sobota, 21 września 2013

Czasu brak...


Wiem – obiecałem relację z Trail Verbier – St. Bernard; przydałyby się także relację z innych biegów, bowiem startowałem ostatnio sporo. Niestety trochę przez te częste starty, trochę przez pracę, treningi i sprawy osobiste nie za bardzo mam czas zająć się blogiem. Nic ostatnio nie piszę i nie zapowiada się, bym miał w najbliższym czasie więcej oddechu. Trenuję jednak w miarę sumiennie i usiłuję powalczyć na tyle, na ile mnie aktualnie stać. Wychodzi jak to u mnie: „raz na wozie, raz w nawozie”. Relacje jakieś w końcu napiszę. Może będą bardzo krótkie, ale coś tam w bliżej nieokreślonej przyszłości skrobnę. Nie wiem jednak kiedy. Tymczasem publikuję zdjęcia i film z 29 Mistrzostw Świata w Biegach Górskich w stylu anglosaskim. Te prestiżowe zawody odbyły się 8 września 2013 w Krynicy Zdrój. Rzecz jasna w nich nie startowałem, bo jestem za cienki; byłem tam jako widz gdyż dzień wcześniej poleciałem Bieg 7 Dolin.

 Zapraszam do galerii [link]





[LINK] do filmu przedstawiającego podbieg mężczyzn-seniorów na Jaworzynę Krynicką. Cały dystans biegu wynosił ponad 13,5 km na trzech pętlach. Podbiegi na Jaworzynę były trzy i były bardzo strome. Ugandyjczycy podbiegali te podbiegi od podnóża do końca. Szli wolno, równo ale cały czas biegiem. Pracowali wspólnie jak dobrze naoliwiona maszyna. Widać to wszystko na filmie przedstawiającym podbieg na drugiej pętli. Niesamowici są ci czarnoskórzy biegacze. Oglądając ich w akcji łatwo uwierzyć, że to właśnie w ich rodzinnych stronach przodkowie człowieka zeszli z drzewa i zaczęli biegać za zwierzyną. 2,5 miliona lat tradycji zobowiązuje.

Jeszcze jedna refleksja: buty. Nie przypadkowo robiłem czasem ich zdjęcia. My, w porównaniu do nich żałośni amatorzy skupiamy się na najdrobniejszych szczegółach butów, w których biegamy; dzielimy włos na czworo zastanawiając się, czy taki wzór bieżnika jest lepszy czy może inny; czy waga 50 gram za dużo nie zaprzepaści nam szans na wymarzony wynik. Tymczasem uczestnicy Mistrzostw, w końcu światowa elita biegają w dobrych, terenowych butach ale też często w takich, które wyglądają na zwyczajne szosówki! Kłania się zatem stara prawda: sprzęt sprzętem ale nie należy go przeceniać. Mocna łyda jest najważniejsza.

10 komentarzy:

Łukasz Węda pisze...

Paweł wszystko to tylko kwestia organizacji własnego czasu hehe

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Może trochę i tak Łukasz, nie twierdzę, że jestem dobrze zorganizowany. Najgorzej, że specyfika mojej pracy wymaga, bym pracował też wieczorami czyli wtedy, gdy mógłbym coś napisać. No nic, trzeba umieć ustalić priorytety. Pisanie bloga jest dopiero na czwartym miejscu więc skoro nie ma czasu to przez jakiś czas będzie się tu mniej działo.

Krasus pisze...

Mam nadzieję, że doczekamy się powrotu Twoich relacji, bo zawsze czytam je z zainteresowaniem. No i ciekaw jestem startów, wyników, sukcesów!

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Będzie, będzie Marcin, muszę się tylko pozbierać, może tak jak pisze Łukasz lepiej zorganizować. Dzięki za dobre słowo. Pozdrawiam.

Emilas pisze...

Witam!
Biegłeś dzisiaj w Maratonie Warszawskim? Bo zdawało mi się, że Ciebie widziałam na tym zakręcie na Moście Poniatowskiego, gdzie super grali na bębnach itd :) Nawet potem wypatrywałam na Stadionie by pogratulować, ale tam to już nierealne było kogokolwiek znaleźć... Chyba, że się mylę i to nie byłeś Ty (ale jeśli tak to chyba padła życiówka? :) ) Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

za zrobione pięćdziesiąt!

zdrówko!

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Emila, to byłem ja :) pędziłem po życiówkę i udało się. Wyszło 2:50:00 brutto (2:49:57 netto), poprawiłem się o blisko 10 minut. Super pogoda, szybka trasa. Gratuluję pierwszego zdobytego pucharku. Ja też lubię świecuszki ale swoją wczorajszą dekorację (2-gi wśród nauczycieli) przegapiłem.

Piotrek - dzięki. A jak czworogłowy? Mocno poważna sprawa? Kiedy wracasz do biegania?

Pozdrawiam

Emilas pisze...

72 miejsce na prawie 9tys biegaczy i jeszcze życiówka poprawiona o prawie 10 minut - mega szacun to mało powiedziane! :)

Ania C. pisze...

Łukasz, ale Ty się wymądrzasz :)

Anonimowy pisze...

noga...yyy... dobra noga, ale do biegania to się jeszcze niestety nie nada. mam coś lepszego: hulajnogę córce uprowadziłem, idealny trening dla jednonogich biegaczy - już nawet rowerzystów wyprzedzam :).

whatever.

jeszcze raz gratulacje za wynik.

zdrówko