Niedawno byłem w szwajcarskim Verbier gdzie ukończyłem ultradystansowy bieg górski „Trail Verbier – St. Bernard” (110 km) [relacja]. Na targach poprzedzających start miałem okazję przymierzyć się do nietypowych biegowych butów terenowych francuskiej firmy HOKA. Poniżej o nich słów kilka.
Buty miałem okazję założyć i pobiegać sobie po okolicy. Z wielką chęcią i ciekawością się za to zabrałem gdyż wyglądały bardzo oryginalnie (strasznie gruba podeszwa!) i ciekaw byłem wrażeń. Zanim jednak to zrobiłem wysłuchałem, co ma do powiedzenia przedstawiciel firmy, który – a jak że by inaczej – zachwalał produkt na wszelkie możliwe sposoby. Jak mniej więcej wyglądała rozmowa? Sprzedawca twierdził - a było to też widać - że but ma dużo więcej amortyzującej pianki EVA niż typowe buty (w innej recenzji wyczytałem, że aż 2,5 x więcej) przez to chroni świetnie nogi podczas biegania po górach. Zwłaszcza na zbiegach. Rzeczywiście, patrząc na but można w to uwierzyć. No dobra – myślę zdroworozsądkowo – jak dużo pianki tam napchamy pod stopę to wtedy stopa jest wyżej i jest problem ze stabilizacją tak przecież potrzebną na nierównych górskich ścieżkach. Wyłożyłem mu swoje wątpliwości i w odpowiedzi usłyszałem, że stopa jest w rzeczywistości niżej niż wyglądałoby z zewnątrz patrząc na grubość podeszwy. Jest ona ponoć na tyle nisko, że nie psuje to jej stabilizacji podczas biegu. Mało tego: buty HOKA mają stosunkowo szeroką podeszwę i dzięki temu lepiej i pewniej trzymają podłoże. Pomaga w tym dodatkowo specjalny, antypoślizgowy bieżnik. Kolejna sprawa, o której się dowiedziałem, to zwrot energii podczas biegu. Zdaniem przedstawiciela firmy taka a nie inna konstrukcja podeszwy sprawia, że w trakcie biegu oddaje ona kilkanaście procent energii podczas zbiegania i kilka procent podczas podbiegów. Prowadząc dalej rozmowę doszedłem głośno do wniosku, że skoro mają tak grubą podeszwę to znaczy, że projektantom owego buta przyświecała zupełnie odwrotna filozofia, niż twórcom butów do naturalnego biegania ze śladową amortyzacją takich marek jak np. Inov-8. Przedstawiciel firmy powiedział mi jednak, że nie: że filozofia jest ta sama gdyż but HOKA także wymusza lądowanie na śródstopiu a nie na pięcie. Pokazywał mi przy tym łódkowaty kształt podeszwy przy spojrzeniu z profilu. Tu już za bardzo nie chciało mi się wierzyć, bo myśląc logicznie: jak ktoś ma tyyyyyyle pianki [tu robię gest jakbym złapał dużą rybę] pod piętą to, czy będzie się wysilał, by jeszcze lądować na palcach czy śródstopiu?
Zabrałem się w końcu za ubranie butów i bieg testowy. Pierwsze wrażenie: pozytywne. Buty dziwne, ale podobają mi się bardzo z powodu oryginalnego wyglądu. Przez grubą podeszwę wyglądają topornie, ale but trzymany w ręku zdaje się ważyć tyle co inne, zwykłe buty biegowe. Chyba nie jest cięższy. Wstaję z fotela: stopa leży wygodnie a jak miękko! Ojej, jakie dziwne uczucie. Jak bym stąpał po poduszkach lub lepiej po piłkach do tenisa. Przebiegłem się z 10 minut po lekko pochyłej, niestety tylko asfaltowej nawierzchni w centrum Verbier. Było nadzwyczajnie miękko, tego się spodziewałem i oczekiwałem. Sprawdzałem natomiast jak się zachowują podczas nagłych skrętów, zwrotów. Czy są stabilne, czy stopa się nie skręca, nie przesuwa w bucie? Były stabilne, dobrze trzymały stopę. Pobiegałem sobie jeszcze trochę i muszę powiedzieć, że podobało mi się. Pierwsze wrażenie było dziwne, ale zdecydowanie pozytywne. Szkoda, że nie miałem możliwości pobiegać więcej w tych butach. Mam przeczucie, że pokochałbym je podczas długich zbiegów po kamienistym zboczu. Gdy je zdejmowałem sprzedawca jeszcze zachwalał, że zostały dostrzeżone przez ścisłą czołówkę górskiego ultra. Wymieniał mi nazwiska topowych biegaczy z zachodniej Europy i USA, których ja niestety nie kojarzyłem. Jednego z nich zacząłem jednak dobrze kojarzyć zaledwie dwa dni później. To Ludovic Pommeret – Francuz, który właśnie wygrał „Trail Verbier St. Bernard” poprawiając rekord trasy o godzinę (mi dołożył 6 godzin). Na zdjęciu poniżej widać zwycięzcę stojącego na najwyższym stopniu podium w butach HOKA.
Generalnie konstrukcja bardzo interesująca, mogąca świetnie się sprawdzić podczas długich biegów. Jakoś ich idea bardziej do mnie przemawia, niż buty do naturalnego biegania nieposiadające prawie amortyzacji. Takie jest moje pierwsze wrażenie. Pozytywne. By jednak powiedzieć coś więcej musiałbym je solidnie przetestować.
3 komentarze:
Ale śmiesznie wyglądają! Coś mi się nie chce wierzyć w dobrą stabilizację na takiej słoninie. Musiałabym sama przetestować.
A bieżnik? Na błocku by trzymał? Taka Wetlińska po deszczu na przykład?
Mi się też nie chciało wierzyć ale tak jak pisałem pierwsze wrażenie nie było złe. Noga w bucie jakoś nie "chodziła" na wszystkie strony ale biegałem w tym tylko po asfalcie. Jak by trzymały w terenie nie wiem. Bieżnik mają też dziwny strasznie, można go zobaczyć na filmie powyżej. Człowiek z firmy go zachwalał. Na blogu u Pommeret'a są zdjęcia z jakichś mokrych zawodów w tropikach gdzie pewnie było też ślisko na błocie a on biegł w Hokach.
Tenis, squash, bieganie to doprawdy wspaniałe dyscypliny, ale mogą powodować kontuzje. Dlatego też warto zaopatrzyć się w buty do squasha https://www.squashtime.pl/buty-meskie-c-2.html, które mają świetną przyczepność i zapewniają stabilność stopy.
Prześlij komentarz