wtorek, 30 marca 2010

Półmaraton zespołowo? Dlaczego nie!

(5 Carrefour Półmaraton Warszawski)

Szczerze mówiąc miałem nie biec tego półmaratonu [strona www], z dwóch powodów. Po pierwsze start (28 marca 2010, niedziela) miał miejsce w zaledwie tydzień po Rajdzie Dolnego Sanu – pieszym maratonie na 100 kilometrów (jakoś ostatnio nie mam czasu przysiąść do relacji, ale na pewno będzie). Nie dałbym rady odpowiednio wypocząć, ponadto nie prowadziłem ostatnio treningów pod kontem półmaratonu. Po drugie tegoroczna opłata startowa w wysokości 80 złotych to rozbój w biały dzień. Nie pojmuję skąd tak wysoka cena skoro odbywający się tego samego dnia półmaraton w Poznaniu kosztował połowę mniej. Mniejsza o to.

W każdym razie nie wziąłbym udziału w rzeczonej imprezie gdyby nie Janek Kaseja z warszawskiego zespołu AR „Niezła Korba”. Janek, który wspólnie z tatą otwiera niedługo profesjonalny sklep dla biegaczy (Centrum Biegowe „ERGO”) wpadł na oryginalny pomysł reklamy swojego sklepu. Postanowił przebiec półmaraton z trzymetrowym transparentem reklamującym powstające biegowe centrum. Transparent miał 3 metry długości i wsparty był na dwóch kijach. Do trzymania go potrzebna była jeszcze jedna osoba. Łatwo się domyśleć, że tym drugim zostałem ja. Potraktowałem ów bieg jako treningowe dłuższe wybieganie a jednocześnie eksparymentalną ciekawostkę. Biegu na 21 kilometrów z „drągiem” i partnerem z tyłu jeszcze nie próbowałem. Tuż przed startem przez kilka minut ćwiczyliśmy zespołowe zgranie. Postanowiliśmy stanąć na samym końcu i po starcie stopniowo wyprzedzać biegaczy prawą stroną. Wiatr dosyć mocno dmuchał i baliśmy się, że możemy nie dać rady przebiec całego dystansu z rozpostartą reklamą. Dopuściliśmy możliwość, że zwiniemy ją gdzieś w połowie i rozwiniemy potem przed wbiegnięciem na metę. Oczywiście cel marketingowy był dla nas priorytetem, na żadne życiówki nie liczyliśmy. Miałem jedynak cichą chętkę spróbować złapać dwie sroki za ogon: przebiec cały dystans z reklamą a przy okazji pomóc Jankowi złamać życiówkę w półmaratonie (biegł tylko raz) wynoszącą 1:42. Z takimi planami stanęliśmy w piękne niedzielne przedpołudnie na starcie półmaratonu. Przed nami mrowie ponad trzech i pół tysiąca zawodników, obok, rodziny, znajomi i kibice.

Wystartowaliśmy o dziesiątej ze ścisłego centrum Starego Miasta. Właściwie o tej godzinie wystartowała czołówka. My stojący na końcu potrzebowaliśmy aż czterech minut by powolnym krokiem dojść do linii startu. W końcu ruszyliśmy. Tłum na pierwszych kilometrach niesamowity, potem trochę rzedł. Trasa prowadziła początkowo Krakowskim Przedmieściem na południe, następnie zakręcała na północ w stronę Mostu Gdańskiego prowadzącego na prawy brzeg Wisły. Zgodnie z zaplanowaną taktyką od początku powoli wyprzedzaliśmy biegnących wolniej biegaczy uważając by naszą oryginalną reklamą nie zrobić krzywdy sobie lub co gorsza komuś. Wszystko szło zgodnie z planem. Wiatr trochę dmuchał ale dało się biec. Janek także dawał radę. Doszliśmy peacemakerów prowadzących grupy na 2:15, potem na 2:00 i w końcu 1:50. Prawym brzegiem Wisły dobiegliśmy do Mostu Świętokrzyskiego, wróciliśmy na lewy brzeg Wisły, potem na południe w okolice „Agrykoli” i nawrót na północ, w stronę Starego Miasta – w kierunku mety. Po drodze spotykaliśmy znajomych, chwilę gawędziliśmy. Niestety druga połowa już taka lekka nie była. Dystans zaczął robić swoje, wiatr zwłaszcza nad Wisłą wiał nieco mocniej sprawiając, że transparent napinał się jak żagiel ciążąc bardziej niż na początku. Jakoś jednak wytrwaliśmy do mety nie zwijając uciążliwego bagażu. Przebiegliśmy z banerem cały dystans zajmując odpowiednio 1273 i 1274 miejsce. Zawody ukończyło ponad 3500 zawodników, co znaczy, że wyprzedziliśmy przynajmniej 2300 biegaczy. Nasz czas 1:44 netto (1:48 brutto) był bliski życiówki mojego partnera – niestety zabrakło dwóch minut. Szkoda, ale przecież nie był to nasz cel główny. Janek teraz przynajmniej wie, że moc ma wystarczającą do poprawy swojego rekordu w półmaratonie. Myślę, że bez „drąga” i flagi da radę spokojnie pobiec poniżej 1:40. Piąty Półmaraton Warszawski wygrał Bonifacy Nduva (Kenia) z czasem 1:02:52. Tuż za nim przybiegł Polak, Marcin Chabowski (1:03:01), który nabiegał życiówkę. Trzeci to Etiopczyk Alemayehu Shumye (1:03:09). Pięknie, że na drugim miejscu mamy rodaka, ale jeszcze piękniej wygląda wynik wśród pań. Wygrała Karolina Jarzyńska, która wynikiem 1:11:37 ustanowiła nowy rekord Polski. Gratulacje!

Być może ktoś z Warszawy lub bywający w Warszawie będzie potrzebował markowych butów biegowych dobieranych indywidualnie profesjonalnymi metodami, dlatego jeszcze kilka słów o sklepie. Centrum Biegowe „ERGO” [strona www] Mieścić się będzie na rogu Alei Jana Pawła II i ulicy Anielewicza. Będzie tam można kupić buty takich firm jak m.in. Brooks, Asics, Nike. Centrum oferować będzie sportowe obuwie na podstawie wyników wiedeoanalizy (bieg na bieżni). W ofercie znajdą się też biegowe akcesoria. Otwarcie już 17 kwietnia.


8 komentarzy:

Tofalaria pisze...

Czekałam na tekst o RDS, a tu taka niespodzianka! Wręcz poczułam ten wiejący wiatr, i to słońce i pożałowałam, że mnie tam nie było.
Sahib zadebiutował w roli zająca koleżanki Ewy. Byli oboje bardzo zadowoleni z występu. Damian i Grzesiek poprawili życiówki. Udany biegowo dzień.

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Tekst o RDS powstanie tylko z czasem strasznie u mnie krucho. O półmaratonie mogłem krótko więc i chętniej się do tego tekstu zabrałem.

Pogoda podczas biegu była śliczna. Słonecznie, dosyć ciepło. Tylko trochę wietrznie. Sahiba "zająca" widzieliśmy tylko na starcie, na trasie jakoś się nie spotkaliśmy. Dzień rzeczywiście udany i przyjemny.

p.s. miałem biec półmaraton tym razem na poważnie w Hajnówce, w połowie maja. Wchodzę wczoraj na stronę zawodów by się zapisać (6 tygodni przed) a tu limit miejsc (260) wyczerpany już w lutym. To się obudziłem, z ręką w nocniku. Nie myślałem, że miejsca tak szybko się rozejdą.

Yanek pisze...

1:44 ? Możecie mi wypożyczyć ten banner ?
Fajny pomysł, zarówno z reklamą jak i samym sklepem ( komputerowe dobieranie butów ).

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Yanek,

baner nie był taki ciężki, ale niestety nie działał jak żagiel, bardziej jak hamulec aerodynamiczny:)

A może zostanę "zawodowym" biegaczem z reklamą na maratonach? Mógłbym np. pobiec jesienią maraton warszawski w banerem reklamującym Twój sklep internetowy z łamigłówkami? Pomyśl o tym ;)

Pozdrawiam

p.s. kiedy spotkamy się znowu na setce?

Yanek pisze...

Paweł,
do półmaratonu warszawskiego to mogę nie zdążyć z banerem... ale gdybyś mógł pobiec z nim Nocną Masakrę to byłaby duża sprawa :-). Wyobrażam sobie te tłumy łosi, dzików i saren zamawiające zabawki logiczne, mmmm...
Chcę latem trochę pobiegać - na długiej liście jest DyMno 50km, WSS, Nawigator 100 km, Grassor, Izerska Wyrypa 50km, może Konecka Setka. Z tego pewnie sporo odpadnie, ale coś zostanie. A Ty co planujesz ? Trzeba Paweł robić pudło w setkach, nie ma wyjścia :-).
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia wkrótce.

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Nie no, z banerem setki to bym nie pobiegł; maraton to max:)

Teraz planuję pobiegać trochę przez kwiecień i maj po ulicy i krótsze dystanse. Na przykład za tydzień jadę po raz pierwszy na maraton do Dębna. W maju mam X Jubileuszowy Półmaraton Hajnowski. Miałem nie jechać ale jednak jadę. Organizator półmaratonu bardzo miło mnie potraktował, zaprosił jako jednego z gości (wykorzystuje moją relację z poprzedniej edycji imprezy). W czerwcu razem z Andrzejem Buchajewiczem (czwarty na Nocnej Masakrze 2009) biegniemy Rzeźnika. Latem chcę strzelić jakąś setkę ale jeszcze nie wiem którą. Mam nadzieję że się spotkamy:)

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Panowie,

O co chodzi z tymi łamigłówkami ?
Przyznam, że chętnie bym sobie głowę połamał? Są jakieś fajne strony gdzie można coś znaleźć ?

Pozdrawiam.

Maciek

Yanek pisze...

Hej, wystarczy kliknąć u Pawła na stronie po lewej "ciekawy sklep" w dziale Użyteczne Linki. Ale się komercyjnie dzisiaj tu zrobiło :-).