Pogodny wieczór w przeddzień startu |
Znowu zaległa relacja. Tym razem z Chudego Wawrzyńca: górskich, terenowych zawodów ultra w Beskidzie Żywieckim. Trasa około 85 km, ponad 3000 metrów podejść. Pogoda była bardzo mokra. Szczęśliwym trafem przybiegłem na trzecim miejscu. Wynik 10:00:09 z jednej strony cieszył a z drugiej pozostawił niedosyt. Byłem przecież tak blisko, dlaczego nie złamałem 10 godzin? Na te i inne pytania staram się odpowiedzieć w dokładniejszej relacji opublikowanej kilka tygodni temu na portalu napieraj.pl. Kto jeszcze nie czytał a ma ochotę na lekturę – zapraszam.
4 komentarze:
Dzięki za fajna relację. Czytam z zaciekawieniem ponieważ w tym roku sam mam zamiar zmierzyć się z chudym.
Cześć Marcin, dziękuję za dobre słowo o relacji. Czytałem na Twoim blogu, że już się zapisałeś na chudzielca. Dobra decyzja bo to bardzo fajny bieg. Pozdrawiam i powodzenia:)
Dobra relacja z ubiegłego roku, ale z tego będzie zapewne jeszcze lepsza - wielkie gratulacje za zajęcie trzeciego miejsca i złamania 10 godzin (zresztą z jakim zapasem) :) Za rok życzę złamania 9h! Co prawda to już może być diabelsko ciężko patrząc na wyniki, ale i tak niewiele brakowało. :) Pozdrawiam.
Dzięki Emila. Złamanie 9h jest możliwe, poziom co roku się podnosi. Widać to na wszystkich terenowych biegach ultra. Aż się boję myśleć jakie czasy wykręcą koledzy na Biegu 7 Dolin. Dużo w tym wszystkim zależy od pogody. Mi taka pochmurno-deszczowa bardzo odpowiada. Gdyby był upał nie wykręciłbym takiego czasu. A relacja będzie tylko jak zwykle z opóźnieniem. Coś mi się nie chce pisać ostatnio. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz