środa, 4 maja 2016

Zawody na strzelnicy: „raz na wozie, raz w nawozie”

Odwróć tabelę – Paweł Antoni na czele

Wiosenne Zawody Strzeleckie o Puchar prezesa Klubu „Sokół” w Parczewie. 23 kwietnia, sobota, strzelnica w Milanowie. Konkurencje były trzy: pistolet centralnego zapłonu (dystans: 25 m), karabin kałasznikow (dystans: 100 m) i trap, czyli strzelanie do rzutków. Do trapu się nie brałem bo kiedyś już raz próbowałem i szło mi fatalnie. Tym razem było więcej osób, nie chciałem się kompromitować. Zapisałem się na karabin i pistolet. Liczyłem zwłaszcza na pistolet który bywa, że idzie mi nieźle.


Niestety, karabin skaszaniłem i pistolet także. Widać to na zdjęciu obok. Biłem cały czas prawo-dół. Po strzałach próbnych skorygowałem ale nadal szło fatalnie. Siałem po całej tarczy, jakieś „piątki”, „trójki”; większość poza czarnym polem. Wróciłem z zawodów nie czekając na wynik i zakończenie. Byłem gdzieś pewnie na szarym końcu wyników.

Pistolet, 23 kwietnia
Pierwszy „dzbanek” za strzelanie

Zawody Strzeleckie o puchar Starosty Parczewskiego z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Wtorek, 3 maja, strzelnica w Milanowie. Tym razem dwie konkurencje: karabin kałasznikow i pistolet centralnego zapłonu. Dystanse te same co poprzednio, startujących wyraźnie mniej. Karabin poszedł mi jak zwykle, czyli byle jak. Jakoś nie widzę dobrze przyrządów celowniczych, może nie umiem się dobrze ustawić.

 
Za to nadzwyczajnie dobrze poszedł mi pistolet. Strzałów było 13 w tym 10 najlepszych ocenianych. Nabiłem 85 punktów na 100 co dało mi 2 miejsce na 24 startujących. Tylko jeden z liczonych strzałów wypadł poza czarne pole. Dostałem dyplom i ładny, pamiątkowy „dzbanek”. Kilka podobnych już mam ale tamte są za bieganie. 

Pistolet, 3 maja
Zupełnie nie wiem, od czego to strzelanie zależy. Tydzień wcześniej – beznadziejnie, tydzień później – całkiem nieźle. Czy może broń miałem inną? Nie wiem. Nie pamiętam, z czego strzelałem tydzień wcześniej. Ostatnie zawody to „cezetka” (CZ 75). Gdy zobaczyłem przestrzeliny w tarczy to bardzo ją polubiłem.

Miłym prezentem, który dostał każdy uczestnik zawodów była Flaga Rzeczypospolitej Polskiej, zasponsorowana przez partię Platforma Obywatelska.


Komarówka - znów "w nawozie"

Tego samego dnia zaraz po dekoracji dowiedziałem się, że są jeszcze zawody w oddalonej o kilkanaście kilometrów Komarówce i zaraz się zaczynają. A co, poszedłem za ciosem bo uznałem, że może mam dobry dzień. Niestety, tu już dobrze nie było. Strzelaliśmy leżąc z karabinka sportowego (nabój bocznego zapłonu) na 100 m. Poszło mi tu bardzo słabo, byłem gdzieś na końcu listy wyników. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ze 2 czy 3 lata nie strzelałem z kbks-u. Ostatni raz chyba z uczniami na strzelnicy w Lublinie. Tu w Komarówce, byli tacy, co strzelali pięknie. Większość to „dziewiątki”-„dziesiątki” i skupione tak gęsto, że tworzyły jedną, dużą przestrzelinę. Mają ludzie oko, nie ma co.


[LINK] do galerii zdjęć ze strzelnicy

2 komentarze:

Toby Biegacz pisze...

Strzelectwo to piękne hobby.
Pozdrawiam

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Toby Biegacz,

fajne jako zastępcze dla biegacza który ma kontuzje a lubi w czymś dla zabawy wystartować.

Myślałem że bardzo drogie, ale tak ostatnio zacząłem liczyć i nie wygląda na to, aby było specjalnie droższe niż bieganie.