Rajd Na Orientację „Orient 2012”

Termin: 14 stycznia 2012, sobota, godzina 11.

Miejsce: Warszawa Anin.

Rodzaj zawodów: Bieg na orientację, w którym należało podbić 15 Punktów Kontrolnych (PK). Część z nich w dowolnej kolejności (PK 1-9), część w kolejności wymuszonej (PK 10-15). Zaliczenie punktu polegało na podbiciu karty startowej przy użyciu perforatora. Start interwałowy w odstępach minutowych.

Dystans: najdłuższa trasa D miała około 8,5 km.

Teren: podwarszawski las o dobrej przebieżności, miejscami wydmowy.

Warunki: niewielka warstwa świeżego śniegu, temperatura ok. 1°C.

Mapa: kolorowa, skala 1:10.000

Liczba startujących: na trasę D było zgłoszonych 36 osób, ale część mogła się zgłosić w dniu startu a cześć na zawody nie dojechać.


[link do powiększonej mapy]

Jak poszło?


Chyba nieźle, ale też i bez rewelacji. Wystartowałem jako jeden z ostatnich. Nie miałem zegarka. Chwyciłem za mapę i panika: co, gdzie teraz, trzeba biec ale gdzie!?! Gdzie jest w ogóle start i meta? Aha - jest trójkąt. Truchtam powoli i skręcam w ścieżkę na północ. Robię wariant od północy. Raczej bez problemów podbijam PK2 i PK3, na PK 5 się lekko wahnąłem. Lecę dalej i coraz szybciej (zaczynam czuć mapę) do PK8 i PK9. Wchodzą bez problemów. Z PK9 robię długi przelot do PK10 i zaczynam robić punkty w wymuszonej kolejności. Niestety nie wiedziałem, że można było zacząć też od PK15 i lecieć w odwrotną stronę. To byłaby chyba lepsza opcja a tak robię wariant „ósemkowy”. PK 10 i PK11 wchodzą bez problemów. Lecąc na PK12 gubię się i odnajduję nad kanałkiem biegnącym od południa. Biegnę wzdłuż niego do PK12. Przy PK znowu spotykam młodą dziewczynę w niebieskiej kurtce. Spotkam ją potem i przy PK13 którego będę szukał ze 2 minuty, bo pobiegłem za daleko. To moja największa (oprócz wariantu i chwilowego zagubienia) wtopa na tych zawodach. Następne punkty wchodzą raczej bez problemów. Tnę przez krzaki do PK14 i PK15, potem wzdłuż linii energetycznej do PK6, PK7 i drogą do PK4. Biegnąc potykam się o gałąź i wywracam, na szczęście niegroźnie. Nogi są już zmęczone. Przed PK4 jakiś starszy uczestnik pyta mnie gdzie jesteśmy. Szybko tłumaczę na mniej więcej, bo sam wiem w przybliżeniu. PK4 wchodzi łatwo. Ostatniego punktu PK3 szukam trochę za wcześnie i tu chyba tracę z pół minuty. Przybiegam na metę w pełnym pędzie, z jakim czasem - nie wiem. Nie ma jeszcze wyników.


Ogólnie było bardzo fajnie. Las o niezłej przebieżności, pięknie wyglądający pokryty śniegiem, ale niestety i ułatwiający przez to orientację. Ja sam po śladach nie nawigowałem, choć nieraz biegłem tak jak one, bo taki wydawał mi się optymalny wariant. Były to świetne zawody treningowe, można było poćwiczyć nawigację, pobiegać na mocnym gazie (proszę mnie opatrznie nie zrozumieć J ) w urozmaiconym terenie i spotkać się ze znajomymi. Wafel w czekoladzie wręczany na mecie też był przedni. Tyko szkoda, że szkoła, która pierwotnie miała być bazą zawodów była zamknięta. Przydałaby się i toaleta i szatnia i ciepłe miejsce do ogrzania.


Sprzęt


Buty Columbia Ravenous Trail

getry Columbia Speed Trek II Tight

1 warstwa – koszula oddychająca z długim rękawem

2 warstwa – bluza Columbia Optimus Long Sleeve Half Zip

3 warstwa – wiatrówka Columbia Baseplate Jacket

na głowie buff

rękawiczki treningowe bez palców NIKE

kompas Moskwa.


Wyniki podam, gdy tylko pojawią się na stronie organizatora [link]


(następnego dnia rano)


No i są już wyniki. Przybiegłem z czasem 66,40 co dało mi 14 miejsce na 35 startujących i 3 w kategorii wiekowej M-35. Wyniki pierwszej trójki:


1 50,42 Krasuski Marcin, rocznik 72, M-21

2 53,48 Kaseja Jan, rocznik 87, Centrum Biegowe ERGO, M-21

3 54,37 Parzewski Jerzy, rocznik 52, KU AZS WAT Warszawa, M-60


Czyli wyszło mi bardzo średnio. Cóż, nawigatorem nigdy świetnym nie byłem więc nadrabiałem łydą. Teraz nawet łyda mi nie pomogła. Trzeba wyciągnąć wnioski i trenować dalej.


P.S. Gratulacje dla Janka z Centrum Biegowego ERGO za bardzo wysokie, drugie miejsce. Spodziewałem się, że doświadczeni nawigatorzy tacy jak Marcin Krasuski, Jerzy Parzewski czy Wojtek Wanat będą wysoko ale Janka nie doceniłem :)


2 komentarze:

Zdzichu/Tomek pisze...

Pawle,
wprawdzie pod tym wpisem, ale przyjmij moje gratulacje. Miejsce na podium Mistrzostw Polski to duża sprawa. Szczerze się przyznam, że widziałem Ciebie w okolicy V-VII miejsca, a tu taka wiadomość. Długo Cię nie było na TP100, potem najpierw udana Nocna Masakra, a teraz MP/Ełcka Zmarzlina. Brawo.

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Tomek,

Dzięki:) Muszę się przyznać, że bardzo się cieszę z wyniku w tej imprezie. Miałem jednak przy tym dużo szczęścia: nie przyjechało do Ełku paru mocnych zawodników startujących na setkach (m.in. Piotrek Szaciłowski, Michał Kiełbasiński) no i Maciej załapał jakąś kontuzję i musiał zejść z trasy na II pętli. Także Hubert Puka który chyba ostatnio podszlifował formę załapał na trasie jakiś ból kolana. To dzięki takim różnym okolicznościom oraz pomocy Sabiny udało mi się wspiąć na pudło. Normalnie miałbym bardziej typowe dla mnie 4-6 miejsce.