sobota, 29 stycznia 2022

Podsumowanie roku 2021 – Książki. Literatura rosyjska.

Trafiło mi się w tym roku sporo rzeczy rosyjskich. Było „Metro 2033” Głuchowskiego, ale większość to klasyka: „Wojna i pokój” Tołstoja, „Ojcowie i dzieci” Turgieniewa oraz „Dyrektor pod kanapą i inne opowiadania” Czechowa.
 
Władimir Bogin jako Bazarow. Kadrr z filmu "Ojcowie i dzieci"

O Głuchowskim i Czechowie pisać za dużo nie będę. „Metro 2033” jest średnio dobre – ciekawy, oryginalny pomysł, wszechobecna tajemniczość i wciągająca opowieść drogi. Zalety są jednak równoważone przez wady: dłużyzny, niezbyt przekonująco zbudowany świat (np. stacja metra jest zbyt mała, aby stanowić autarkię) i kontrowersyjne przedstawienie zwolenników ideologii, która w XX wieku najskuteczniej wysyłała duszyczki na tamten świat jako trochę zwariowanych, ale w sumie poczciwców. Z drugiej strony może niepotrzebnie się czepiam – to w końcu fantastyka. Na pewno, jak na debiut napisany przez 18-latka rzecz imponuje i jest bardzo dobra, ale jest też dużo rzeczy lepszych.

Czechow w literackich miniaturach kulturalnie maluje psychologiczny obraz społeczeństwa rosyjskiego swojej epoki (końcówka XIX wieku). Robi to z humorem a przygody, które przeżywają bohaterowie oraz ich ułomności są typowo ludzkie. Dzieją się w Rosji, ale równie dobrze mogłyby się dziać na ziemiach polskich czy gdziekolwiek i kiedykolwiek na świecie. Wszak natura ludzka jest wszędzie podobna. Ładnie wydany audiobook w cepeliowym digipaku od Biblioteki Akustycznej mnie nie zachwycił dlatego, że tak krótka forma – opowiadanie trwa przeciętnie 15 minut – nie daje czasu na głębsze przyciągnięcie uwagi słuchacza. W mojej ocenie to się niezbyt nadaje na audiobooka. Nie raz zdarzało mi się, że słuchając odpływałem i myślałem o czymś zupełnie innym. Owszem - te opowiadania mogą być fajne, ale jako książka czytana do poduszki, po jednym opowiadaniu na jeden wieczór.

Treść jednego z zabawniejszych opowiadań p.t. „Zagadkowa natura” jest mniej więcej taka. Pani skarży się pisarzowi. – Oj, jaka ja biedna, jaka nieszczęśliwa, jestem męczennicą w stylu Dostojewskiego.... Zostałam młodo wydana za mąż za bogatego staruszka, starego generała. Taki był obrzydliwy... Teraz zmarł, w końcu mogę być z tym wyśnionym, młodym, ukochanym (w domyśle też: niezbyt majętnym).... Oj, ja nieszczęśliwa.... I tak biadoli. – To dlaczego pani teraz nieszczęśliwa, jak może mieć upragnione szczęście z tym prawdziwie kochanym? Dopytuje się nic nie rozumiejący literat.  – Bo pojawił się na horyzoncie drugi bogaty staruszek.... – odpowiada smutna wdowa.


Lew Tołstoj – Wojna i pokój (Storybox.pl)


Książkowa kobyła, rosyjska epopeja narodowa w czterech tomach; taka „Trylogia” tylko że dla Rosjan. Sienkiewiczowską „Trylogię” lubię i szanuję [LINK do recenzji audiobooka], dlatego bardzo chciałem porównać naszą epopeję narodową, z tym co mają u siebie Rosjanie. 


Audiobook jest bardzo ładnie wydany przez Storybox, w eleganckim, poczwórnym digipaku, w którym znajdziemy cztery płyty CD. Okładka i opis słusznie sugeruje romansidło historyczne. „To jedna z najlepszych powieści wszechczasów” – trąbi bez cienia skromności reklama z tyłu opakowania. Treść w wersji audio to 55 godzin i 41 minut słuchania. Lektor – Marcin Popczyński znany mi z wielu innych audiobooków - czyta dobrze.

Treść przedstawia dzieje arystokracji rosyjskiej w epoce napoleońskiej: Od bitwy trzech cesarzy pod Austerlitz w 1805 roku, gdzie m.in. Rosjanie dostali łomot, po czas rosyjskich zwycięstw i klęsk Napoleona w 1812 roku. Z punktu widzenia Rosjan: od narodowej smuty, do glorii i chwały. Główne postacie to Andrzej Bołkoński, Piotr Bezuchow, i Natasza Rostow. Dzieje wojenne czy historia militarna są w powieści dużo bardziej drugoplanowe, niż w polskiej „Trylogii”. Tołstojowa epopeja w dużo większym stopniu skupia się na wątkach rodzinnych, przede wszystkim miłostkach wśród rosyjskiej elity tego czasu. Dużo mniejsze mają znaczenie i rzadziej występują postacie z niższych warstw społecznych. W „Trylogii” mamy masę drobnej szlachty – możni też są, ale pełnią rolę drugoplanową. Wyraźne różnice są też pod względem humoru – u Tołstoja jest z tym ubogo; u Sienkiewicza jest przemyślny a rubaszny Zagłoba, niewiele mniej śmieszni pół-zbóje Kiemlicze i kombinator Rzędzian.

Po przesłuchaniu uznałem, że nasza „Trylogia” jest dużo przyjemniejsza w odbiorze, niż rosyjska „Wojna i pokój”. Sienkiewicz zwyczajnie dużo lepiej się zestarzał. Oczywiście „Wojna i pokój” ma też szereg ciekawych wątków a nawet przesłania aktualne do dziś. Jest na przykład młody oficer, który gotów jest pozostawić rodzinę, aby bohatersko walczyć za ojczyznę. Zaślepia go żądza zaszczytów, sławy, poklasku u bliźnich. Jest młoda, piękna i niedoświadczona panna z prowincji, która daje się omotać cynicznemu bawidamkowi zaliczającemu najlepsze partie w mieście i później gorzko tego żałuje. W innym miejscu mamy człowieka  poszukującego sensu życia, który poznaje przedstawiciela masonerii i ten mu zaleca lekturę Tomasza A’Kempis. Mason jako gorliwy chrześcijanin polecający jedną z najpoczytniejszych w historii lektur teologii chrześcijańskiej? Dobre sobie – powiedzielibyśmy dzisiaj. Wspomnianemu bohaterowi epizod masoński wśród rosyjskich elit nie posłużył. Prawdziwe chrześcijaństwo pokazał mu ostatecznie nie masoński mędrzec, lecz Płaton Karatajew - przypadkowy towarzysz poznany w niewoli u Francuzów. Prosty więzień ze społecznych nizin, mający u swojego boku kochanego psa. Bardzo ładna, wzruszająca historia. W ogóle jest w książce kilka miejsc takich, gdzie wrażliwcy mogą sobie popłakać, jak chcą.

Tołstoj nie był takim nacjonalistą rosyjskim jak Dostojewski, a przynajmniej nie widać tego w jego najbardziej znanej powieści. Rosyjski duch domagający się obrony swoich jednak daje o sobie znać. Przegrana pod Austerlitz to w świetle książki przede wszystkim wina Niemców bo oni opracowali plan bitwy. W paru miejscach da się też odczuć niechęć autora do zbyt dużej liczby niemieckich oficerów w armii cara. Polacy? Mają u Tołstoja z pewnością dużo lepszą markę, niż u autora „Zbrodni i kary. Występują w kontekście złym – na przykład jako zdrajcy, którzy jeszcze niedawno korzyli się przed carem a gdy przyszedł Napoleon to stanęli po jego stronie i w iście berserkerskim amoku rzucają się do ataku przez głębiny rzeki. W innym miejscu kontekst jest neutralny lub pozytywny: wspominany jest na przykład polski książę Adam Jerzy Czartoryski pełniący u cara funkcję ministra spraw zagranicznych. Jeden z bohaterów będąc w Polsce nauczył się tańczyć modnego Mazura i jest na rosyjskich salonach jednym z czołowych „mazurzystów”. Na kartach przewija się też polski żołnierz, który zdezerterował z armii napoleońskiej, bo tam jego zasługi nie zostały docenione. Przeszedł na stronę Rosjan.

Autor, przedstawiciel XIX-wiecznej arystokracji, pomiędzy historie miłosne dosyć ciekawie wplótł niepokoje ideologiczne swojego czasu. Jedna  głównych postaci konserwatywnie hołduje na przykład staremu porządkowi: car, ojczyzna, bohaterskie walki i tak dalej. Inny z kolei ma duszę reformatora czułego na niedolę warstw niższych: przestrzega przed zbliżającą się rewolucją i nawołuje do reform społecznych, dopóki nie jest za późno. Im bliżej końca tym więcej znajdziemy rozważań historiozoficznych. Autor usiłuje dociec, jaki czynnik determinuje historię narodów. W mojej ocenie dosyć są pokręcone te rozważania Tołstoja i mało przekonujące.

Ogólnie książka jest dosyć ciekawa, choć nie porywająca. Ponad to nie oszukujmy się: trzeba mieć – tak jak ja coś z dziadersa – żeby w XXI wieku interesować się takimi literackimi ramolami. Przypuszczalnie dla olbrzymiej większości czytelników/słuchaczy będzie to zwyczajnie zbyt staroświeckie.


Po przesłuchaniu zainteresowałem się ekranizacjami powieści, których jest kilka. Sięgnąłem najpierw po krótszą, hollywoodzką wersję z lat 50-tych. Audrey Hepburn w roli Nataszy Rostow wygląda rzeczywiście uroczo ale, ale: rosyjskie klimaty a anglosascy aktorzy mówiący po angielsku? Trochę to jakby bluźnierstwo. Prawdopodobnie klimat książki lepiej odda rosyjski serial trwający w sumie aż 8 godzin w reżyserii Siergieja Bondarczuka. W 1968 roku dostał Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Można go obejrzeć na VOD.TVP – niestety wersja z lektorem, a wolałbym jedynie z polskimi napisami*.

Dopisane 16 lutego b.r.: Film leciał ostatnio w soboty o 20:00 na TVP Historia. 4 odcinki. Oglądałem ostatnie trzy, rzeczywiście rosyjska wersja jest dużo lepsza, niż hollywoodzka. 

--------------

Wybrane cytaty

[Napoleon - P.P.] "Rozmawiał z Bałakowem tak swobodnie, jak gdyby ten należał do jego najbliższego otoczenia; pochwalał jego plany i zamiary, ciesząc się całem sercem jego powodzeniem. Między innemi zaczepił i o Moskwę w rozmowie. Wypytywał się szczegółowo o to miasto wspaniałe, niby zagorzały turysta, który chce zasięgnąć dokładnych wiadomości o kraju dotąd mu nieznanym. Był znowu najmocniej przekonany, że Bałakowowi słuchającemu go, powinno to pochlebić niesłychanie jako Moskalowi, że tak wielki człowiek, raczy interesować się jego krajem barbarzyńskim.

— Ile w Moskwie jest mieszkańców? Ile posiada domów, a ile cerkwi? Czy na prawdę nazywają gród ten „Miastem świętem?“ — badał i badał nieustannie. Gdy mu Bałakow odpowiedział, że jest w Moskwie przeszło dwieście cerkwi, wykrzyknął:
— Na cóż aż tyle?
— Rosjanie są bardzo nabożni — odrzucił Bałakow.
— Jest to jednak cechą niezawodną — zauważył Napoleon zwracając się do Caulaicourt’a — cywilizacji zacofanej i w kolebce zaledwie, jeżeli w jakiem mieście budują tak wielką liczbę kościołów.
Bałakow ośmielił się, mimo całego uszanowania, wystąpić z zdaniem przeciwnem:
— Co kraj, to obyczaj — rzekł w końcu.
— Być może, przyznaj atoli jenerale, że nic podobnego nie spotyka się w całej Europie — Napoleon nie dał za wygranę.
— Wasza cesarska mość raczy mi przebaczyć, ale po za Rosją, mamy jeszcze Hiszpanją, gdzie ilość kościołów i klasztorów jest tak samo niezliczoną.

Ta odpowiedź, która wywołała wielkie wrażenie na dworze cara, o czem Bałakow dowiedział się później, przypominając świeżą porażkę Francuzów w Hiszpanji, przeszła niepostrzeżenie u stołu Napoleona."


[...]

„Nie tylko po owym dniu nieszczęsnym pisał donosząc Paryżowi: „Że pole bitwy przedstawiało się wspaniale!“... Dla czego to pisał? Bo na placu leżało pokotem pięćdziesiąt tysięcy trupów! Jeszcze na wyspie św. Heleny, gdzie spędzał dni całe na opisywaniu swoich czynów, dyktował podobne ustępy:
„Wojna z Rosją powinnaby była stać się najpopularniejszą za naszych czasów. Była to walka zdrowego rozumu, mająca na celu interes ogółu. Miała osiągnąć wypoczynek i bezpieczeństwo niczem nie zamącone dla wszystkich. Wojna to była czysto pokojowa i zachowawcza“. 

„Dla dziejów świata, była ona końcem hazardów niebezpiecznych, a początkiem ogólnego spokoju. Miał się rozwinąć dla świata nowy horyzont, miały zajaśnieć nowe obrazy dobrobytu i pomyślności dla wszystkich narodów. System równowagi europejskiej był w życie wprowadzony; teraz rozchodziło się o to jedynie, żeby go umocnić i należycie zorganizować“.

 „Zadowolony z rezultatu i spokojny na wszystkich punktach, byłbym i ja potrafił stworzyć mój własny Kongres, i moje własne Trójprzymierze. Pomysły te mnie ukradziono. W tem zebraniu potężnem samych monarchów, bylibyśmy roztrząsali nasze wspólne sprawy, jakby w jednej rodzinie, narzucając prawa dowolnie naszym poddanym“.
„Tym sposobem Europa przedstawiałaby była wkrótce jakby jeden naród. Każdy podróżując, czułby się wszędzie jak u siebie, w jednej wielkiej wspólnej ojczyźnie. Byłbym zażądał dla wszystkich wolnej żeglugi po morzach i spławnych rzekach, i zmniejszenia ilości wojska do minimum; tyle tylko, ile byłoby potrzeba na gwardję przyboczną dla każdego z monarchów“.
„Z powrotem do Francji, na łonie mojej ojczyzny, którą byłbym zrobił wielką, silną, wspaniałą, spokojną i pełną chwały niespożytej, byłbym się postarał o zapewnienie jej granic na wieki. Każdą wojnę w przyszłości, byłbym ogłosił jako czysto odporną. Wszelką chęć nowych podbojów, byłbym napiętnował mianem wojny rozbójniczej przeciwnej prawom międzynarodowym. Byłbym zwolna wcielał syna mego w interesa i sprawy Cesarstwa. Moja dyktatura byłaby się skończyła, a byłoby się zaczęło jego panowanie konstytucyjne“.

[...]

On kat i morderca narodów; przeznaczony najfatalniej przez Opatrzność do tej roli ohydnej, wysilał się aby dowieść czarno na białem, że jego celem jedynym było dobro ludzkości; że mógł kierować dowolnie milionami istot stworzonych na podobieństwo Boga, i narzucać im samowładnie swoje dobrodziejstwa!


Iwan Turgieniew – Ojcowie i dzieci (Biblioteka Akustyczna)

Turgiewniew – podobno pierwszy w wielkich psychologów literatury rosyjskiej XIX wieku. Audiobook niezbyt długi, 9 godzin i 9 minut, ładnie wydany tak jak Czechow w serii Kolekcja Arcydzieł Literatury Światowej. Czyta bardzo dobry lektor – Janusz Zadura.

Treść dotyczy konfliktu pokoleń. Młodzi synowie szlacheccy: Jewgienij Bazarow i Arkasza Kirsanow wyjechali ze wsi na nauki do wielkiego miasta, potem wracają do domów, do swoich rodzin i ho, ho! – jacy mądrzy. Rodzina ze zdumieniem odkrywa, że duże miasto zamiast ich rozwinąć i nauczyć kultury – pomieszało w głowach i kultury oduczyło. Czołową postacią książki jest nihilista Bazarow. Jest bardzo postępowy i wysoko nosi głowę, choć jego przodkowie jeszcze niedawno orali pole. Odrzuca tradycję, autorytety, religię; śmieje się z Puszkina, mistrzowie renesansowego malarstwa są w jego oczach niewiele warci. Wierzy w naukę i swoje eksperymenty. Takiego właśnie Bazarowa stworzyło nie tylko duże miasto, ale i nadopiekuńczy rodzice, którzy chuchali-dmuchali na swojego jedynaka. Ich w tej książce najbardziej żal. Zwłaszcza matki, poczciwej Ariny.

Łatwo przewidzieć czym się kończy taka postawa młodych chłopców, gdy zaprezentują swoje poglądy przy rodzinnym obiedzie. Arkasza zapatrzony w twardego niczym skała i kipiącego wewnętrznym gniewem Bazarowa nie jest jednak do końca zaczadzony nihilizmem i ostatecznie wychodzi na ludzi.

Książka bardzo aktualna i jednak optymistyczna. Turgieniew pokazał, że gdy będąc młodymi i głupimi zapatrzymy się w jakieś nowe, postępowe, może teoretycznie piękne idee, to i tak zostaną one sprawdzone w ogniu życia. Ideolodzy mogą wymyślać i wypisywać wszelkie cuda, a i tak przegrają z ludzką naturą – jeśli te idee nie są z nią zgodne. Martwmy się zatem umiarkowanie widząc młodych ludzi skandujących na ulicach czy w mediach dziwne hasła - natura ludzka prędzej czy później to wszystko zweryfikuje. Aby tylko ofiar było jak najmniej.

Powieść została zekranizowana kilkukrotnie przez Rosjan. Obejrzałem na rosyjskim You Tube czteroodcinkowy serial rosyjski z 1983 roku w reżyserii Nikiforowa, oczywiście z rosyjskimi aktorami i bez tłumaczenia. Bez fajerwerków wizualnych, aktorzy z niezbyt wybielonymi zębami, dworek, w którym grane są sceny trochę zrujnowany. Stare, surowe kino, ale dobrze oddaje treść książki. Władimir Bogin świetnie zagrał w nim Bazarowa a Natalia Daniłowa błyszczy urodą jako Odincowa.


Polecam

"Ojcowie i dzieci" - Natalia Daniłowa jako Anna Odincowa

Brak komentarzy: