sobota, 26 stycznia 2019

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz nocą, na bialskim lotnisku



-    Ja to proszę Pana mam bardzo dobre wyczucie czasu. Wyjeżdżam na zawody około 17. Zabieram ze szkoły sprzęty naszych masażystów i jest za piętnaście 18. W końcu października to już ciemno. O 18 jestem już przyszykowany, nastawiony psychicznie na ściganie, rozgrzany, wysikany. Z przyjemnością i na luzie przechadzam się po lotnisku rozmawiając ze znajomymi w okolicach startu i mety.


-    No ubierasz się Pan

-    Tylko długi rękaw ściągam. A opłaca mi się biec dychę w długim rękawku jak na dworze ciepło, plus piętnaście stopni?

-    Aaaa..., fakt.

-    Do startu mam godzinę. O 19:10 startuje dystans 10 km.

-    I zdanżasz Pan?

-    Nie. Ale i tak mam dobrze bo pobiegli dopiero minutę temu a zostawienie bluzy i sprawy w toalecie, do której mnie w ostatniej chwili przycisnęło nie zajęły tyle czasu, ile zająć mogły. Widzę więc światełka w oddali na lotnisku – znak wyraźny, że już się zaczęło. Biegnę więc pędem do miejsca startu, to jest jakieś 30 sekund.  Potem możliwie ostrożnie wymijam „kijkarzy”, którzy właśnie wystartowali. Kije, wiesz Pan, trochę przeszkadzają bo plączą się pod nogami. Po stu metrach, gdy już minąłem kijkarzy, zaczynam się rozpędzać. Na kolejnych kilkuset grzeję ile fabryka dała i łapię końcówkę peletonu biegaczy. A potem to już z górki. Bo tak: mijam znajome dziewczyny z Białej biegnące wesoło w świecącym przebraniu, potem hyc – łapię kolejną grupę i mijam Czarka z klubu Biała Biega, znowu slalomik i doganiam Radka od motolotni, jeszcze kilometr i mam naszego lekarza Grześka, kolejne kilometry i dopędziłem szybką Ankę. Jeszcze trochę męczarni, jeszcze ostatni wysiłek, jeszcze paru do wyminięcia i jestem w domu. To znaczy na mecie. I jest 00:40:59 od startu dychy. To jeszcze mam z godzinę do zakończenia. To jeszcze sobie pyszną grochówkę zjem serwowaną za free przez jakąś szkołę. Jak wrócę do domu to nie muszę już jeść kolacji. Odbieram jeszcze pucharek za 3 miejsce w kategorii M41+ i góra 22:50 jestem z powrotem w Wisznicach. Myję zęby, biorę prysznic, zmawiam pacierz, puszczam dobrą muzykę i idę spać.



[LINK] do pełnych wyników

[LINK] do foto-relacji w "Słowie Podlasia"
 
FILM ORYGINALNY [KLIKNIJ, ABY OBEJRZEĆ]
 

 

Brak komentarzy: