Sam bieg ultra z Oxfordu do Henley wzdłuż Tamizy już opisałem, pozostało jeszcze omówienie części turystycznej gdyż wyjazd, zgodnie z zapowiedzią, nie miał charakteru czysto sportowego. Trochę zwiedzałem, spacerowałem po ulicach, rozmawiałem z ludźmi i przyglądałem się zmianom w Wielkiej Brytanii, jakie nastąpiły w ostatnich latach. A nieco się zmieniło od tych blisko 10 lat, kiedy przez kilka miesięcy mieszkałem w Wielkiej Brytanii. Poniżej kilka luźnych uwag, spostrzeżeń i opisu przygód, jakie mnie spotkały podczas tego czterodniowego pobytu w Zjednoczonym Królestwie.
Tam, gdzie tęgie głowy
Oxford. Zaraz kojarzy się wszystkim z renomowanym uniwersytetem z XII w. Mi też tak się kojarzy. Na samym uniwersytecie jednak nie byłem. Pokręciłem się trochę po centrum, ale najpierw zostawiłem plecak w hostelu.
Hostel to Oxford Backpackers, w samym centrum, na Hythe Bridge Street. Wybierałem najtańszy, kosztował mnie jakieś 18 czy 20 funtów. W środku wyglądał rzeczywiście jak najtańszy, trochę spelunowato, ale nie narzekałem. Lubię takie klimaty i wiedziałem, na co się decyduję. Głównie młodzi ludzie, przy portierni salon, w TV Discovery Channel i leci Bear Grylls, znowu pożera jakieś paskudztwa wałęsając się po pustyni. Ktoś śpi na sofie, inni jeszcze oglądają TV z nogami na stole. W pokoju, w którym spałem delikatnie mówiąc bałagan, ale nie przeszkadzało mi to. Plus tego hostelu to położenie, umiarkowana cena, dobrze wyposażona kuchnia i numerowane łóżka w pokojach. Ma to znaczenie, o czym w następnym wpisie. Depozyt 5 funtów. Nie oddali mi go jak wychodziłem o 6 rano, choć mówiłem, że będę wcześniej wychodził i obiecali oddać. Powód: portiernia była jeszcze nieczynna. Mają mi odesłać te 5 funtów na konto, ale jeszcze nic nie dostałem i wątpię czy dostanę.
Miasto. Jest typowo studenckie i to widać. Bardzo dużo młodych ludzi z różnych krajów. Zwróciłem uwagę, że coraz więcej pracowników chodzi tu w vestach (kamizelkach odblaskowych). Już nie tylko pracownicy archeologiczni czy budowlańcy, ale też dzieci z przedszkola wyprowadzane na wycieczkę i nawet kierowcy autobusów. Pewno i u nas tak niedługo będzie. Woda w kanałach w mieście ma kolor szmaragdowy jak Tamiza i raczej sprawia wrażenie brudnej. Miasto wygląda jako tako na czyste; sporo śmieci leży jedynie na poboczach przy autostradach.
Na ulicach widziałem w kilku miejscach plakaty reklamujące protest przeciw wizycie w campusie Marie Le Pen, szefowej francuskiego Frontu Narodowego. Plakaty rozkleiła zapewne jakaś miejscowa organizacja lewacka ostrzegającą przed wizytą „faszystki” i odmawiająca jej prawa do przemawiania na oxfordzkim uniwersytecie. Akcja dosyć widoczna, ale nie należy jej pochopnie utożsamiać z poglądami większości oksfordczyków. U nas bardzo aktywne pod względem plakatowym są różne Pracownicze Demokracje czy inne organizacje lewackie organizujące Weekend Antykapitalizmu a pomimo to poparcie dla nich jest raczej marginalne.
Tam, gdzie tęgie głowy
Oxford. Zaraz kojarzy się wszystkim z renomowanym uniwersytetem z XII w. Mi też tak się kojarzy. Na samym uniwersytecie jednak nie byłem. Pokręciłem się trochę po centrum, ale najpierw zostawiłem plecak w hostelu.
Hostel to Oxford Backpackers, w samym centrum, na Hythe Bridge Street. Wybierałem najtańszy, kosztował mnie jakieś 18 czy 20 funtów. W środku wyglądał rzeczywiście jak najtańszy, trochę spelunowato, ale nie narzekałem. Lubię takie klimaty i wiedziałem, na co się decyduję. Głównie młodzi ludzie, przy portierni salon, w TV Discovery Channel i leci Bear Grylls, znowu pożera jakieś paskudztwa wałęsając się po pustyni. Ktoś śpi na sofie, inni jeszcze oglądają TV z nogami na stole. W pokoju, w którym spałem delikatnie mówiąc bałagan, ale nie przeszkadzało mi to. Plus tego hostelu to położenie, umiarkowana cena, dobrze wyposażona kuchnia i numerowane łóżka w pokojach. Ma to znaczenie, o czym w następnym wpisie. Depozyt 5 funtów. Nie oddali mi go jak wychodziłem o 6 rano, choć mówiłem, że będę wcześniej wychodził i obiecali oddać. Powód: portiernia była jeszcze nieczynna. Mają mi odesłać te 5 funtów na konto, ale jeszcze nic nie dostałem i wątpię czy dostanę.
Zwiedzanie. Jest w Oxfordzie sporo ciekawych miejsc: m.in. kilka muzeów, grób Tolkiena, ogród botaniczny, zamek. Niestety mało zobaczyłem, bo miałem tylko kilka godzin a ponadto nie chciałem się zmęczyć zbyt długim spacerem skoro następnego dnia miałem biec blisko 80 kilometrów.
Narzędzia chirurgiczne XIX w. |
(C.D.N. – Londyn za kilka dni)
[LINK] do części 2
[LINK] do części 3
[LINK] do galerii dalszych zdjęć z wyjazdu.
1 komentarz:
Z tymi zwierzętami to przesadzili :(
Krzysztof
Prześlij komentarz