niedziela, 12 stycznia 2014

Bieg 7 Dolin 2013 – relacja


Migawka z trasy

Zdjęcie: NonStopAdventure.pl
Osiemdziesiąty siódmy kilometr trasy. Góry, słońce, przede mną szeroka szutrowa droga wijąca się łagodnie pod górę. Z powodu zmęczenia świński trucht regularnie przerywam marszem. Niedługo za mną podąża inny biegacz, dzieli nas nie więcej niż 500 metrów. Za każdym zakrętem nerwowo oglądam się za siebie, czy aby mnie nie dochodzi. Ze słabym wynikiem już się niby pogodziłem, ale jakoś tak im bliżej końca tym wola walki wzrasta. Jeszcze ze dwa kilometry i dotrę do schroniska Bacówka nad Wierchomlą. Stamtąd już do mety prawie cały czas z górki. W pewnej chwili słyszę syrenę. Mija mnie karetka. Kilkanaście minut później, gdy docieram do schroniska samochód akurat odjeżdża. Dowiaduję się od wolontariuszy, że właśnie zwożą Ukraińca, który widać mocno cisnął i zasłabł na kilkanaście kilometrów przed metą. Wstyd się przyznać, że w nieszczęściu bliźniego widzę pozytywy: na mecie będę oczko wyżej. Wychodzę z punktu w momencie, gdy ścigający mnie konkurent właśnie do niego dochodzi. Będąc na około 29 pozycji zaczynam ostro zasuwać. Dopiero teraz, po pokonaniu 90 kilometrów budzi się we mnie łowca. Stanowczo, stanowczo za późno. Co jakiś czas połykam kolejne „ofiary” – jeden nie daje rady biec więc idzie; inny z pokrwawionymi kolanami w krótkiej wymianie zdań zwierza się, że leżał już trzy razy. Jeszcze inny zaciskając zęby truchta bardzo, bardzo wolno. Dobiegam w końcu jednego ze znajomych. Ten dla odmiany ciśnie mocno. Z trudem go doganiam i pytam, która godzina. 14:48 – odpowiada. 10 godzin i 48 minut od startu. Cholera – rok temu dokładnie z takim czasem wbiegałem na metę. Teraz jestem jeszcze kilka kilometrów przed nią. Zostawiam kolegę i pędzę ile sił do mety. Pomimo wszystko chcę walczyć do końca.

Cztery lata po debiucie

Zdjęcie: NonStopAdventure.pl
Jeszcze dziś pamiętam swój start w 2010 roku. W Biegu 7 Dolin wystartowało wtedy jedynie 65 osób. Jechaliśmy do Krynicy z nadziejami, ale i wątpliwościami. Czy impreza wypali, czy trasa będzie dobrze oznaczona, czy punkty odżywiania będą dobrze zaopatrzone? Organizatorzy mają fundusze, gdyż impreza odbywa się przy okazji Forum Ekonomicznego. Czy to jednak wystarczy by zorganizować od razu tak dużą imprezę biegową z wieloma rodzajami biegów, na różnych trasach, o różnej długości? Wystarczyło. Debiut krynickiego festiwalu wypadł bardzo dobrze. W następnych latach na Bieg 7 Dolin zapisywało się coraz więcej uczestników, podnosił się też jego poziom. Wysokie nagrody finansowe, dobra organizacja i ładna trasa sprawiły, że bieg ten stał się najbardziej prestiżowym ultramaratonem górskim w Polsce. Wśród uwiedzionych byłem i ja: spodobała mi się pierwsza edycja, na drugiej nie mogłem być z powodu choroby. Pojechałem za to na trzecią i poprawiłem swój rekord o 2 godziny. W tym roku także się zgłosiłem podobnie jak setki innych polskich ultradystansowców. Wiedziałem, że będzie już zupełnie inaczej niż przed czterema laty. Nie ma już szans na kameralność, bieg się rozrósł pod względem frekwencji, poziomu zawodników i rozmachu organizacyjnego. Obecnie przyciąga najlepszych ultrasów z Polski a także bardzo mocnych gości z zagranicy. Cztery lata po debiucie Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego w Krynicy wyrósł na jedną z największych imprez biegowych w kraju i utrzymuje bardzo wysoki poziom.

Bolesna lekcja

Zdjęcie: FotoMaraton.pl
Przed startem wydawało mi się, że jestem dobrze przygotowany. Byłem w bojowym nastroju gotowy powalczyć o wynik poniżej 10:30. Początek pobiegłem lekko, już miałem zacząć się rozpędzać, gdy pierwsze zbiegi po górskich, kamienistych ścieżkach sprowadziły mnie na ziemię. Okazało się, że popełniłem błąd ubierając minimalistyczne buty bez amortyzacji. Wcześniej dobrze mi się w nich biegało: dały mi 12 miejsce w ultradystansowym biegu górskim w Szwajcarii i 3 miejsce na Chudym Wawrzyńcu. Tym razem jednak robiły mi krzywdę. Na poprzednich zawodach musiałem porządnie obić od spodu lewą piętę. W Krynicy, tuż po starcie wyszło na jaw, że pięta jeszcze się nie zagoiła. Gdy tylko stanąłem na kamień, który ostrą krawędzią wchodził pomiędzy zęby bieżnika – wyłem z bólu. Artykułowałem przy tym wszelkie znajome mi przekleństwa. Wyścig był dla mnie pozamiatany. Wszędzie gdzie widziałem rumowisko kamieni, zwłaszcza na zbiegach - natychmiast zwalniałem. Marzyłem o lepiej amortyzowanych butach, które czekały 50 kilometrów dalej, w Piwnicznej. Gdy je w końcu zmieniłem problemy z obolałą stopą zastąpiły problemy żołądkowe. Nie wiem skąd się wzięły: może ta woda gazowana na punktach odżywczych mi nie służyła, może zjadłem coś niewłaściwego. Jeszcze to prażące słońce. W każdym razie o szybszym biegu dalej nie mogło być mowy. Odżyłem i przyśpieszyłem dopiero 12 kilometrów przed metą. Stanowczo za późno, by poprawić życiowy wynik i za późno by się ścigać z czołówką. Trasę 100 km pokonałem z czasem 11:16:06 zajmując 24 miejsce.

Ja tu jeszcze wrócę

Pomimo bolesnej lekcji, pomimo ciągłej walki z przeciwnościami - podobało mi się. Organizacja wypadła jak zwykle bardzo dobrze, miałem szanse powalczyć ze znakomicie przygotowaną konkurencją. Bardzo mile wspominam dzieciaki, które stały gromadką na szlaku w okolicach Piwnicznej i witały nadbiegających gromkim „łaaaa!!!”. Jestem też wdzięczny życzliwej Pani z Wierchomli, która częstowała biegaczy kompotem i śliwkami. Trasa biegu była wszędzie dobrze oznaczona i zabezpieczona. By nie zagłaskać organizatorów na śmierć dodam też do pochwał łyżkę dziegciu: uważam, że po pierwsze, skoro są tak wysokie nagrody to najlepsi powinni być poddani kontroli antydopingowej. Po drugie na punktach powinna być woda niegazowana. Są to dwie rzeczy, które bym w przyszłości poprawił. Niezależnie od tego, jakie zmiany wprowadzą organizatorzy najprawdopodobniej i tak pojawię się w Krynicy w przyszłym roku. Lubię krynicką imprezę i mam z jej najdłuższą trasą rachunki do wyrównania.

Użyty sprzęt:

Buty INOV-8 Bare-Grip 200
Buty INOV-8 Trailroc 255 (w II połowie trasy)
Skarpety sportowe Motive
Krótkie spodenki biegowe Nike Dri-Fit
Bluza oddychająca z długim rękawem RMD Rockommended (użyta tylko na początku)
Koszulka Columbia Freeze Degree Short Sleeve Crew
Zegarek Timex Ironman Sleek 150-Lap
Czapka z daszkiem Go Sport
Rękawiczki treningowe Nike
Plecak biegowy Kalenji 12 L

10 komentarzy:

Krasus pisze...

Lubię to Twoje nadrabianie zaległości relacyjnych - można sobie powspominać lato:)

Gratuluję wyniku i nie zazdroszczę walki z bólem stopy, to musiała być masakra.

Z tą kontrolą to nie mam ultra-doświadczenia, ale na innych tego typu zawodach jest? Np. na Chudym albo Rzeźniku?

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Marcin: na Wawrzyńcu czy Rzeźniku kontrola antydopingowa jest zbędna bo tam zwycięzca nie dostaje bardzo wysokich nagród. Na Wawrzyńcu główną nagrodą jest bon na zakupy sprzętu sportowego za 1500 zł; na Rzeźniku jest chyba jakiś sprzęt.

Bieg 7 Dolin to są już porządne pieniądze - 15.000 zł za pierwsze miejsce. To jak nagroda za zwycięstwo w dużym, ulicznym maratonie. Fajnie, że są tak wysokie nagrody ale myślę, że prędzej czy później mogą one skusić jakiegoś cwaniaka do sięgnięcia po niedozwolone środki. Czytałem kiedyś chyba w "Bieganiu" że koszt przeprowadzenia kontroli antydopingowej na 1 osobie to 2000 czy 3000 zł. Jestem zdania, że nagrody za np. 5 pierwszych miejsc powinny być o kilka tyś. zł niższe ale w zamian za to powinny być te osoby przebadane pod kątem dopingu.

Myślę, że powinniśmy być realistami i przyjąć do wiadomości, że skoro wychodzą takie brudy w kolarstwie i w sprincie to podobne rzeczy mogą też kiedyś wyjść i w naszym ulubionym sporcie. O ile oczywiście pokusa w postaci pieniędzy będzie odpowiednio duża.

Jednym słowem: duże nagrody w ultra - fajnie - ale niech będą one połączone z kontrolą. Zabezpieczajmy się przed oszustami, których z pewnością nie brakuje nigdzie, gdzie pojawiają się duże sumy.

Krasus pisze...

Paweł, szczerze mówiąc, nie byłem świadom tego, jak wysokie nagrody to są. Zdecydowanie, w takiej sytuacji powinny być kontrole, to już nie są przelewki!

Emilas pisze...

Śliwki i woda gazowana + zmęczenie (o ile nie wyczerpanie)... nie dziwota, że pojawiły się problemy żołądkowe - ja bym pewnie "zwiedziła" wszystkie pobliskie krzaki po takiej "miksturze" :P

Pozdrawiam :)

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Emila, śliwki były w Wierchomli, to już blisko końca trasy. Problemy żołądkowe pojawiły się wcześniej. Myślę że to jednak ta nieszczęsna woda gazowana. Trochę to dziwny zwyczaj, nie słyszałem by na jakimś innym biegu na trasie była woda gazowana.

Pozdrawiam:)

kulawy pisze...

pieprzu całej sprawie dodaje fakt, że Csaba Nemeth, dwukrotny zwycięzca b7d już raz był zawieszony za doping (na ME 100k)

zdrówko

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Piotrek,

Przyznam, że było to dla mnie szokujące, gdy się o tym dowiedziałem.

Możesz podać linka, gdzie mogę o tej wpadce Węgra przeczytać więcej?

Anonimowy pisze...

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=9&ved=0CHsQFjAI&url=http%3A%2F%2Fwww.iaaf.org%2Fdownload%2Fdownload%3Ffilename%3Dbfd318a9-dcbe-4599-92f4-7b37f74dd1d9.pdf%26urlslug%3D2001&ei=BuXYUvHyK5KAhAeLoIGwCA&usg=AFQjCNEHtwD_nA_09k7eu1ZMCCSKrs8-dg&sig2=EWpUjt100Q720x50JOzj7g&bvm=bv.59568121,d.ZG4

- tyle wiadomo z oficjalnych iaaf-owskich źródeł:

POSITIVE CASES IN ATHLETICS, SANCTIONED DEFINITIVELY,
ACCORDING TO INFORMATION RECEIVED BY THE IAAF AS OF 12th February 2001

NEMETH Csaba HUN European 100Km Champs, Belves (FRA) 30.04.00 2 years


fakt, że to było dawno temu, ale raz że dostał 2-letni ban (więc to raczej nie było przypadkowe użycie jakiegoś leku); dwa - że od tego czasu biega chyba tylko góry, gdzie kontrole, według mojej wiedzy są tylko na UTMB (a i tam losują z czołówki)
---------------

żeby być precyzyjnym - nie chcę tu siać plotek, pomówień, czy insynuacji że czołówka z Krynicy koksuje - dam się pociąć, że w ostatnim roku 3 i 4 miejsca (Józek i Kamil) były na 100% czyste. Ręki nie oddam, ale też mam 99,99% pewności co do drugiego na mecie G. Griniusa - bo to naprawdę spoko ziomek, ma niezłą robotę (pracuje w NATO w Szczecinie), jest pasjonatem jak my, i... nawet bloga prowadzi:

http://d2g2.wordpress.com/

(w każdym razie nie ma nic wspólnego ze 'wschodnią inwazją biegaczy' zarabiających w Polsce, co do których mogą istnieć jakieś (mniej czy bardziej umotywowane) podejrzenia

zdrówko

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Dzięki Piotrek za linka.

Rzeczywiście jest tam napisane, że Csaba Nemeth 30 kwietnia 2000 roku podczas mistrzostw Europy na stówkę we Francji dostał bana na dwa lata za doping. Oczywiście trudno teraz oskarżać, że wyniki w Krynicy zrobił nieczysto ale też i nikt sobie ręki uciąć nie da, że tak nie było. Stąd i moje zdanie, że w Krynicy badania antydopingowe powinny być. Tak dla świętego spokoju.

Dzięki też za link do bloga Gediminasa, nie znałem go. Przejrzę w wolnej chwili.

PAWEŁ

Paweł Antoni Pakuła pisze...

Ale sprawdzałem na DUV i na stronie zawodów i tam Węgier jest sklasyfikowany na 14 miejscu na 63 (czas 07:08:45). Nic o banie nie ma. Może dopiero później IAAF wydała werdykt, gdy przebadała próbki. Ale że 14 miejsce sprawdzali? Może wybrali zawodników losowo..

http://statistik.d-u-v.org/getresultevent.php?event=4913

P.S. A Polak pobiegł wtedy poniżej 7 godzin i był drugi. Ech, były czasy...