poniedziałek, 25 sierpnia 2014

III Półmaraton Chmielakowy - relacja


[LINK] do relacji z 2013 roku
[LINK] do strony zawodów

Wrażenia

Przyjechałem tu po raz drugi. Tylko 111 km od Wisznic, dobry trening, na super czas nie ma co liczyć bo trasa pagórkowata i częściowo szutrowa. Ale jest kategoria Mistrzostwa Nauczycieli Województwa Lubelskiego w Półmaratonie – to mnie kusiło dodatkowo. W tamtym roku nabiegałem tu 1:21 z hakiem, byłem 14 OPEN i 3 wśród nauczycieli. Ale wtedy byłem w gazie. W tym roku wiedziałem, że jestem w gorszej dyspozycji. Prognozowałem czas 1:23.

Zdjęcie: JKR Ostrowski
Pogoda całkiem niezła na ściganie. W przeddzień treningu nie zrobiłem, ale czułem jeszcze mięśnie po treningu czwartkowym. Wystartowaliśmy z placu w centrum miasta. Biegłem swoje z rzadka patrząc na pulsometr. Zerkałem głównie na tętno uważając, by nie schodzić poniżej 180. Znaczyłoby to, że się zanadto obijam. Na pierwszych kilometrach łyknąłem ze 2 osoby, ale dosyć szybko kolejność uległa stabilizacji. Widziałem przed sobą całkiem sporo osób, szału z biegu na wysokiej pozycji nie było. W II połowie udało mi się dojść Ukrainkę, która nieco zmiękła około 16 kilometra, zaczęła się nerwowo oglądać za siebie a ostatecznie przybiegła druga wśród kobiet. Dogoniłem jeszcze dwóch chłopaków. Jeden z nich spuchł tak, że aż przeszedł w marsz ze 4 kilometry przed metą. Drugi zamarudził przy punkcie z wodą. Na metę wbiegłem niezagrożony z czasem 1:24:11. Marność i lipa – czas gorszy od zeszłorocznego aż o 3 minuty. Miejsce OPEN 15 na 447*. W kategorii wiekowej M36-49 byłem 5 na 168*. W kategorii nauczyciele drugi na 36*. W tym roku stawka nauczycieli była wyraźnie słabsza. Rok wcześniej z czasem 1:21 byłem dopiero trzeci gdyż obaj nauczyciele, którzy byli przede mną zeszli poniżej 1:20. W tym roku Radosław Gromek, który wygrał rywalizację męską wśród nauczycieli zrobił wynik 1:16:55.

Zdjęcie: Rafał Pajdosz
Impreza dosyć fajna, warto na nią przyjechać z kilku powodów. Wraz z półmaratonem są Chmielaki, i dużo się w Krasnymstawie dzieje. Może trochę to wszystko jarmarczne, ale dla piwoszy propozycja kusząca. Można się pościgać na lekko pagórkowatej trasie, powalczyć w kategoriach branżowych, zrobić mocniejszy trening przed Krynicą. Nie należę do tych co narzekają na „chude” pakiety startowe bo jadę na bieg pobiegać a nie po techniczne koszulki których nie nadążam zużywać. Jeśli jednak ktoś zwraca uwagę na to, co dostanie w biurze zawodów prócz numeru startowego i chipa to w Krasnymstawie by nie narzekał. W mojej, do połowy wypełnionej reklamówce były: numer startowy, chip, pamiątkowa koszulka techniczna, piwo „Tyskie”, Powerade, jogurt pitny z krasnostawskiej mleczarni, paluszki od „Lubelli”, batonik „Princessa”, pamiątkowa, chmielakowa smycz i ulotka reklamująca półmaraton w Lubartowie. Wszystko za 40 zł wpisowego.

Minusy? Ciągle chyba są słabo oznaczone kilometry. Tabliczki owszem są, ale w tamtym roku biegnąc tu półmaraton „robiłem” po drodze życiówki na 1000 m biegnąc pomiędzy jedną a drugą tabliczką poniżej 3 minut. W tym roku już na to nie zwracałem uwagi, ale słyszałem niedowierzające komentarze biegnących obok mnie. Chyba nic tu nie poprawiono. Przy dekoracji powstało małe zamieszanie: najpierw kogoś tam (jakiegoś leszcza z Wisznic) nagrodzono w kategorii wiekowej, postawiono na podium, obdarowano, potem kazano podarki oddawać, bo wyszła pomyłka. Sytuacja trochę niezręczna. Tu chyba firma licząca wyniki średnio się spisała.

Ktoś wnikliwy może się zastanawiać jak to jest, że według organizatora cała trasa ma przewyższenia 386 metrów a mój Ambit pokazał 129 metrów. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale wiem, że mój Ambit to czasem niezły oszust jest.

Zdjęcie: Rafał Pajdosz
* Jedna z zagadek dotyczy liczby startujących. W relacji z poprzedniego roku napisałem, że wystartowało blisko 700 osób, z czego aż około 140 nie ukończyło. Dziwnie dużo. Podobno prawda jest taka, że wystartowało blisko 600 osób. Wyniki podają, że ukończyło 548 zawodników a organizator mówił mi w tym roku, że w zeszłym ukończyli prawie wszyscy. Pomyliłem się jakoś o stówę, ale i tak nieściśle to wygląda. W tym roku według słów organizatora wystartowało 447 osób z zapisanych 490. Wyniki od firmy liczącej podają liczbę 440 finisherów na 495 startujących. „Dziennik Wschodni” podaje, że na starcie stanęło 508 zawodników. Jakieś to wszystko nieścisłe. Nie mogę się precyzyjnie doliczyć, ani w tym roku, ani w poprzednim.

Napisałem z zawodów foto-relację dla Festiwalu Biegowego [LINK]

Użyty sprzęt:

Buty INOV-8 Road-X 178 
Skarpety sportowe z Półmaratonu Radomskiego Czerwca ‘78
Krótkie spodenki biegowe Nike Dri-Fit
Koszulka techniczna bez rękawów James & Nicholson ( z Festiwalu Biegowego)
Pulsometr Suunto Ambit Silver HR
MP3 Player Sandisk Sansa Clip 8GB


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam.
Bardzo ciekawy artykuł.
Chciałbym się wypowiedzieć co do firmy liczącej. Czasy podane przy nazwiskach części uczestników w klasyfikacji ostatecznej mają się nijak do rzeczywistości. Znam przykład uczestnika który ukończył bieg a nie został sklasyfikowany ponieważ nie został mu zmierzony czas na mecie (lepszy czas z kosmosu niż jego brak). Jeśli organizator chce zwiększać liczbę uczestników biegu w kolejnych latach powinien pomyśleć o firmie która bardziej sumiennie wykonuje powierzone jej zadania. Poza pomiarem czasu było też bardzo dużo niedociągnięć organizacyjnych np. pierwsze 16 km miało po 520-560 metrów, a ostatnie miały nawet 1300-1500. 3 punkty z wodą na takim dystansie i w taką pogodę to za mało. Można by wymieniać jeszcze długo. Ale w sumie to dopiero III Półmaraton Chmielakowy wszystko przed organizatorami, liczmy na to że się poprawią.

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Witaj,

No ja bym aż taki krytyczny nie był choć część uwag podzielam.

To na przykład, że nie został zmierzony czas na mecie to się zdarza i w innych biegach i nie zawsze z winy "mierniczych" czasu wynajętych przez organizatora. Sprzęt elektroniczny bywa kapryśny, czasem biegacz zamocuje niewłaściwie chipa i system go nie odczyta. Na ostatnim Półmaratonie Chmielakowym w biurze zawodów przy mnie przyszedł chłopak, i pytał, czy może zamocować chipa na.. nadgarstku bo ma wiązanie w bucie z systemem linek zaciskowych (jak Salomon czy Hoka) i nie może zwyczajnie wpleść go pomiędzy sznurówki. Na biegu na 10 km w Lublinie mi też nie zmierzono czasu ale upomniałem się u "mierniczych" a oni mieli chyba dodatkowo system fotografujący czy nagrywający wbiegających na metę i zaraz to zweryfikowali. Było OK.

3 punkty z wodą na 21 km to punkt co 5 km i taki jest standard. Moim zdaniem to w zupełności wystarczy, tu nie ma się do czego przyczepić.

Ogólnie impreza mi się bardzo podobała a jakieś tam potknięcia zdarzają się i na dużych imprezach u organizatorów z dużym doświadczeniem.

Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

Alles neu! pisze...

Bardzo bardzo pozytywny wpis ;) ja za miesiąc startuje w półmaratonie

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Powodzenia!