niedziela, 20 września 2009

"Kościotrupy" w Wisznicach


No proszę, w mojej małej i spokojnej miejscowości dzieją się ciekawe rzeczy. Wczoraj zaskoczyła mnie wiadomość o wykopaliskach prowadzonych przez grupę archeologów wewnątrz remontowanego kościoła filialnego pod wezwaniem św. Jerzego i Wniebowzięcia NMP. Nie pamiętam by za mojego życia Wisznicach prowadzono wykopaliska, tym chętniej wybrałem się na zwiedzanie.


Kościół, o którym mowa położony jest w centrum miejscowości na niewielkim wyniesieniu górującym nad rzeczką Zielawą. To dawna cerkiew unicka wymurowana w końcu XIX wieku, później zamieniona na świątynię katolicką. Budynek od dawna nie był używany, pusty w środku, (jeśli mnie pamięć nie myli zniszczony przez pożar) był sporadycznie konserwowany i czekał na lepsze czasy. Ostatnio znalazły się środki (projekt unijny) umożliwiające restaurację świątyni. W trakcie prac ziemnych odkryto resztki fundamentów starszych budowli oraz pochówki szkieletowe. Dziś w kościele prowadzone są niewielkie badania ratunkowe budzące zainteresowanie miejscowej ludności.


Na miejscu spotkałem kilkuosobową grupę archeologów z Lublina oraz przybywających, co chwila „turystów”. Wykop wewnątrz niewielkiej świątyni nie był zbyt głęboki, na oko nie przekraczał 1,5 metra. Na bardzo suchym piasku leżało kilkanaście dobrze zachowanych ludzkich szkieletów. W zachodnim skrzydle dało się zauważyć fragmenty kamiennej posadzki W pozostałych częściach nieprzypadkowo ułożone duże kamienie wskazywały na istnienie fundamentów wcześniejszych budowli. Niestety kierownika wykopalisk (Mieczysław Bienia) nie zastałem, o krótkie oprowadzenie po miejscu badań poprosiłem młodą Panią archeolog (niestety nie pamiętam nazwiska. W ogóle żałuję, że nie przyszło mi do głowy by robić notatki. Miałbym pewniejsze informacje a tak muszę zaufać pamięci). W świetle jej relacji sprawa wygląda następująco. W trakcie badań pod podłogą dawnej cerkwi odkryto kamienne fundamenty wcześniejszych świątyń – dwóch drewnianych cerkwi. Miały one nietypową orientację i zostały częściowo zniszczone przez późniejszą zabudowę. Wewnątrz natrafiono na chrześcijańskie pochówki (32). Szkielety były raczej ubogo wyposażone. Znaleziono przy nich trochę monet, fragment fajki, strzępek ubrania, pierścionki, paciorki. Zachowały się ślady trumien (skoble). Cmentarzysko podzielone było na części - w jednej chowano osoby młode (są szkielety dzieci), w innej starsze. Ciekawostką jest szkielet wyjątkowo wysokiej osoby. Znalezione zabytki pozwalają datować odkrycie na XVI – XVIII wiek. W tym okresie osada w Wisznicach należała do rodu Sapiehów i posiadała prawa miejskie. Było to miasto tylko z nazwy, tak naprawdę Wisznice miały podobnie jak wiele podobnych miasteczek bardzo wiejski charakter. Znaczny procent mieszkańców stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego. W trakcie badań natrafiono ponadto na fragmenty ceramiki wczesnośredniowiecznej (XI wiek), co wskazuje, że początki osadnictwa na terenie dzisiejszych Wisznic są znacznie starsze niż pierwsze wzmianki pisane.


W ciągu kilku następnych dni prace mają zostać zakończone. Planowane jest udostępnienie najciekawszych zabytków zwiedzającym, zorganizowanie wystawy. Znakomita inicjatywa mogąca przyczynić się do promocji miejscowości. Otworzę tu pewien nawias. Kilka lat temu doszły mnie słuchy, że podczas prac ziemnych odkryto drewnianą studnię, ale archeologów nie poinformowano. Bano się wstrzymania prac, konieczności przeprowadzenia badań archeologicznych na koszt inwestora, opóźnienia inwestycji. Jest to przypadek częsty i niestety spotykany wszędzie. Wielka szkoda. Badania mogłyby rzeczywiście opóźnić prace, ale rezygnacja z nich to nieodwracalne zniszczenie informacji historycznych o regionie. Nie chodzi tu jedynie zabytki, gdyż same zabytki bez odpowiedniej dokumentacji niewiele powiedzą. Profesjonalnie zorganizowane wykopaliska poszerzają wiedzę, promują miejscowość, mogą stać się jej wizytówką, wspomóc rozwój turystyki. Szkoda, że z tej okazji się nie korzysta, że tak wiele zabytków przepada. Kto wie, może wykopaliska w dawnej cerkwi zwrócą uwagę mieszkańców na wartość znalezisk? Może staną się zaczątkiem jakiejś małej wystawy stałej, niewielkiego regionalnego muzeum? Świetnie by było.


Na Picasaweb jest kilkanaście zdjęć, które udało mi się na szybko zrobić dzięki uprzejmości Pani archeolog.


2 komentarze:

ruda @ pisze...

Podoba mi się entuzjazm i głębia w eksplikowaniu co też widać na zdjęciu, szczególnie w przypadku "Rzeźby ludowej" i "Rodzaju wiatrów". Co tam Paweł Antoni? Żyjesz, masz się dobrze?

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Paweł to Ty?!

To zdjęcie rudej małpy to świetny pomysł;))

Ja jak pewnie wiesz mieszkam w Warszawie i zajmuję się głównie bieganiem (czasem też pracuję by nie umrzeć z głodu). Ostatnio złapałem kontuzję i trochę przystopowałem ze startami i treningami ale już wracam do życia. Wyczytałem na blogu, że się przenosisz do Australii. To już Ulster ci się znudził? Fajowa wycieczka w każdym razie, uważaj by cię coś tam w tyłek nie ugryzło bo ponoć tam najwięcej jadowego dziadostwa żyje:) Pozdrawiam:)