wtorek, 12 lipca 2016

Co do sekundy

Zdjęcie: Fundacja "W te pędy"
Nazwa biegu: V Tatarska Piątka
Data i miejsce: 10.VII.2016 Studzianka
Godzina startu: 16:30
Dystans: 5280 metrów
Nawierzchnia: polna droga, dwie pętle.
Pogoda: ciepło ale pochmurno.
Liczba zawodników: 98 osób
Mój numer startowy: 53
Mój czas i miejsce: czas 19:37, miejsce 6 OPEN
Zwycięzca: Yassine Mhimda (16:55)

Mój drugi start w Studziance koło Łomaz. Bardzo blisko Wisznic, krótki, szybki bieg organizowany przez Łukasza Wędę - historyka i animatora kultury prężnie działającego w okolicy.  Nazwa biegu nawiązuje do ciekawych dziejów wsi zamieszkałej dawniej przez Tatarów pełniących służbę wojskową dla Rzeczypospolitej. Start i meta umiejscowione były w pobliżu miejsca, gdzie jeszcze na początku XX wieku stał meczet. Dziś Tatarów już tu nie ma, pozostał mizar, trochę zdjęć i historia. Więcej o Tatarach w Studziance napisałem w relacji z 2013 roku [LINK].

Zawody w Studziance są typowo amatorskie: zwykła polna droga, trasa o nietypowej długości, liczba startujących biegaczy nie przekracza setki. Dużo pucharków, statuetek i kategorii ale żadnych wypasionych nagród mogących skłonić do startu łowców drogich gadżetów czy pieniędzy.

Z roku na rok coś poprawia się tu na lepsze. Od początku zaletą jest niepowtarzalny, lokalny koloryt z tatarską tradycją, piknikiem rodzinnym, zabawami łuczniczymi i kuchnią. W ostatnich trzech latach przyjeżdża do Studzianki egzotyczny zawodnik Yassine Mhimda - profesjonalny biegacz z Maroka. Co roku jest w nieodległej Białej Podlaskiej i najwyraźniej polubił bieg w Studziance bo chętnie tu startuje. Pisałem już o nim w zeszłorocznej fotorelacji dla Festiwalu Biegowego [LINK]. W zakończonej właśnie, piątej edycji novum był elektroniczny pomiar czasu.

W niedzielę pobiegłem w Studziance po raz drugi. Był to kolejny start będący treningiem szybkiego tempa i okazją do pościgania się. Przygotowany byłem bardzo średnio bo tak się złożyło, że w przeddzień uczestniczyłem z zjeździe absolwentów mojego wisznickiego liceum. Szkoła obchodzi w tym roku 70-lecie istnienia a ja ukończyłem ją równo 20 lat temu. Było spotkanie z dawnymi szkolnymi znajomymi, niekiedy poznawanie się bardziej po plakietce z imieniem i nazwiskiem niż po wyglądzie; potem dużo jedzenia, trochę picia i tańce do 5 rano.

I weź tu potem startuj w biegu na piątkę. Szczęście godzina startu wyznaczona została na 16:30 zdążyłem więc i pospać i ochłonąć nieco po balandze.

Pogoda była niezła: pochmurno, dosyć ciepło ale nie upalnie. Zacząłem mocno i pierwszy kilometr wyszedł koło 3:36. Wyprzedziłem ze dwóch i wskoczyłem na 6 pozycję. Przede mną biegł Pan Stubiński, mocny strażak z Piszczaca z którym ostatnimi czasy przegrywam. Po pierwszym okrążeniu nie był daleko. Zamyślałem, aby Go dogonić ale niestety sił na to nie starczyło. W drugiej połowie zacząłem słabnąć, tempo spadło a poprzedzający mnie konkurent zaczął się oddalać. Szczęśliwie i ten za mną mnie nie doszedł.

Dobiegłem 6 OPEN z czasem 19:37. Zająłem 3 miejsce w kategorii wiekowej M31-44 ale że nagrody się nie dublują to stanąłem na najwyższym stopniu podium bo dwaj pierwsi byli nagrodzeni w OPEN. Byłem też trzecim zawodnikiem z powiatu, po Marku Jaroszuku i Leszku Stubińskim.

Z ciekawości porównałem niedzielny bieg z wynikami II Tatarskiej Piątki z 2013 roku. Wtedy wystartowało 80 osób. Ja, jeszcze wymęczony ledwie tydzień po biegu ultra TVSB dobiegłem 5 OPEN. Czas 19:37, identyczny jak w tym roku. Co do sekundy.

Najlepsi z powiatu bialskiego: I - M.Jaroszuk, II - L. Stubiński, III - P.Pakuła, IV- D. Kuczewski

4 komentarze:

Równy Tęczowy Świat pisze...

Ciekawy wpis no i pasja pozdrawiam

Opowieści o męskich potrzebach i skarbach pisze...

fajny wpis i podziwiam pasje

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Dzięki. Pozdrawiam także.

regeneracja wtrysków Szczecin pisze...

Gratuluję samozaparcia! :) To chyba jest właśnie najważniejsze w sporcie