Powrót
Ostatnie dni wyjazdu. Zmierzamy już powoli w stronę polskiej granicy. We wsi Nagujewiczi zatrzymujemy się w sklepie spożywczym. Kupujemy „kwas” z kija i całkiem smaczne bułki maślane. Dla sprzedawcy jesteśmy niecodziennym widokiem. Zagaduje nas, a skąd, a dokąd. Mówi, że turystów się tu nie widuje. Życzliwie zagaduje, coś tam opowiada o polskim prezydencie. Na odchodne częstuje cukierkami.
Nagacziw - jedna z ostatnich odwiedzonych wsi, tuż przy granicy. Trafiliśmy do niej przypadkowo lekko błądząc. Znowu upał, znowu sklep spożywczy, znowu zatrzymujemy się na chwilę przerwy. Życzliwy sprzedawca zagaduje nas, zaprasza do zacienionej altany na podwórku. Podczas rozmowy wyjaśnia się sprawa tajemniczych samochodów z polskimi rejestracjami, które widywaliśmy. Sklepikarz tłumaczy nam, że właścicielami tych samochodów są Ukraińcy. Przy granicy połowa ludzi jeździ na polskich blachach, bo nie trzeba płacić cła i kupno samochodu wychodzi znacznie taniej. Warunek jest taki, aby raz na 5 dni przekroczyć granicę z Polską. Dla naszego rozmówcy to żaden problem: przekracza granicę w Budomierzu i jedzie do „Biedronki” po zaopatrzenie do swojego sklepu. Tak się rzeczy mają.
Ostatnie dni wyjazdu. Zmierzamy już powoli w stronę polskiej granicy. We wsi Nagujewiczi zatrzymujemy się w sklepie spożywczym. Kupujemy „kwas” z kija i całkiem smaczne bułki maślane. Dla sprzedawcy jesteśmy niecodziennym widokiem. Zagaduje nas, a skąd, a dokąd. Mówi, że turystów się tu nie widuje. Życzliwie zagaduje, coś tam opowiada o polskim prezydencie. Na odchodne częstuje cukierkami.
Nagacziw - jedna z ostatnich odwiedzonych wsi, tuż przy granicy. Trafiliśmy do niej przypadkowo lekko błądząc. Znowu upał, znowu sklep spożywczy, znowu zatrzymujemy się na chwilę przerwy. Życzliwy sprzedawca zagaduje nas, zaprasza do zacienionej altany na podwórku. Podczas rozmowy wyjaśnia się sprawa tajemniczych samochodów z polskimi rejestracjami, które widywaliśmy. Sklepikarz tłumaczy nam, że właścicielami tych samochodów są Ukraińcy. Przy granicy połowa ludzi jeździ na polskich blachach, bo nie trzeba płacić cła i kupno samochodu wychodzi znacznie taniej. Warunek jest taki, aby raz na 5 dni przekroczyć granicę z Polską. Dla naszego rozmówcy to żaden problem: przekracza granicę w Budomierzu i jedzie do „Biedronki” po zaopatrzenie do swojego sklepu. Tak się rzeczy mają.
Ostatni nocleg na terenie Ukrainy. Jedziemy przy samej granicy z Polską. Mijamy posterunek miejscowej Straży Granicznej. Pomny doświadczeń z Mołdawii domyślam się, że zaraz będą nas sprawdzać, legitymować, wypytywać. Nic z tych rzeczy. Podczas przejazdu leśną drogą, kilkaset metrów od granicy z Polską nadziewamy się na ukraińskiego pogranicznika wychodzącego z krzaków i zapinającego rozporek. Pytamy którędy do przejścia granicznego w Budomierzu. Tam i tam – pokazuje. Rzucił tylko okiem na nasze paszporty i to wszystko. Ostatnią noc spędzamy na łące, z której widać Polskę. Nikt nas nie nachodzi, nie zaczepia. Mam wrażenie, że miejscowi strażnicy graniczni nie są nazbyt gorliwi w wypełnianiu swoich obowiązków. Dla nas to akurat dobrze.
Znowu Gruszew - ostatnia wioska przed przejściem. Na wyjeździe robimy zakupy. Wielki słoik miodu, kwas chlebowy, suszone, solone rybki, herbata ziołowa, trochę alkoholu. Z wypchanymi bagażami kierujemy się w stronę granicy. Z radością zauważam, że mój samochód stoi na kołach. Zdrów i cały. Pakujemy się i wyjeżdżamy. Na odchodne wesoło macha nam ukraińska dziewczyna z budki strażniczej.
Fajnie było. Było dużo lepiej, niż spodziewałem się, że będzie. Przyjaźnie, ciekawie, tanio. Mojemu koledze też się spodobało, więc wkrótce pojechał na Ukrainę znowu i przygruchał sobie tam dziewczynę. Bardzo mnie cieszy, że relacje polsko-ukraińskie z punktu widzenia zwykłego turysty, który pojechał tam na kilkudniową wycieczkę wyglądają bardzo dobrze. Mam nadzieję, że takie pozostaną. Życzę Ukraińcom jak najlepiej, nie tylko dlatego, że znam stamtąd kilka fajnych osób i że tego wymaga zwyczajna przyzwoitość. Mam nadzieję, że uda im się jakoś wykaraskać z tej nieszczęsnej wojny w Donbasie i Ukraina pozostanie wolnym, stabilnym i przyjaznym państwem. Tego powinniśmy sobie życzyć jako Polacy, bo to też leży w naszym interesie. Uważam, że stare koncepcje Piłsudskiego o sojuszu państw przy wschodniej granicy nie straciły na aktualności. A co z ciężkim tematem wspólnej, bolesnej historii? Myślę, że trzeba o niej pamiętać: pisać, kręcić filmy; nie skazywać na zapomnienie w ramach politycznej poprawności, ale jednocześnie nie decydować zbyt dalece o współczesnej polityce i kontaktach przez pryzmat historii. Tu potrzebne jest pozytywne podejście i budowanie zaufania, bo na nieufności i wzajemnym wypominaniu krzywd nic się nie zbuduje.
Póki co, polecam wyjazdy turystyczne na Ukrainę. Ja wywiozłem stamtąd jak najlepsze wrażenia.
KONIEC
Znowu Gruszew - ostatnia wioska przed przejściem. Na wyjeździe robimy zakupy. Wielki słoik miodu, kwas chlebowy, suszone, solone rybki, herbata ziołowa, trochę alkoholu. Z wypchanymi bagażami kierujemy się w stronę granicy. Z radością zauważam, że mój samochód stoi na kołach. Zdrów i cały. Pakujemy się i wyjeżdżamy. Na odchodne wesoło macha nam ukraińska dziewczyna z budki strażniczej.
Fajnie było. Było dużo lepiej, niż spodziewałem się, że będzie. Przyjaźnie, ciekawie, tanio. Mojemu koledze też się spodobało, więc wkrótce pojechał na Ukrainę znowu i przygruchał sobie tam dziewczynę. Bardzo mnie cieszy, że relacje polsko-ukraińskie z punktu widzenia zwykłego turysty, który pojechał tam na kilkudniową wycieczkę wyglądają bardzo dobrze. Mam nadzieję, że takie pozostaną. Życzę Ukraińcom jak najlepiej, nie tylko dlatego, że znam stamtąd kilka fajnych osób i że tego wymaga zwyczajna przyzwoitość. Mam nadzieję, że uda im się jakoś wykaraskać z tej nieszczęsnej wojny w Donbasie i Ukraina pozostanie wolnym, stabilnym i przyjaznym państwem. Tego powinniśmy sobie życzyć jako Polacy, bo to też leży w naszym interesie. Uważam, że stare koncepcje Piłsudskiego o sojuszu państw przy wschodniej granicy nie straciły na aktualności. A co z ciężkim tematem wspólnej, bolesnej historii? Myślę, że trzeba o niej pamiętać: pisać, kręcić filmy; nie skazywać na zapomnienie w ramach politycznej poprawności, ale jednocześnie nie decydować zbyt dalece o współczesnej polityce i kontaktach przez pryzmat historii. Tu potrzebne jest pozytywne podejście i budowanie zaufania, bo na nieufności i wzajemnym wypominaniu krzywd nic się nie zbuduje.
Póki co, polecam wyjazdy turystyczne na Ukrainę. Ja wywiozłem stamtąd jak najlepsze wrażenia.
KONIEC
[LINK] do galerii zdjęć
[LINK] do części 1
[LINK] do części 2
[LINK] do części 3
[LINK] do części 4
[LINK] do części 5
4 komentarze:
Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.
Dziękuję. Zapraszam do czytania innych artykułów z kategorii "turystyka".
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
Dziękuję Martyna, pozdrawiam również i życzę udanej wycieczki, jeśli wybierasz się na Ukrainę.
Prześlij komentarz