5. PKO Bieg Niepodległości
Rzeszów, 11 listopada. Bieg upamiętniający 99. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Co dokładniej się wtedy stało? Rada Regencyjna będąca formą tymczasowej, polskiej władzy ale utworzonej przez zaborców przekazania Józefowi Piłsudskiemu władzę nad powstającym wojskiem polskim. Tyle się działo na podwórku polskim. Natomiast świat pamięta donioślejsze wydarzenie: także tego dnia podpisano zawieszenie broni kończące I wojnę światową.
![]() |
Zdjęcie: Dominik Matuła |
Dla mnie dyszka wyścigowo-treningowa, jak chyba wszystkie krótkie biegi. W stolicy Podkarpacia jeszcze nigdy nie biegłem, chciałem pobiec swoje. Walcząc ale i bez wyśrubowanych oczekiwań. Pogoda zapowiadała się dobra, bo chłodna. Trasa podobno szybka co potwierdzała też znajoma z naszego regionu, Iza Trzaskalska, którą spotkałem przed startem.
Na starcie około 1500 osób. Oprawa patriotyczna związana z rocznicą, białe i czerwone koszulki biegaczy, wspólne śpiewanie hymnu i lecimy. Od Plaza Rzeszów, Aleją Rejtana, do ronda, przez most na Wisłoku, do miasta, tam pętelka, trochę kręcenia, przez Rynek i z powrotem. Dla mnie bieg był intensywny i równy. Według Ambita 3:42, według kalkulatora Danielsa średnio 3:47 na kilometr. Pokazuje to wykres poniżej. Bez większych zmian tempa, bez kryzysów, jakichś dramatów. Nie było zwiedzania, pozdrawiania, rozglądania. Tylko walka i odliczanie czasu, ile jeszcze będę przebywał w strefie dyskomfortu. Tętno podobno rosło od 181 do 194 ale mój Ambit to stary oszust i nigdy mu do końca nie można ufać.
Wynik 37:55 netto, 38:01 brutto. Miejsce 47 OPEN na 1488 (data odkrycia Przylądka Burz przez Bartolomeo Diaza). W kategorii wiekowej M40-49 miejsce 6 na 279. Miejsce odległe bo i obsada mocna. Byli Kenijczycy, Ukraińcy i mocni Polacy. Pierwsza trójka przybiegła poniżej 31 minut. Wymiatały zwłaszcza dziewczyny, mocnych się zjechało do Rzeszowa wyjątkowo dużo. Chciałbym wierzyć, że wszystkie one przyjechały dla mnie ale niestety – prawda nie jest tak piękna. 1500 zł dla zwycięzców, odpowiednio mniej dla następnych – zapewne to przyciągnęło elitę. W Warszawie gdzie startujących było 10 razy więcej były tylko nagrody rzeczowe i najpewniej nie były to kluczyki do samochodu. Stąd i rzeszowskie 1500 zł mogło zadziałać jak magnes. W sumie wyprzedziło mnie aż 8 Pań, najlepsza z nich, Karolina Nadolska pobiegła w 33:08. Druga była biegaczka z naszego regionu, z którą się kilka lat temu nie raz ścigałem, najczęściej z mizernym dla mnie skutkiem. Iza Trzaskalska nabiegała 33:55. Serdecznie gratuluję.
Portal festiwalbiegowy.pl zamieścił moją foto-relację z biegu a także wywiad ze zwyciężczynią. Zapraszam.
[LINK] do foto-relacji i wywiadu z Karoliną Nadolską
Druga Dycha do Maratonu (lubelskiego)
19 listopada. Lublin. Znowu wyścigowo-treningowe 10 km, tydzień po biegu w Rzeszowie. Wielokrotnie już tu biegłem więc niespodzianek raczej nie było. Pogoda typowo grudniowa: wietrznie, zimno, ponuro. Do tego bieg po burym Lublinie, industrialne krajobrazy. Tylko ładna, nowoczesna i ciepła baza zawodów – Arena Lublin. Wszystko, co poza nią to zmaganie w strefie dyskomfortu trwające niecałe 40 minut.
![]() |
Zdjęcie: Przemysław Gąbka |
Pomimo niesprzyjających warunków zacząłem zbyt ambitnie: poniżej 3:40 na kilometr. W pierwszej połowie trasa nabierała wysokości aż do kulminacyjnego momentu na rondzie przy ulicy Zana, więc łatwo się domyśleć, czym się skończyło moje zbyt szybkie początkowe tempo, jeszcze przy silnym wietrze. Mniej więcej w połowie trasy zagotowałem się i zwolniłem, miejscami do tempa 4:10-4:16. Już pożegnałem się z lepszym wynikiem. Myślałem, aby tylko dobiec do końca i zakończyć ten mocny trening.
Potem nie było jednak tak źle. W drugiej połowie dominowały zbiegi, można było wrócić do nieco szybszego tempa. Myślałem że będzie ze 39 minut a tymczasem wbiegłem na metę z czasem 38:07 brutto (38:04 netto). Zająłem 33 miejsce na 1392. W kategorii M40 byłem 8 na 272. Wyszło lepiej, niż myślałem. Warunki były trudniejsze niż w Rzeszowie, więcej podbiegów (według Ambita 47 metrów), wietrzniej. Średnie tętno 176, tempo 3:48 według kalkulatora Danielsa i 3:49 wg Ambita.
Bieg wygrał Andrej Starzynski z czasem 32:26. Wśród kobiet nie było tak silnie obsadzonej czołówki, jak w Rzeszowie. Pierwsza Patrycja Maśloch nabiegała 40:44.
Na mecie zrobiłem foto-relację dla festiwalu biegowego i porozmawiałem z Pawłem Wysockim. Sympatyczny rozmówca i mocny lubelski amator, przybiegł 4 z czasem 34:29. Jako trener prowadzi grupę biegową w Lublinie i bloga lubelskibiegacz.pl.
[LINK] do relacji z Drugiej Dychy na portalu festiwalbiegowy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz