Koszule na długi rękaw, koszulki termoaktywne to dziś stały element garderoby osoby lubiącej spędzać czas na sportowo. Dostałem niedawno jedną taką do testów. Zanim do samej koszulki jeszcze dwa słowa o „Żuawach Śmierci”, o których być może nie wszyscy słyszeli.
Żuawi nie mają nic wspólnego z nadmorską krainą geograficzną, którą przeciętny Polak kojarzy z depresją, znaną mu z lekcji geografii. To dawna formacja wojskowa. Sformowana przez Francuza, Franciszka Rochebruna (Francois de Rochebrune - czyt. Fransuła Roszębrę) w czasie powstania styczniowego 1863 roku. Francuz, dawny sierżant francuskiej armii przed wybuchem powstania uczył w Krakowie szermierki. Gdy wybuchły walki zaoferował swoje cenne umiejętności władzom powstańczym. Postanowił sformować elitarny oddział wojskowy żuawów, wzorowany na podobnym oddziale istniejącym w armii francuskiej. Francuzi mieli już takie oddziały lekkiej piechoty i świetnie sprawdziły się w wojnie krymskiej i w walkach o zjednoczenie Włoch. Nazwa i strój związane są z nazwą jednego ze szczepów plemienia Kabylów zwanym z arabska „Zuāwa”, żyjącym na terenie Algierii i wspierającym Francuzów.
Polska wersja żuawa miała także elementy stroju nawiązujące do stroju arabskiego, przede wszystkim fez, czyli czapkę w kształcie ściętego stożka z przywieszonym kutasem (w dawnym znaczeniu tego słowa!). Do tego bufiaste spodnie - szarawary i charakterystyczną kamizelkę z białym krzyżem na piersi.
Żuawi nie mają nic wspólnego z nadmorską krainą geograficzną, którą przeciętny Polak kojarzy z depresją, znaną mu z lekcji geografii. To dawna formacja wojskowa. Sformowana przez Francuza, Franciszka Rochebruna (Francois de Rochebrune - czyt. Fransuła Roszębrę) w czasie powstania styczniowego 1863 roku. Francuz, dawny sierżant francuskiej armii przed wybuchem powstania uczył w Krakowie szermierki. Gdy wybuchły walki zaoferował swoje cenne umiejętności władzom powstańczym. Postanowił sformować elitarny oddział wojskowy żuawów, wzorowany na podobnym oddziale istniejącym w armii francuskiej. Francuzi mieli już takie oddziały lekkiej piechoty i świetnie sprawdziły się w wojnie krymskiej i w walkach o zjednoczenie Włoch. Nazwa i strój związane są z nazwą jednego ze szczepów plemienia Kabylów zwanym z arabska „Zuāwa”, żyjącym na terenie Algierii i wspierającym Francuzów.
Polska wersja żuawa miała także elementy stroju nawiązujące do stroju arabskiego, przede wszystkim fez, czyli czapkę w kształcie ściętego stożka z przywieszonym kutasem (w dawnym znaczeniu tego słowa!). Do tego bufiaste spodnie - szarawary i charakterystyczną kamizelkę z białym krzyżem na piersi.
F. Rochebrune |
„Żuawi Śmierci” mieli być oddziałem elitarnym powstania. Wzięli udział w kilku bitwach, okazali się rzeczywiście bardzo bitni, ale i ponosili olbrzymie straty. W założeniu mieli nie wycofywać się z walki, lecz walczyć do końca. Może się to kojarzyć z naszą polską wersją starożytnych Spartan. Niestety, pomimo ofiarności powstania nie uratowali. Przewaga Rosjan była zbyt przytłaczająca. W pewnym momencie Rochebruna wysunięto jako kandydata na wodza naczelnego powstania, ale spory polityczne sprawiły, że sprawa nie doszła do skutku. Twórca „Żuawów Śmierci” wyjechał do Francji. Zginął kilka lat później w wojnie francusko-pruskiej.
Pracując kiedyś w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie wielokrotnie pokazywałem zwiedzającym zabytki z powstania styczniowego, także te związane z „Żuawami Śmierci”. W muzeum, na piętrze, w sali powstania styczniowego znajduje się mundur i czapka żuawa. W sąsiedniej gablocie obejrzeć można skrócony pałasz austriacki należący do Rochebruna. Polecam wycieczkę do Muzeum Wojska Polskiego, jest tam sporo innych ciekawych eksponatów.
No, ale ja się tu rozpisałem o „Żuawach Śmierci”, naszych XIX-wiecznych komandosach, a miało być o koszulce termoaktywnej.
Koszulka została wyprodukowana przez zaangażowaną politycznie polską firmę „Red is Bad”, założoną bez wsparcia finansowego z UE, specjalizującą się w odzieży niepodległościowej. Ludzie z RiB robią rzeczy, które mogą się spodobać przede wszystkim odbiorcy o prawicowych, ewentualnie centrowych poglądach. Koszulki, bluzy, czapki i akcesoria. Z symbolami chwalebnych momentów polskiej historii, z wybitnymi postaciami, hasłami niepodległościowymi, itp. „Red is Bad” ma sklep stacjonarny w Warszawie, na jagiellońskiej 69. Polecam przejrzenie oferty na stronie internetowej sklepu: www.redisbad.pl.
Pracując kiedyś w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie wielokrotnie pokazywałem zwiedzającym zabytki z powstania styczniowego, także te związane z „Żuawami Śmierci”. W muzeum, na piętrze, w sali powstania styczniowego znajduje się mundur i czapka żuawa. W sąsiedniej gablocie obejrzeć można skrócony pałasz austriacki należący do Rochebruna. Polecam wycieczkę do Muzeum Wojska Polskiego, jest tam sporo innych ciekawych eksponatów.
No, ale ja się tu rozpisałem o „Żuawach Śmierci”, naszych XIX-wiecznych komandosach, a miało być o koszulce termoaktywnej.
Koszulka została wyprodukowana przez zaangażowaną politycznie polską firmę „Red is Bad”, założoną bez wsparcia finansowego z UE, specjalizującą się w odzieży niepodległościowej. Ludzie z RiB robią rzeczy, które mogą się spodobać przede wszystkim odbiorcy o prawicowych, ewentualnie centrowych poglądach. Koszulki, bluzy, czapki i akcesoria. Z symbolami chwalebnych momentów polskiej historii, z wybitnymi postaciami, hasłami niepodległościowymi, itp. „Red is Bad” ma sklep stacjonarny w Warszawie, na jagiellońskiej 69. Polecam przejrzenie oferty na stronie internetowej sklepu: www.redisbad.pl.
Ostatnio, w związku z 71 rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego pojawiła się tam koszulka z grafiką świetnego, polskiego rysownika Jakuba Różalskiego.
Koszulka, którą dostałem zapakowana była w eleganckim, czarnym pudełku z biało-czerwoną wstęgą. Pierwsza, rzecz, która rzuciła mi się w oczy to bardzo wysoka precyzja nadruku. Nadruk jest bardzo dokładny, ma mnóstwo różnych drobnych elementów. Tkanina jest miękka, miła, w dotyku (92% poliester, 8% elastan). Koszulka nie jest tania, normalnie kosztuje ponad stówę, ale gdy się ją bierze do ręki od razu czuć, że nie jest to ciuszek z dyskontu za 30 złotych.
Z przodu ma wielki, biały krzyż nawiązujący luźno (o grubszych ramionach) do owego krzyża z kamizelki żuawa. Na plecach napis „Polska” oraz „1863 powstanie styczniowe”. Grafika nie jest dwukolorowa, co może słabo widać na zdjęciach, na stronie internetowej sklepu. Na piersi z przodu znajduje się pięć elementów poprzecznych o lekko zielonkawym odcieniu. Na plecach umieszczono elementy odblaskowe poprawiające widoczność a przez to bezpieczeństwo w nocy.
Tyle wrażeń wstępnych. A jak mi się w niej biegało? Bardzo dobrze. Koszulkę ubrałem na kilka treningów biegowych o długości 10-20 km. Bardzo dobrze na mnie leżała; ładnie przylegała, ale nie uciskała i nie ocierała gdyż tkanina połączona jest płaskimi szwami zapobiegającymi obtarciom. Oddychała zupełnie dobrze, tak jak oddychają koszulki sportowe. Po kilku intensywnych treningach koszulka ciągle nieprana, nie śmierdziała. Działa się to zapewne za sprawą jonów srebra zawartych w tkaninie mających za cel likwidację nieprzyjemnego zapachu.
Koszulka podczas kilku wstępnych testów sprawowała się na tyle dobrze, że zabrałem ją do Austrii, na bieg górski na 110 km Grossglockner Ultra Trail [relacja]. W koszulce żuawa biegłem przez pierwsze kilka godzin, potem zamieniłem na koszulę z długim rękawem, bo w nocy i na wysokości zrobiło się zbyt chłodno. Po powrocie zauważyłem, że mój biegowy plecak trochę otarł koszulkę na plecach, dlatego nie polecam zakładania jej pod plecak biegowy na długie zawody. Szkoda jej.
Sprzęt ogólnie zdał test bardzo dobrze. Kto lubi patriotyczne motywy na ubraniach temu polecam przejrzenie oferty sklepu.
[LINK] do strony sklepu z koszulką „Żuawa Śmierci”
Koszulka, którą dostałem zapakowana była w eleganckim, czarnym pudełku z biało-czerwoną wstęgą. Pierwsza, rzecz, która rzuciła mi się w oczy to bardzo wysoka precyzja nadruku. Nadruk jest bardzo dokładny, ma mnóstwo różnych drobnych elementów. Tkanina jest miękka, miła, w dotyku (92% poliester, 8% elastan). Koszulka nie jest tania, normalnie kosztuje ponad stówę, ale gdy się ją bierze do ręki od razu czuć, że nie jest to ciuszek z dyskontu za 30 złotych.
Z przodu ma wielki, biały krzyż nawiązujący luźno (o grubszych ramionach) do owego krzyża z kamizelki żuawa. Na plecach napis „Polska” oraz „1863 powstanie styczniowe”. Grafika nie jest dwukolorowa, co może słabo widać na zdjęciach, na stronie internetowej sklepu. Na piersi z przodu znajduje się pięć elementów poprzecznych o lekko zielonkawym odcieniu. Na plecach umieszczono elementy odblaskowe poprawiające widoczność a przez to bezpieczeństwo w nocy.
Tyle wrażeń wstępnych. A jak mi się w niej biegało? Bardzo dobrze. Koszulkę ubrałem na kilka treningów biegowych o długości 10-20 km. Bardzo dobrze na mnie leżała; ładnie przylegała, ale nie uciskała i nie ocierała gdyż tkanina połączona jest płaskimi szwami zapobiegającymi obtarciom. Oddychała zupełnie dobrze, tak jak oddychają koszulki sportowe. Po kilku intensywnych treningach koszulka ciągle nieprana, nie śmierdziała. Działa się to zapewne za sprawą jonów srebra zawartych w tkaninie mających za cel likwidację nieprzyjemnego zapachu.
Koszulka podczas kilku wstępnych testów sprawowała się na tyle dobrze, że zabrałem ją do Austrii, na bieg górski na 110 km Grossglockner Ultra Trail [relacja]. W koszulce żuawa biegłem przez pierwsze kilka godzin, potem zamieniłem na koszulę z długim rękawem, bo w nocy i na wysokości zrobiło się zbyt chłodno. Po powrocie zauważyłem, że mój biegowy plecak trochę otarł koszulkę na plecach, dlatego nie polecam zakładania jej pod plecak biegowy na długie zawody. Szkoda jej.
Sprzęt ogólnie zdał test bardzo dobrze. Kto lubi patriotyczne motywy na ubraniach temu polecam przejrzenie oferty sklepu.
[LINK] do strony sklepu z koszulką „Żuawa Śmierci”
Na trasie Grossglockner Ultra Trail (Austria). Zdjęcie: sportograf.com |
4 komentarze:
Fajna koszulka, fajna relacja i opis, tez kupie. Życzę przyjemnosci z biegania. Tomasz
Dzięki. Wszystkiego dobrego.
Z termoaktywnych, to mi bardziej do gustu przypadł rashguard, jest jakoś bardziej wygodny pod inne ubranie i mniej mi krępuje ruchy. Ale ogólnie termo są super.
ciekawa jest taka odzież sportowa. Ciekaw jestem na ile ludzie odczuwaja faktyczna różnicę w komforcie pomiedzy takimi koszulkami a jakimiś mniej znanymi.
Prześlij komentarz