środa, 23 sierpnia 2017

Altra Olympus 2.0 – test

„Słoninowiec”

Altra to amerykańska firma istniejąca od 8 lat. Założył ją Golden Harper, właściciel sklepu sportowego i biegacz. Nazwę możemy w pierwszej chwili kojarzyć z angielską wymową słowa „ultra” choć będzie to rozumowanie błędne – podobno założyciel wymyślił ją jako pochodną łacińskiego słowa oznaczającego naprawianie czegoś, co jest zepsute. Harper uznał, że tradycyjne buty biegowe, mające podniesioną piętę i wąski przód są do kitu i postanowił zaprojektować własne. Znaczna cześć oferty Altra to buty tzw. maksymalistyczne, na dużo grubszej niż w tradycyjnych butach biegowych podeszwie. Coś jak nieco bardziej popularna marka Hoka. Moja koleżanka, widząc Hoki wyartykułowała pierwsze skojarzenie – „buty na słoninie”! Stąd nazywam je potocznie „słoninowce”.

"Słoninowce" - Hoka i Altra
Cechą obuwia od Altra, oprócz grubej podeszwy jest zerowy drop (spadek pięta – palce) oraz szerokie wyprofilowanie cholewki z przodu, dostosowane do kształtu stopy. Firma zwie to systemem Foot Shape.

O marce Altra słyszałem już dawno ale fizycznie zetknąłem się z nimi rok temu, gdy wyjechałem na UTMB do Chamonix. Przymierzyłem na targach model Olympus 2.0, pochodziłem, pobiegałem. Pierwsze wrażenie było fajne. Dobrze leżały na stopie, wydawały się miękkie a jednocześnie nie tak toporne, jak moje Hoki. Miałem już dwie pary Stinsonów od Hoka, jedną już zajechaną, drugą jeszcze w użyciu. Lubiłem i lubię je nadal ale postanowiłem kupić i Altra. Zamówiłem je ze sklepu sportowego z zagranicy, gdyż w Polsce nie były dostępne.

Na targach w Chamonix

W Chamonix - pierwsza przymiarka
Po odbiorze paczki porównałem pierwsze wrażenie z faktami. Rzeczywiście, położone na wagę elektroniczną, pomimo swojej „słoninowej” podeszwy okazały się znacznie lżejsze, niż Hoka Stinson (Altra w rozmiarze 46,5 – 368 gramów , Hoka w rozmiarze 47 i 1/3 – 425 gramów). Miały wagę podobną jak tradycyjne buty treningowo-startowe znanych marek (przykładowy but szosowy znanej marki zamieszkujący moją szafę biegową - 374 gramy). Waga katalogowa Altra Olympus 2.0 w rozmiarze 9 to 11 uncji czyli 312 gramów.


Co ponadto? Bieżnik Vibram, niezbyt agresywny, nieco tylko bardziej niż w Hoka ale żadne tam zęby jak u INOV-8. Pomimo to but jest klasyfikowany jako trailowy. Podeszwa wewnętrzna to dwie warstwy popularnej pianki EVA. Grubość podeszwy: aż 36 mm. Drop zerowy. Wiązanie tradycyjne, na sznurówki. Cholewka wyglądająca dosyć solidnie, trwale ale w okolicy pięty jest dziwnie niska. Noga nie zapada się w bucie tak głęboko jak w Hokach. System Foot Shape układa ją z przodu w kształt stopy. Po włożeniu stopy czuć, że z przodu jest szeroko ale też górna cześć cholewki, ta nad palcami leży stosunkowo nisko. Bałem się, że mi po dłuższym biegu zacznie naciskać paznokcie i utworzy pod nimi odciski. Obawy te nie sprawdziły się.

Na szlaku

W butach Altra najpierw chodziłem na siłownię, potem na krótkie biegi na stadionie a w końcu zabrałem na długie wybieganie – ponad 30 km. Sprawdziły się dobrze. Może nie były rewelacyjnie przewiewne w ciepły dzień ale nie sprawiły mi żadnych otarć ani odcisków.

Postanowiłem zabrać je na długi ultramaraton górski w północnych Włoszech – Südtirol Ultra Skyrace. Dystans wyścigu 120 km, przewyższenia 7500+, limit 40 godzin. Ultramaraton miał charakter skyrunningu, większość dystansu zawodnicy pokonywali na wysokości 2000 metrów i wyższej. Altra wydały mi się dobrym pomysłem gdyż po pierwsze: były w miarę lekkie, po drugie: gruba podeszwa zabezpieczała stopy przed wbijaniem się kamieni w piętę, po trzecie: uznałem że but ten świetnie się sprawdzi na długich zbiegach, zwłaszcza tym ostatnim, gdzie zbiegało się ponad 2000 metrów w dół, do Bolzano.

Zdjęcie: Südtirol Ultra Skyrace

Pomimo pozytywnych doświadczeń nowych butów nie byłem na sto procent pewien. Postanowiłem się zabezpieczyć i zostawić na przepadku na półmetku buty zapasowe: INOV-8 Race Ultra 270. Planowałem, że jeśli po 60 kilometrach coś będzie nie tak z Altra to je wymienię na sprawdzone podczas UTMB „inowejty”. Mniej amortyzowane i twardsze, ale i lżejsze od Altra o 20 gramów (348 gramów w rozmiarze 47)

Początek wyścigu, długie podejście a potem nocny bieg kilku płaskich odcinków i znowu podejście były OK. Buty sprawdzały się bez zarzutu. Szutrowe drogi i leśne ścieżki wyraźnie im pasowały.

Gorzej zaczęło się robić w trudnym terenie, powyżej 2000 metrów. Tak już nie było leśnych ścieżek ale trawiaste zbocza, pełne kamieni lub gołoborza pełne skał. Tu musiałem bardziej uważać, gdyż okazało się, że buty na nierównej powierzchni są mało stabilne. Po drodze kilkukrotnie skręciłem nogę. Na szczęście jestem dosyć sztywny więc nic się nie stało, trochę pobolało i mogłem lecieć dalej. Postanowiłem jednak uważać i nie ryzykować szybkich zbiegów w trudnym, kamienistym terenie aby nie prowokować kontuzji a w konsekwencji zejścia z trasy.

Dodatkowo buty słabo radziły sobie z trzymaniem się na kamieniach. Ślizgały się, pomimo tego, że pogoda w trakcie wyścigu była super. Nic nie padało.

Tak, miałem w przepaku drugie buty, ale zdecydowałem ich nie zakładać lecz zostawić „słoninowce” Altra z myślą o czekających mnie dwóch, bardzo długich zbiegach, na których ich miękkość powinna być zbawienna.

W drugiej połowie trasy, około 80 kilometra pod piętą jednej ze stóp czułem pieczenie i nieprzyjemne uczucie zwiastujące, że coś się tam dzieje. „No, tak, robi się odcisk” – pomyślałem. Zwolniłem, kilkukrotnie zatrzymywałem się aby wyjąć kamyczki notorycznie wpadające do dosyć niskiej cholewki. Czyściłem skarpetkę i but chcąc odsunąć moment pojawienia się bąbla na pięcie jak najdalej w czasie. Potem zdałem sobie sprawę, że owo pieczenie to nie odcisk tylko odparzenie spowodowane gorącem i namoczeniem buta w jednym z potoków. Przy ciepłej pogodzie, wilgoci i niewielkiej oddychalności w okolicy pięty nic dziwnego, że pojawiło się odparzenie. Uznałem, że to nie takie groźne i jakoś z tym dotrę do mety.

Dziesięć kilometrów dalej miałem duży kryzys. Wlokłem się idąc, nawet po płaskim. Byłem tak wyczerpany, że nie miałem siły biec. Nie biegałem także dlatego, że w butach na grubej podeszwie słabo czułem podłoże. Notorycznie potykałem się o kamienie. Mogłem się przeto racjonalnie usprawiedliwić tym, że nie biegnę bo gdybym zaczął biec tak zmęczony i w takich butach to najpewniej wkrótce wywinąłbym efektownego orła. Na kamieniach nie byłoby to nic przyjemnego.

W pewnym momencie, gdy tankowałem energię na punkcie zagadał mnie jakiś biegacz. - O masz na nogach buty Altra? Ja jestem ich ambasadorem. Jak się sprawują? – zagaił. - Amortyzacja fajna, wygodne, ale niezbyt stabilne w trudnym terenie. No i dosyć śliskie na kamieniach, pomimo podeszwy Vibram – odpowiedziałem. Słabej stabilności jakby oczekiwał ale moim narzekaniem na śliskość widocznie się zdziwił.

Na ostatnich dwudziestu kilometrach odnowiłem zapasy paliwa, podniosłem morale i zacząłem zbiegać do mety. Na coraz niższych wysokościach szlak z trudnego stawał się coraz łatwiejszy. Płaska lub lekko opadająca ścieżka wśród łąk, łagodny zbieg leśną dróżką, szutrowa, szeroka droga, w końcu asfalt prowadzący mniej lub bardziej stromo w dół.

Tu moje Altra Olympusy pokazały, co potrafią. Na prostszym technicznie szlaku po prostu śmigały. Zbiegałem jak na poduszkach, wygodnie, miękko i stabilnie. Miałem siły i pędziłem, myślę, że grubo poniżej 5 minut na kilometr. Na tym etapie Altra sprawowały się świetnie. Ostatecznie 24 godzin nie złamałem, zabrakło mi 29 minut ale stóp na tym długim zbiegu nie skasowałem. Nie miałem na mecie żadnych odcisków ani otarć. Zająłem 23 miejsce OPEN na 196 uczestników.

But bardzo dobrze przetrwał wyścig, nic się w nim nie porwało, nie zaczęło pękać. Przebiegłem w nich dotychczas około 200 km i nadal są w bardzo dobrym stanie.

Podsumowanie

Altra Olympus 2.0 to but stosunkowo lekki, jak na but maksymalistyczny. To jedna z jego zalet. Dodatkowo jest wygodny co też ma olbrzymie znaczenie. Ma miękką podeszwę przez co dobrze chroni spód stopy, przed ostrymi kamieniami. Wygląda też na trwały i solidny.



Niestety, są i minusy. W trudnym górskim terenie słabo sobie radzi pod względem stabilności. Nic dziwnego: jeśli połączymy wysoką, 36 mm podeszwę plus płytką cholewkę – taki będzie efekt. Mocniejsze ściśnięcie stopy sznurówkami poprawia sytuację tylko do pewnego stopnia. Pod względem zabezpieczenia przed poślizgiem na skałach też nie jest za wesoło. Znając dobrą renomę Vibram spodziewałem się więcej. Trzecim minusem jest słabe czucie podłoża będące efektem grubej podeszwy. Może powodować częstsze potykanie się o przeszkody, niż w tradycyjnych, niższych butach.

Następnym razem, na długi wyścig w trudnym, skalistym terenie Olympusów już bym nie zabrał. Zabrał bym je na wyścig terenowy lub nawet szosowy ale w terenie łatwiejszym, gdzie dominują łagodne szlaki, szutry, trawiaste ścieżki, długie, niezbyt trudne zbiegi. W takim terenie buty Altra powinny sprawdzić się świetnie. Oczywiście, na długich, spokojnych wybieganiach treningowych także. Do takich celów jak najbardziej je polecam.

Jeszcze rok temu buty Altra były w Polsce niedostępne. Wkrótce jednak najpewniej pojawią się w naszych sklepach. Na Facebooku istnieje profil „Altra Running Polska” z którego treści wynika, że amerykańska marka właśnie wchodzi do Polski.

[LINK] do testu butów na portalu irunfar. Tam testujący miał nieco inne wrażenia, niż moje. Można porównać. Test jest w języku angielskim.

Brak komentarzy: