Jakieś 2 tygodnie temu dostałem duży karton wypełniony napojem izotonicznym firmy OSHEE dedykowanym specjalnie dla biegaczy. Zabierałem go na treningi biegowe, używałem też podczas treningów w domu. Poniżej opis produktu oraz wrażenia z testu.
PICIE I IZOTONIKI
No dobrze, ale po co pić i dlaczego akurat izotoniki? Pijemy, bo tracimy wodę. Wodę tracimy, gdyż organizm wykonując wysiłek fizyczny wytwarza energię. Energia jest nam potrzebna do wykonania ruchu. To jest fajne i tego chcemy. Szkopuł w tym, że skutkiem ubocznym owej produkcji energii jest ciepło. Organizm broni się przed przegrzaniem wydalając pot na zewnątrz ciała, przez co chłodzi organizm pozbywając się nadmiaru ciepła. Wraz z potem tracimy więc wodę i musimy tę wodę uzupełnić. Dlaczego musimy? Bo organizm odwodniony to organizm bardziej podatny na kontuzje. Bo woda jest składnikiem krwi a krew dostarcza do komórek glukozę, tłuszcze i tlen a wydala niepotrzebne produkty przemiany materii. Zaczyna brakować wody, cała machina zaczyna szwankować. Wystarczy się lekko odwodnić tracąc 1% masy ciała (600-800 ml) a nasze możliwości fizyczne się pogarszają. Utrata 3% masy ciała w wyniku odwodnienia to duży spadek wydolności fizycznej i ryzyko powikłań zdrowotnych. Tracisz 7-10% i nie możesz już kontynuować wysiłku fizycznego. Utrata 20% jest groźna dla zdrowia. Proste? Proste.
Pić zatem trzeba. Nie można jednak za dużo i nie warto za dużo. Organizm jest w stanie przyjąć maksymalnie 0,8 litra na godzinę. Nie warto pić dużo na zapas, bo tylko obciążymy żołądek i będzie nam nieprzyjemnie bulgotało w brzuchu.
No dobrze. Ale dlaczego izotoniki a nie zwykłą wodę? Izotonik ma taką samą osmolalność (gęstość) jak krew przez co łatwo się z nią miesza szybko nawadniając organizm. Izotoniki są ponadto wzbogacone o węglowodany, witaminy i składniki mineralne. Zaleca się, by na zawodach nie lecieć od razu na izotoniku, ale najpierw pić wodę a dopiero w dalszej części zawodów przejść na izotonik. *
OSHEE FOR RUNNER’S
Według materiałów, jakie dostałem wraz z napojem firma OSHEE sprzedaje swoje izotoniki w 25 krajach świata. W Polsce jest liderem w ilości sprzedawanych izotoników (ponad 70 milionów sztuk rocznie).
OSHEE, obserwując rosnącą popularność biegania wprowadziło na rynek nowy produkt dedykowany specjalnie dla biegaczy. Według producenta zawiera on kolagen, który wspomaga regenerację stawów, ponadto magnez i potas które wspomagają gospodarkę elektrolitową oraz witaminy z grupy B wspierające układ odpornościowy, poprawiające metabolizm a także zmniejszające uczucie zmęczenia.
Napój sprzedawany jest w butelkach o pojemności 0,75 L. Producent zaleca napić się pół godziny przed treningiem lub zawodami oraz pół godziny po. Jeśli trening lub zawody trwają dłużej niż pół godziny należy popijać w trakcie biegu, małymi łykami.
MOJE WRAŻENIA Z TESTU
Izotonik OSHEE sprzedawany jest w nietypowo dużych, 0,75 L butelkach. Dla mnie taka pojemność jest trochę za duża, bo nie piję zbyt dużo na treningach. W związku z tym wychodząc na trening zwykle przelewałem sobie zawartość do butelki o pojemności około 400 ml. Wtedy jedna butelka izotoniku wystarczała mi na dwa razy.
Zamknięcie oryginalnej butelki jest bardzo dobre i wygodne. Nie trzeba się siłować zębami w trakcie biegu by otworzyć wylew, który w tym przypadku zamykany jest kapturkiem. Pije się z niego wygodnie i łatwo a po zamknięciu płyn nie wylewa się na zewnątrz.
Sam napój ma kolor pomarańczowy i też pomarańczowo smakuje. Nie jest zbyt słodki, bardziej nawet kwaskowaty. Smakuje dobrze, trochę jak popularne gazowane napoje pomarańczowe tylko nie jest gazowany. Przypadł mi do gustu, choć kwestia smaku to sprawa bardzo indywidualna.
Napój testowałem zgodnie z zaleceniem producenta popijając przed wyjściem na trening, w trakcie wybiegań (10-20 km) oraz po treningu. Nie zauważyłem tu żadnych nadzwyczajnych reakcji mojego organizmu. Dobrze się czułem, nie miałem żadnych atrakcji żołądkowych, skutecznie gasiłem pragnienie, ale jakiegoś silnego zastrzyku energii spowodowanego popijaniem OSHEE nie odczułem. Trenowało mi się normalnie, dobrze.
Produkt najbardziej sprawdził się podczas treningu na rowerze stacjonarnym w domu. Biegając w terenie, zwłaszcza teraz, zimą nie pocę się zbyt mocno i nie odczuwam wielkiego pragnienia. Za to trenując na rowerze stacjonarnym w zamkniętym pomieszczeniu pociłem się wyjątkowo intensywnie i wtedy nowy produkt OSHEE sprawdzał się bardzo dobrze szybko gasząc pragnienie.
Jedyna rzecz jaka mi się w testowanym izotoniku nie spodobała to bardzo bogata zawartość. Generalnie dużo chemii. Przytaczam skład napoju: „woda, glukoza, maltodekstryna, kwas: kwas cytrynowy; regulator kwasowości: cytrynian sodu; cytryniany potasu, węglan magnezu, substancje konserwujące: sorbinian potasu, benzoesan sodu; hydrolizat kolagenowy; stabilizatory: guma arabska, estry glicerolu, i żywicy roślinnej; przeciwutleniacz: kwas askorbinowy; substancje słodzące: aspartam i acesulfam K; aromat, substancje wzbogacające: niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, witamina B6, biotyna, E-110, […] E-150d, i E-160a; sok owocowy odtworzony z zagęszczonego soku jabłkowego.”
Dużo tego. Przyzwyczajony jestem na co dzień do zdecydowanie bardziej naturalnego żywienia i jak widzę w czymś np. benzoesan sodu to od razu mnie to odrzuca. Podobnie aspartam, o którym czytam w artykule poświęconym nawadnianiu biegaczy: „Oczywiście [izotoniki – P.P.] zawierają też słodziki, o których coraz więcej mówi się, że mają szkodliwe działanie dla tkanki mózgowej. Dlatego dobry napój nie powinien zawierać dodatku aspartamu”.** Niby dobrze, że w nowym izotoniku OSHEE dużo jest witamin, potasu, kolagenu, ale także i zasadność obecności tych składników może być dyskusyjna. Dietetycy-specjaliści twierdzą na przykład, że przyswajalność kolagenu występującego w różnych drażetkach, rozpuszczalnych pastylkach a zapewne też w izotoniku jest śladowa (patrz: moja relacja z półmaratonu w Radomiu - LINK). Dr Zbigniew Szyguła, kierownik zakładu medycyny WF i Sportu w AWF w Krakowie w artykule poświęconym napojom izotonicznym napisał m.in. „Dodatek potasu czy magnezu do napoju spożywanego podczas wysiłku fizycznego nie znajduje naukowego uzasadnienia, podobnie zresztą jak dodatki w postaci witamin”.***
Dla mnie, trochę tych składników jest zbyt wiele; niektóre są prawdopodobnie niepotrzebne, inne mogą być wręcz niezdrowe. Na miejscu producenta starałbym się jakoś wyeliminować składniki takie jak konserwanty czy słodziki a postawić bardziej na naturalność produktu dla sportowców. Myślę, że to co jest ECO, naturalne, zdrowe będzie coraz chętniej wybierane przez coraz bardziej świadomych amatorów sportu.
Nowy izotonik OSHEE może być bardzo dobrą propozycją dla amatorów biegania, którym trudno rozstać się z ich ulubionymi gazowanymi napojami z czasów przedsportowych. OSHEE FOR RUNNER’S smakuje podobnie jak pomarańczowy napój gazowany a jest z pewnością dużo zdrowszy.
PICIE I IZOTONIKI
No dobrze, ale po co pić i dlaczego akurat izotoniki? Pijemy, bo tracimy wodę. Wodę tracimy, gdyż organizm wykonując wysiłek fizyczny wytwarza energię. Energia jest nam potrzebna do wykonania ruchu. To jest fajne i tego chcemy. Szkopuł w tym, że skutkiem ubocznym owej produkcji energii jest ciepło. Organizm broni się przed przegrzaniem wydalając pot na zewnątrz ciała, przez co chłodzi organizm pozbywając się nadmiaru ciepła. Wraz z potem tracimy więc wodę i musimy tę wodę uzupełnić. Dlaczego musimy? Bo organizm odwodniony to organizm bardziej podatny na kontuzje. Bo woda jest składnikiem krwi a krew dostarcza do komórek glukozę, tłuszcze i tlen a wydala niepotrzebne produkty przemiany materii. Zaczyna brakować wody, cała machina zaczyna szwankować. Wystarczy się lekko odwodnić tracąc 1% masy ciała (600-800 ml) a nasze możliwości fizyczne się pogarszają. Utrata 3% masy ciała w wyniku odwodnienia to duży spadek wydolności fizycznej i ryzyko powikłań zdrowotnych. Tracisz 7-10% i nie możesz już kontynuować wysiłku fizycznego. Utrata 20% jest groźna dla zdrowia. Proste? Proste.
Pić zatem trzeba. Nie można jednak za dużo i nie warto za dużo. Organizm jest w stanie przyjąć maksymalnie 0,8 litra na godzinę. Nie warto pić dużo na zapas, bo tylko obciążymy żołądek i będzie nam nieprzyjemnie bulgotało w brzuchu.
No dobrze. Ale dlaczego izotoniki a nie zwykłą wodę? Izotonik ma taką samą osmolalność (gęstość) jak krew przez co łatwo się z nią miesza szybko nawadniając organizm. Izotoniki są ponadto wzbogacone o węglowodany, witaminy i składniki mineralne. Zaleca się, by na zawodach nie lecieć od razu na izotoniku, ale najpierw pić wodę a dopiero w dalszej części zawodów przejść na izotonik. *
OSHEE FOR RUNNER’S
Według materiałów, jakie dostałem wraz z napojem firma OSHEE sprzedaje swoje izotoniki w 25 krajach świata. W Polsce jest liderem w ilości sprzedawanych izotoników (ponad 70 milionów sztuk rocznie).
OSHEE, obserwując rosnącą popularność biegania wprowadziło na rynek nowy produkt dedykowany specjalnie dla biegaczy. Według producenta zawiera on kolagen, który wspomaga regenerację stawów, ponadto magnez i potas które wspomagają gospodarkę elektrolitową oraz witaminy z grupy B wspierające układ odpornościowy, poprawiające metabolizm a także zmniejszające uczucie zmęczenia.
Napój sprzedawany jest w butelkach o pojemności 0,75 L. Producent zaleca napić się pół godziny przed treningiem lub zawodami oraz pół godziny po. Jeśli trening lub zawody trwają dłużej niż pół godziny należy popijać w trakcie biegu, małymi łykami.
MOJE WRAŻENIA Z TESTU
Izotonik OSHEE sprzedawany jest w nietypowo dużych, 0,75 L butelkach. Dla mnie taka pojemność jest trochę za duża, bo nie piję zbyt dużo na treningach. W związku z tym wychodząc na trening zwykle przelewałem sobie zawartość do butelki o pojemności około 400 ml. Wtedy jedna butelka izotoniku wystarczała mi na dwa razy.
Zamknięcie oryginalnej butelki jest bardzo dobre i wygodne. Nie trzeba się siłować zębami w trakcie biegu by otworzyć wylew, który w tym przypadku zamykany jest kapturkiem. Pije się z niego wygodnie i łatwo a po zamknięciu płyn nie wylewa się na zewnątrz.
Sam napój ma kolor pomarańczowy i też pomarańczowo smakuje. Nie jest zbyt słodki, bardziej nawet kwaskowaty. Smakuje dobrze, trochę jak popularne gazowane napoje pomarańczowe tylko nie jest gazowany. Przypadł mi do gustu, choć kwestia smaku to sprawa bardzo indywidualna.
Napój testowałem zgodnie z zaleceniem producenta popijając przed wyjściem na trening, w trakcie wybiegań (10-20 km) oraz po treningu. Nie zauważyłem tu żadnych nadzwyczajnych reakcji mojego organizmu. Dobrze się czułem, nie miałem żadnych atrakcji żołądkowych, skutecznie gasiłem pragnienie, ale jakiegoś silnego zastrzyku energii spowodowanego popijaniem OSHEE nie odczułem. Trenowało mi się normalnie, dobrze.
Produkt najbardziej sprawdził się podczas treningu na rowerze stacjonarnym w domu. Biegając w terenie, zwłaszcza teraz, zimą nie pocę się zbyt mocno i nie odczuwam wielkiego pragnienia. Za to trenując na rowerze stacjonarnym w zamkniętym pomieszczeniu pociłem się wyjątkowo intensywnie i wtedy nowy produkt OSHEE sprawdzał się bardzo dobrze szybko gasząc pragnienie.
Jedyna rzecz jaka mi się w testowanym izotoniku nie spodobała to bardzo bogata zawartość. Generalnie dużo chemii. Przytaczam skład napoju: „woda, glukoza, maltodekstryna, kwas: kwas cytrynowy; regulator kwasowości: cytrynian sodu; cytryniany potasu, węglan magnezu, substancje konserwujące: sorbinian potasu, benzoesan sodu; hydrolizat kolagenowy; stabilizatory: guma arabska, estry glicerolu, i żywicy roślinnej; przeciwutleniacz: kwas askorbinowy; substancje słodzące: aspartam i acesulfam K; aromat, substancje wzbogacające: niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, witamina B6, biotyna, E-110, […] E-150d, i E-160a; sok owocowy odtworzony z zagęszczonego soku jabłkowego.”
Dużo tego. Przyzwyczajony jestem na co dzień do zdecydowanie bardziej naturalnego żywienia i jak widzę w czymś np. benzoesan sodu to od razu mnie to odrzuca. Podobnie aspartam, o którym czytam w artykule poświęconym nawadnianiu biegaczy: „Oczywiście [izotoniki – P.P.] zawierają też słodziki, o których coraz więcej mówi się, że mają szkodliwe działanie dla tkanki mózgowej. Dlatego dobry napój nie powinien zawierać dodatku aspartamu”.** Niby dobrze, że w nowym izotoniku OSHEE dużo jest witamin, potasu, kolagenu, ale także i zasadność obecności tych składników może być dyskusyjna. Dietetycy-specjaliści twierdzą na przykład, że przyswajalność kolagenu występującego w różnych drażetkach, rozpuszczalnych pastylkach a zapewne też w izotoniku jest śladowa (patrz: moja relacja z półmaratonu w Radomiu - LINK). Dr Zbigniew Szyguła, kierownik zakładu medycyny WF i Sportu w AWF w Krakowie w artykule poświęconym napojom izotonicznym napisał m.in. „Dodatek potasu czy magnezu do napoju spożywanego podczas wysiłku fizycznego nie znajduje naukowego uzasadnienia, podobnie zresztą jak dodatki w postaci witamin”.***
Dla mnie, trochę tych składników jest zbyt wiele; niektóre są prawdopodobnie niepotrzebne, inne mogą być wręcz niezdrowe. Na miejscu producenta starałbym się jakoś wyeliminować składniki takie jak konserwanty czy słodziki a postawić bardziej na naturalność produktu dla sportowców. Myślę, że to co jest ECO, naturalne, zdrowe będzie coraz chętniej wybierane przez coraz bardziej świadomych amatorów sportu.
Nowy izotonik OSHEE może być bardzo dobrą propozycją dla amatorów biegania, którym trudno rozstać się z ich ulubionymi gazowanymi napojami z czasów przedsportowych. OSHEE FOR RUNNER’S smakuje podobnie jak pomarańczowy napój gazowany a jest z pewnością dużo zdrowszy.
* Informacje na podstawie: I. Czajka, Pij byle z głową, "Bieganie", jesień 2005, s. 8-11; Z. Szyguła, Izotoniki, "Bieganie", nr 3, 2006, s. 20-24.
** I. Czajka, Pij..., s. 9.
*** Z. Szyguła, Izotoniki..., s. 24.
Treningowa niedziela z napojem OSHEE FOR RUNNER's
3 komentarze:
Paweł, ale sesja zdjęciowa to mistrzostwo świata, mam nadzieję, że skacząc na drzewa nie zrobiłeś sobie krzywdy! Pozdrówka:)
Hej Krasus, "piszę więc jestem", znaczy się żyję :) Wiem, że w moim wieku może już coś chrupnąć w krzyżu ale na szczęście nic się nie stało. Pozdrawiam!
Bardzo dobra, szczegółowa recenzja. Mój mąż też często pija ten napój ale jemu akurat pomarańczowy smak średnio pasuje.
Prześlij komentarz