poniedziałek, 13 maja 2019

7. Maraton Lubelski – po raz pierwszy na wynik

W niedzielę zakończył się 7. Maraton Lubelski. Był tradycyjnie trudny, z powodu ciepłej, słonecznej pogody i dosyć pagórkowej trasy. To mój trzeci start w lubelskim maratonie i pierwszy, który biegłem na wynik. Dwie poprzednie edycje biegłem jako pacemaker lub fotograf, z aparatem w ręku. Tym razem, choć w formie nie najlepszej, postanowiłem pobiec na maksimum możliwości.

Chciałem zakręcić się koło 3 godzin, najlepiej „złamać trójkę”. Z racji trudnej trasy założyłem, że bazowym tempem nie może być 4:10-4:15 jak na szybkich trasach, lecz 4:05-4:10. Niestety, upał zrobił swoje. Zabrałem z domu kurtkę przeciwdeszczową a jak na złość trafił się pierwszy gorący dzień od dłuższego czasu. Tuż przed startem żałowałem, że zamiast kurtki nie zabrałem letniego kapelusza.

Pierwszą połowę pobiegłem dobrze, półmetek mijałem w 01:29 i kilka sekund. Większość drugiej połowy też biegłem w miarę znośnie. Pomagały w tym dosyć gęsto rozstawione punkty odżywiania, gdzie brałem wyłącznie wodę, którą piłem i którą się obficie polewałem.

Niestety, nie utrzymałem tempa na końcówce. Na ostatnich 5 kilometrach zwolniłem z 4:15 do 4:30 na kilometr. Na tym gdzieś etapie wyprzedził mnie siwiutki starszy Pan z kategorii M50. Finalnie był 10 OPEN. Zdążyłem mu tylko wysapać „szacunek” i że cieszę się, że nie jest z mojej kategorii wiekowej.

Linię mety przekroczyłem z czasem 03:01:16 brutto. Wynik ten dał mi 11 miejsce OPEN na 660. W kategorii wiekowej byłem 4 ale, że zwycięzca był również z tej kategorii a nagrody z pierwszych 6 OPEN i z kategorii wiekowych nie dublują się, to zgarnąłem pucharek, dyplom i nagrodę za 3 miejsce w kategorii M40+.

Moja fotorelacja z biegu ukazała się na portalu festiwalbiegowy.pl. Zapraszam.

[LINK] do relacji

Brak komentarzy: