sobota, 18 stycznia 2014

Po kolędzie


Parę godzin temu był u mnie ksiądz. Nasz wisznicki dziekan. Nie spodziewałem się Go, bo ostatnio uprawiałem „churching” na wyjeździe w Białej Podlaskiej i nie sprawdziłem, kiedy będzie z wizytą u nas. Szczęście, że byłem dziś w domu a życzliwi sąsiedzi w porę mnie ostrzegli, że ksiądz już tuż, tuż. Migiem ogarnąłem siebie i pokój oraz przygotowałem, co trzeba. Po krótkiej modlitwie gość przeszedł do luźniejszej rozmowy. Nie grzmiał o gender, nie narzekał, że w kopercie mało, nie wyjadł nic z lodówki choć był chudy, nie łajał za starokawalerstwo, nie lobbował za PiS-em, ani nie robił żadnych innych rzeczy, którymi lubią straszyć lewicowi antyklerykałowie. Zapytał o moich nieżyjących rodziców, coś tam powypełniał w swoich notatkach a potem rzucił okiem na puchary stojące na szafie. Zapytany odparłem, że to za bieganie, że mam takie hobby: maratony, biegi na 100 km itp. On na to, że też biegał: kiedyś więcej, teraz już mniej. Z tym, że on to raczej 1500 – 3000 m. Maraton Warszawski przebiegł tylko raz i w dawnych czasach, w czasach Hopfera. Gdy poszedł poszukałem w archiwum Maratonu Warszawskiego jego nazwiska. Rzeczywiście, pobiegł pierwszy Maraton Pokoju w 1979 roku. Wykręcił czas 3:00:21 i zajął 230 miejsce na 1861 zawodników. Niewiele zabrakło do złamania trójki. Bardzo ładny czas jak na debiut, choć trzeba też pamiętać, że trasa była półtora kilometra krótsza. Fajnie mieć w parafii takiego biegającego księdza.

4 komentarze:

Unknown pisze...

W moim mieście też są biegający kapłani. Jeden z nich jest nawet sporym zapaleńcem. W zeszłym roku w wielkanocny poniedziałek zorganizował "Bieg do pustego grobu". Impreza cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że w tym roku również się odbędzie. Co ciekawe swego czasu dostał od zwierzchników zakaz startowania w zawodach bo niedziele częściej spędzał na startach niż w kościele;)

Paweł Antoni Pakuła pisze...

W moich okolicach też biegają; w Kodniu gdzie jest sanktuarium jakiś ksiądz biegł, potem był też półmaraton o bardziej religijnym niż ścigackim charakterze. Kiedyś był też w "Bieganiu" artykuł o biegającym duchownym. Wykręcał całkiem przyzwoite wyniki.

Anonimowy pisze...

W parafii obok jest ksiądz, który biega.

Miał w 2012 dość niemiłą, biegową przygodę:

http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,12698533,Ksiadz_maratonczyk_udzielil_rozgrzeszenia_umierajacemu.html

Krzysztof

Paweł Antoni Pakuła pisze...

No rzeczywiście, przykre i szczęśliwe jednocześnie. Ksiądz znalazł się nagle "w pracy" pomimo uczestnictwa w biegu.