Grossglockner - najwyższy szczyt Austrii |
Zwykle nie przyznawałem się gdzie zamierzam startować w danym roku. Dlaczego? A bo zapeszę, bo coś nie wyjdzie, bo kontuzja, bo sprawy poza biegowe i z wyjazdu i startu nici. Po co się napalać. Po co czuć spięcie tym, że mój start obserwować będą znajomi, którym roztrąbiłem, że tam i tam jadę i chcę wykręcić taki a taki wynik. Lubiłem po cichu gdzieś pojechać, pobiec najlepiej jak potrafię, bez żadnej presji, a relację zdawać dopiero po biegu.
Zmieniam to. Dlaczego? Raz, że piszę czasem relacje dla Festiwalu Biegowego, w przypadku grubszego wyjazdu także z zapowiedzią startu. Dwa: do ogłoszenia kalendarza zainspirował mnie wpis na blogu „litewskiej lokomotywy” – Gedyminasa Griniusa [LINK]. Trzy: różni znajomi, co jakiś czas mnie pytają: „a gdzie teraz jedziesz?”. No to już tajemnicy z tego robić nie będę. Oto biegi, w których planuję w tym roku wystartować lub już wystartowałem. Oczywiście plany planami a co z tego wyjdzie to zobaczymy. W każdym razie większość wymienionych biegów mam już zgłoszone i opłacone.
7 luty – Thames Trot 50 (77 km trail, Wielka Brytania) – (ukończony: 10 na 313)
14 marca – Bieg na Szczyt Rondo 1 – (ukończony: 55 na 382)
28 marca – III Cross Maraton Jana Kulbaczyńskiego – (ukończony: 2 na 46)
17-18 kwietnia – Harpagan H-49 (pmno na 100 km, ukończony 1 na 296)
10 maja – 3. PZU Maraton Lubelski (pacemaker na 3:45, ukończony na zakładany czas)
30 maja – Bieg Rzeźnika "Ultra" (135 km, 4100+, ukończony 2 na 248)
4 lipca - IV Półmaraton Tradycji (ukończony: 7 na 214)
24 lipca – Grossglockner Ultra Trail (110 km, 7000+) (Austria)
22 sierpnia - Bieg Tygrysa: kategoria: Duża beczka (MIX z N. Korszeń)
12 września – Run Winschoten 100 km – IAU Mistrzostwa Świata (Holandia)
Początek października- coś krótkiego?
24 października – Łemkowyna Ultra Trail 150 (150 km, 5860+)
Jak widać główne starty to 6 biegów ultra. Trzy w Polsce i trzy za granicą. Jeden już był, jeszcze 5 przede mną. Który najważniejszy? Wszystkie są ważne, ale najważniejsze te zagraniczne. Z powodu kosztów przede wszystkim. Głupio jechać daleko, zapłacić dużo i zejść z jakiegoś powodu po 10 kilometrach. Lub po 20 jak mi się zdarzyło na UTMB. Na pewno najbardziej prestiżowa impreza to Mistrzostwa Świata w biegu ulicznym na 100 km w Holandii. Bardzo chciałbym tam wystartować. Jeszcze nie jestem zgłoszony. Nie wiem, co się we wrześniu będzie działo z moją pracą. Mam nadzieję, że będę miał czas, pieniądze i formę, żeby tam powalczyć. Bardzo bym chciał.
Oprócz planów startowych mam też parę noworocznych postanowień, które będę chciał w tym roku realizować. Są to:
1. Mniej startów. Zwłaszcza krótszych startów w okolicy. Startować mniej, ale lepiej się do tych startów przygotowywać. I wybierać duże imprezy, najlepiej takie, w których jeszcze nie miałem przyjemności startować. W tym roku planuję około 11 startów wobec 21 w zeszłym roku. Obniżenie częstotliwości o blisko połowę.
2. Zwiększyć kilometraż treningowy. Średnio 340 kilometrów w miesiącu – tyle średnio biegałem w zeszłym roku - może od biedy wystarczyć na niezły wynik w pięćdziesięciomilówkach takich jak Bieg Rzeźnika, Chudy Wawrzyniec czy Thames Trot. Na biegi 100 – 150 km, które planuję w tym roku to trochę za mało. Pod koniec brakuje wytrzymałości.
3. Zwrócić większą uwagę na to, co jem i ile jem.
4. Nauczyć się w końcu trenować rano.
Ile z tych planów startowych wyjdzie to się okaże. Trochę to zależy ode mnie, trochę od przypadku a trochę od tego Mistrza u góry. Pod koniec roku zrobię rachunek sumienia i podsumuję, co się udało a co nie.
Zmieniam to. Dlaczego? Raz, że piszę czasem relacje dla Festiwalu Biegowego, w przypadku grubszego wyjazdu także z zapowiedzią startu. Dwa: do ogłoszenia kalendarza zainspirował mnie wpis na blogu „litewskiej lokomotywy” – Gedyminasa Griniusa [LINK]. Trzy: różni znajomi, co jakiś czas mnie pytają: „a gdzie teraz jedziesz?”. No to już tajemnicy z tego robić nie będę. Oto biegi, w których planuję w tym roku wystartować lub już wystartowałem. Oczywiście plany planami a co z tego wyjdzie to zobaczymy. W każdym razie większość wymienionych biegów mam już zgłoszone i opłacone.
7 luty – Thames Trot 50 (77 km trail, Wielka Brytania) – (ukończony: 10 na 313)
14 marca – Bieg na Szczyt Rondo 1 – (ukończony: 55 na 382)
28 marca – III Cross Maraton Jana Kulbaczyńskiego – (ukończony: 2 na 46)
17-18 kwietnia – Harpagan H-49 (pmno na 100 km, ukończony 1 na 296)
10 maja – 3. PZU Maraton Lubelski (pacemaker na 3:45, ukończony na zakładany czas)
30 maja – Bieg Rzeźnika "Ultra" (135 km, 4100+, ukończony 2 na 248)
4 lipca - IV Półmaraton Tradycji (ukończony: 7 na 214)
24 lipca – Grossglockner Ultra Trail (110 km, 7000+) (Austria)
22 sierpnia - Bieg Tygrysa: kategoria: Duża beczka (MIX z N. Korszeń)
12 września – Run Winschoten 100 km – IAU Mistrzostwa Świata (Holandia)
Początek października- coś krótkiego?
24 października – Łemkowyna Ultra Trail 150 (150 km, 5860+)
Jak widać główne starty to 6 biegów ultra. Trzy w Polsce i trzy za granicą. Jeden już był, jeszcze 5 przede mną. Który najważniejszy? Wszystkie są ważne, ale najważniejsze te zagraniczne. Z powodu kosztów przede wszystkim. Głupio jechać daleko, zapłacić dużo i zejść z jakiegoś powodu po 10 kilometrach. Lub po 20 jak mi się zdarzyło na UTMB. Na pewno najbardziej prestiżowa impreza to Mistrzostwa Świata w biegu ulicznym na 100 km w Holandii. Bardzo chciałbym tam wystartować. Jeszcze nie jestem zgłoszony. Nie wiem, co się we wrześniu będzie działo z moją pracą. Mam nadzieję, że będę miał czas, pieniądze i formę, żeby tam powalczyć. Bardzo bym chciał.
Oprócz planów startowych mam też parę noworocznych postanowień, które będę chciał w tym roku realizować. Są to:
1. Mniej startów. Zwłaszcza krótszych startów w okolicy. Startować mniej, ale lepiej się do tych startów przygotowywać. I wybierać duże imprezy, najlepiej takie, w których jeszcze nie miałem przyjemności startować. W tym roku planuję około 11 startów wobec 21 w zeszłym roku. Obniżenie częstotliwości o blisko połowę.
2. Zwiększyć kilometraż treningowy. Średnio 340 kilometrów w miesiącu – tyle średnio biegałem w zeszłym roku - może od biedy wystarczyć na niezły wynik w pięćdziesięciomilówkach takich jak Bieg Rzeźnika, Chudy Wawrzyniec czy Thames Trot. Na biegi 100 – 150 km, które planuję w tym roku to trochę za mało. Pod koniec brakuje wytrzymałości.
3. Zwrócić większą uwagę na to, co jem i ile jem.
4. Nauczyć się w końcu trenować rano.
Ile z tych planów startowych wyjdzie to się okaże. Trochę to zależy ode mnie, trochę od przypadku a trochę od tego Mistrza u góry. Pod koniec roku zrobię rachunek sumienia i podsumuję, co się udało a co nie.
5 komentarzy:
Fajnie jest postawić się przed faktem dokonanym i zapisać na biegi i najlepiej opłacić z góry , później już odwrót jest ciężki :)
A że z planów czasami nic nie wyjdzie np. zachorujemy - no cóż , na to wpływu nie mamy. Ja ostatnio nie mogłam wystartować w jednych z zawodów - tak więc odsprzedałam swój pakiet startowy i ... cieszyłam się w dniu zawodów bo dane mi było je poznać od kuchni - pomagałam organizatorom i ...miałam przyjemność powitać na mecie ,pogratulować zwycięzcy biegu - czego nie doświadczyłabym jako uczestniczka a przy okazji "strzelić " relację z pozycji osoby niebiegnącej :)
Tutaj podaję link do relacji :
http://biegowaja125.blogspot.com/2015/04/xxii-biegi-zninskie-od-kuchni-czyli-o.html
Życzę CI wielu motywacji i zdrowia do startów :) Pozdrawiam Małgosia :)
Witaj Małgosiu.
Wiesz, zapisywanie się na biegi to fajna sprawa i raczej nie jest tak "że zapisałem się to teraz już nie mogę się wycofać". U mnie to tak nie działa. Staram się dobrze przemyśleć na co jadę i po co. Oferta biegów jest bardzo bogata, to tak jak wchodzisz do sali jadalnej i masz "szwedzki stół" zapakowany pysznościami. Wszystko dobre (albo prawie wszystko) a wiesz, że nie dasz rady wszystkiego zjeść. Coś trzeba wybrać. Ale to bardzo przyjemne wybieranie. Motywujące do trenowania. Potem jak zbliża się wyścig to albo jadę albo jak nie mogę - rezygnuję. Takie decyzje trzeba podejmować rzeczowo, bez emocji.
Pewnie, że fajnie, że nie mogąc wystartować włączyłaś się w organizację zawodów. Może masz w sobie żyłkę organizatora i w przyszłości sama zorganizujesz bieg w okolicy? Ja takiej żyłki nie mam ale jak miałem kontuzję i startować nie mogłem to np. robiłem fotorelację. Też fajna sprawa.
Pozdrawiam!
Hej,
W Austrii może być super, ja w okolicach byłem kiedyś wspinaczkowo i bardzo mi się podobało.
Życzę powodzenia w Austrii, Holandii i na Łemkowynie!
Co prawda nie jestem i nie będę ŻADNYM autorytetem, ale:
1. dobry pomysł
2. sam wiesz najlepiej, ja nie mam pojęcie
3. dobry pomysł
4. rano się nie da :) :D
Krzysztof
Cześć Krzysztof,
W Austrii spodziewam się podobnych widoków i podobnej trasy jak na TVSB w Szwajcarii. W końcu to nie daleko. Z Polski nie będę sam bo wybiera się jeszcze Piotrek Kłosowicz (On tak naprawdę podsunął mi pomysł tego Grossglockner'a) oraz jeszcze jakieś małżeństwo.
Zobaczymy jak będzie, trudno cokolwiek przewidywać. Na razie trzeba trenować.
Dzięki i pozdrawiam!
Z Piotrem widziałem się w marcu. W ogóle się nie pochwalił. On w tym roku jeszcze robi PTL.
Krzysztof
Prześlij komentarz