niedziela, 15 listopada 2020

Su-27 z „Małego Modelarza” (nr. 10-11/96)



Kolejny „Mały Modelarz” ukończony. Raz na kilka lat powraca mi chęć na powrót do hobby z młodych lat – modeli kartonowych. Tym razem, gdy w marcu rozpoczęło się zamknięcie ludzi w domach z powodu koronawirusa wziąłem na warsztat Su-27. To ciężki samolot myśliwski produkcji rosyjskiej. Opracowany jeszcze w czasach zimnej wojny, miał być przeciwwagą dla amerykańskich F-15 Eagle. Finalnie okazał się od nich cięższy i większy. W kodzie NATO otrzymał kryptonim „Flanker” (flankujący, oskrzydlający). Obecnie nadal jest produkowany i używany nie tylko w Rosji, ale i w innych krajach.


Model sklejałem od marca do października 2020, z całkowitym wstrzymaniem prac w wakacje. Poszczególne etapy relacjonowałem na swoim szkolnym profilu Facebook, chcąc pokazać uwięzionej w domach młodzieży, że takie hobby jest i można robić fajne rzeczy. Wydawnictwo „Mały Modelarz” wypuściło kilka wersji tego samolotu. Ja miałem to wydanie najstarsze, nr. 10-11/96. Jest ono ciekawe bo prezentuje  samolot w barwach lotnictwa Indii. Wydawca dokonał tu pewnego uproszczenia, gdyż wczytując się dokładnie w temat można zauważyć, że Indie nie mają Su-27, lecz jedną z jego późniejszych wersji: Su-30.

Model miał 24 lata, a zatem klasyfikował się do kategorii „vintage”. Karton taki się trudniej kształtuje: jest gruby, łamliwy, rozdwajający się. Podobno można go wzmocnić Caponem, ale je tego nie zrobiłem. Sklejałem ostrożnie mając świadomość, że dotykam bardzo wartościowych rzeczy. W końcu na okładce jak byk widniała cena: 35000 zł ;)

Projektantem modelu jest Pan Bohdan Wasiak. Ci co sklejają wiedzą mniej więcej, czego się spodziewać. Malowanie efektowne, opracowanie chyba jeszcze w czasach przed-komputerowych, zrobiony z uzbrojeniem – 4 rakiety powietrze powietrze – i to się chwali. Z drugiej strony u tego zasłużonego dla polskiego modelarstwa projektanta zdarzają się niedokładności, które sklejając trzeba korygować. Niestety, to wydanie Su-27 nie jest od nich wolne. Po sklejeniu modelu wysłałem zdjęcia na pewne forum modelarskie. Wiele mówiące komentarze były m.in. takie: „Super wykonanie słabego projektu”, albo: „O kurcze, to jednak da się to skleić!”.

Po zakończeniu budowy mogę powiedzieć, ze nie było tak źle. Pracowało mi się przy Su-27 całkiem przyjemnie. Zrobiłem wersję standardową, z wypuszczonym podwoziem. Minimalna waloryzacja to odcięcie lotek na skrzydłach i statecznikach. Szyba kabiny tłoczona z plexi, zamówiona z GOMIX-u, dedykowana do tego właśnie wydania. Dziś jest dużo innych modeli kartonowych przedstawiających Su-27, także w „Małym Modelarzu”. Są to wydania nowsze, na lepszym papierze, szczegółowsze. Pewnie je warto sklejać, a nie starocia sprzed ponad 20 lat. Gdyby ktoś miał jednak ciśnienie na to wydanie – bo w barwach Indii, bo to jego początki modelarstwa i chciałby spróbować jeszcze raz – to podaję informacje o potencjalnych „minach”, na które trzeba uważać przystępując do budowy.

1.    Pierwsza „mina” czeka na wstępie. Segmenty dziobowe z wręgami 3 i 4. Wręgi nie pasują obwodem z poszyciem. Poszycie jest za wąskie. Trzeba dopasować ostrożnie wręgi z poszyciem i wręgi ze sobą. Nie ma tu nadrukowanej jakiejś siatki, nitów, więc cały dziób pomalowałem szarą farbą.


2.    Kabina. Jest uproszczona. Fotel, drążek i zegary. Problem jest z zegarami (cz. 9) bo wklejając je do kabiny zauważymy, że są trochę za duże i niezbyt się w kabinie mieszczą. Jakoś to na siłę wcisnąłem, ale nie wygląda to najlepiej.


3.    Tylna część kadłuba. Tu jest problem z częścią 35, której linie zagięć rozmijają się z zagięciami, jakie trzeba wykonać na poszyciu górnym i dolnym środka kadłuba (cz. 37 i 38). Niby to nic nie szkodzi, bo finalnie części 35 prawie nie widać – przykryją ją silniki i żądło kończące kadłub – ale trzeba zwrócić na to uwagę. Ponadto zastanawiałem się, jak przykleić poszycie tylnej części centropłata (cz. 37) względem paneli bocznych: część 34. Trochę to słabo pokazano na rysunkach, na jednym z nich jest błąd. Na rys. 4 z jednej strony część 34 schodzi się równo z cz. 35; a z drugiej strony cz. 34 jest wyraźnie szersza.


4.    Wnętrze silników: stożek, który się tam wkleja (cz. 67 b) jest na mały. Trzeba powiększyć lub zamalować brzegi białych pól.


5.    Wzdłużnice szkieletu silników, cz. 60 L i P, trzeba ściąć na końcu bo nie będą pasowały do ostatniej wręgi i do poszycia.



6.    Części 47 i 48 – listwy maskujące połączenie płata z górną częścią kadłuba. To są pomieszane kolory, trzeba dokonać modyfikacji, bo plamy na samolocie nie będą się schodziły. Ja tej modyfikacji (przeciąć i odwrócić góra-dół) nie zrobiłem, i u mnie widać ten błąd.


7.    Części 71 – przykrycie silników na kadłubie (góra) – są za wąskie. Trochę będzie wystawało białe pole, gdzie się je przykleja. Albo trzeba cześć poszerzyć, albo zamalować brzegi białego pola. Ja zrobiłem to drugie.

8.    Części 72 i 73: połączenie kadłuba i skrzydeł u dołu. Miejsce zamocowania podwozia. Tu trzeba dobrze wymierzyć, bo u mnie doszło do przesunięcia do tyłu i z przodu widać brzydką, przerywaną linię.


9.    Końcówka żądła – chyba cz. 52 – jest trochę za krótka. Trzeba dopasować.

10.    Podwozie główne. Tu jest problem z zamontowaniem podpórki goleni głównej, cz. 83d. Szablon z drutu pokazuje trochę inaczej, niż znaki na częściach. Wydaje się, że ta część nie powinna tak wystawać, ale zrobiłem wg. szablonu. Chyba błędnie, ale zgodnie z planem. 

 



11.    W prawym, górnym rogu na arkuszu 1 obok oszklenia kabiny (cz. 20 i 21) widać jakąś część, która nie jest podpisana. Nie wiem do czego ona jest i jej nie przykleiłem.

Skrzydła, rakiety, belki do podwieszania uzbrojenia, stateczniki, silniki – sklejało się w miarę dobrze. Montując model polecam zaglądać na funpage na Facebooku „Su 27 Flanker Family” – tam w galerii jest ogromna ilość zdjęć tego samolotu.

 

 




 





Tak wygląda prawdziwy indyjski Su-30

Brak komentarzy: